Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Rok bezwzględnego więzienia za śmierć owczarka niemieckiego na Piątkowie

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Mieszkanie w którym przebywał wynajmowało wtedy sześć osób, głównie studentów
Mieszkanie w którym przebywał wynajmowało wtedy sześć osób, głównie studentów Paweł Miecznik
W środę w sądzie rejonowym w Poznaniu zapadł wyrok w sprawie śmierci owczarka niemieckiego. Sąd skazał jego właściciela na rok bezwzględnego więzienia.

- Skomlał, łapkami uderzał w okno, leżał na wąskim parapecie, nie mógł na nim stać, a gdy spróbował to zrobić, po prostu z niego spadł – tak w poznańskim sądzie zeznawali świadkowie wydarzeń, które miały miejsce na poznańskim Piątkowie ponad dwa lata temu.

To właśnie wtedy, w jednym z mieszkań z bloków z parapetu okna, znajdującego się na czwartym piętrze spadł owczarek niemiecki. Nie mógł wejść z powrotem do mieszkania, ponieważ ktoś zamknął okno. Tym kimś, zdaniem poznańskiego sądu, był właściciel zwierzęcia. W środę w Sądzie Rejonowym Stare Miasto zapadł wyrok w tej sprawie.

W procesie poszlakowym sędzia Monika Smaga-Leśniewska skazała Łukasza S. - właściciela zwierzęcia na rok bezwzględnego więzienia, 10 lat zakazu posiadania zwierząt i 3 tysiące złotych kary na rzecz fundacji prozwierzęcej Mondo Cane, która była oskarżycielem w sprawie.

- W mowie końcowej sędzia stwierdziła, że tylko Łukasz S. mógł być sprawca tego czynu. To on miał do czynienia z owczarkiem na co dzień, to jego suczka się słuchała. Pies miał chore łapy, co potwierdziła opinia biegłej zoopsycholog, nie mógł sam wskoczyć na parapet. Nie zamknął też sam za sobą okna – przytacza mecenas Mateusz Łątkowski, oskarżyciel z ramienia fundacji Mondo Cane.

ZOBACZ TEŻ:

Rozszczekany funkcjonariusz. Pies odebrał nagrodę za uratowanie człowieka

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Owczarek niemiecki, chociaż był już wiekowym czworonogiem, to dopiero od czterech tygodni miał nowego właściciela. Był psem ze schroniska.

- Z akt sprawy wynika, że owczarek niemiecki przebywał w silnie stresujących warunkach, był widoczny brak pozytywnych kontaktów z właścicielem. Warunki jego utrzymania i przetrzymywania zarówno w schronisku, jak i w domu były niewłaściwe i niewystarczające dla niego - mówiła w sądzie podczas jednej z rozpraw Danuta Żołędziewska, biegła zoopsycholog. - Z akt sprawy wynika, że pies nie był leczony u weterynarza, a powinien ze względu na problem z łapami - dodała.
Mieszkanie w którym przebywał wynajmowało wtedy sześć osób, głównie studentów. W dniu zdarzenia nie wiedzieli o tragedii, która rozegrała się w ich mieszkaniu. Zdaniem prokuratury, do którego przychylił się sąd, Łukasz S. pozostawił psa na zewnętrznym parapecie, zamknął okno, drzwi od pokoju, a potem sam wyszedł z domu. W mieszkaniu nie pojawiał się nawet, gdy już po zdarzeniu, informowali go o wszystkim współlokatorzy, których tego dnia przesłuchiwała policja.

- Kiedy zauważyłam z okna w kuchni, że pies leży na parapecie i ledwo się na nim utrzymuje, to starałam się skontaktować z wynajmującymi to mieszkanie. Waliłam pięściami w drzwi, ale odzewu nie było. Dopiero kiedy było już po wszystkim usłyszałam, że to nie ich pies i nie ich sprawa – zeznawała w czasie procesu jedna z sąsiadek.

Przedstawiciele fundacji Mondo Cane nie uważają, by proces można nazwać poszlakowym. - Wiadomo było, kto jest winnym tej tragedii – mówią.

Z wyroku poznańskiego sądu są jednak zadowoleni i mają nadzieję, że to przestrzeże inne osoby, by nie znęcały się nad zwierzętami.

Wyrok sądu jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski