Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Bezwzględne pozbawienie wolności za znęcanie się nad zwierzętami

Norbert Kowalski
Zabijali i znęcali się nad psami. Sąd skazał ich na bezwzględne pozbawienie wolności/zdjęcie ilustracyjne
Zabijali i znęcali się nad psami. Sąd skazał ich na bezwzględne pozbawienie wolności/zdjęcie ilustracyjne Paweł Relikowski
Joanna G. i Zygmunt S. pójdą do więzienia za zabijanie oraz znęcanie się nad psami. We wtorek poznański Sąd Okręgowy skazał ich odpowiednio na 10 miesięcy i 3 miesiące więzienia.

– Kary bezwzględnego więzienia są dotkliwe dla oskarżonych, ale spełniają funkcje prewencyjne. Jeśli taka kara jest orzekana wobec osób dotychczas niekaranych, to powinna ona też pełnić funkcję odstraszającą dla innych osób – uzasadniała wyrok sędzia Alina Siatecka.

Przypomnijmy, że Joanna G. była oskarżona o to, że w nieustalonym okresie, do 25 marca 2017 roku zabiła co najmniej 4 szczeniąt przez topienie ich w wannie, zaś te, które przeżyły, zakopała pod ziemią w przydomowej szklarni.

Z kolei jej partner, Zygmunt S. został oskarżony o to, że w nieustalonym dokładnie okresie, do 25 marca 2017 roku znęcał się nad czterema psami. Mężczyzna miał nie karmić zwierząt i utrzymywać je bez leczenia w stanie zaniedbania.

Zobacz też: Magazyn informacyjny "Info z Polski"

Psy nawozem w szklarni
Sprawę wykryli przedstawiciele Fundacji Mondo Cane, która uczestniczyła w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. – Kiedy dotarła do nas informacja o stanie psów, postanowiłyśmy pojechać na miejsce. Widzimy wiele okrucieństwa wobec zwierząt, ale stan tych psów był katastrofalny. Nie pozostawało nic innego jak wezwać policję, bo pozostawienie tych zwierząt na posesji zagrażało ich zdrowiu i życiu – opowiadała nam wtedy Anna Cierniak, inspektor Mondo Cane.

I dodawała: – Było widać, że jedna z suk ma bolesność brzucha i niedawno rodziła. Na pytanie, co się stało ze szczeniętami, bo nie ma ich na posesji, Zygmunt S. powiedział, że są „utylizowane” i robi to jego konkubina, bo on jest zbyt „delikatny”.

Pierwszy wyrok zapadł w październiku ubiegłego roku. Wtedy to sąd rejonowy skazał Joannę G. na karę 10 miesięcy bezwzględnego więzienia i 10-letni zakaz posiadania zwierząt. Sąd uznał, że kobieta zabiła 15 szczeniąt. Z kolei jej partner został uznany winnym znęcania się nad czterema psami i skazany na trzy miesiące więzienia.
– Takie sytuacje muszą być nagłaśniane, ujawniane, ścigane przez prokuraturę i surowo karane przez sąd. Wymierzone kary są wyważone. Uwzględniają okrucieństwo, jakiego dopuścili się oskarżeni wobec zwierząt, ale też to, że oskarżeni przyznali się do winy i chcieli dobrowolnie poddać karze. Kary muszą być surowe, by przeciwstawić się takiemu okrucieństwu – uzasadniała wyrok sędzia Joanna Knobel.

I dodawała: – Zwierzę czuje tak samo jak my. Nie ma nic piękniejszego od powrotu do domu, gdy pod drzwiami czeka na nas pies. On zawsze okazuje wobec nas miłość i zrozumienie. To bardzo smutne, że oskarżeni nie potrafili docenić tej miłości.

Prokurator chce obniżenia kary. A potem... chce się wycofać
Odwołanie od wyroku złożył prokurator Krzysztof Lisiecki oraz mecenas Mateusz Łątkowski, pełnomocnik Fundacji Mondo Cane. Ten pierwszy domagał się... obniżenia wyroku dla Zygmunta S. w postaci zawieszenia kary więzienia oraz uchylenia wyroku wobec Joanny G. i przekazania jej do ponownego rozpatrzenia. Z tą apelacją zgadzał się mecenas Łukasz Wojnicki, obrońca oskarżonych, który sam jednak nie złożył odwołania.

Z kolei mecenas Mateusz Łątkowski domagał się zaostrzenia kary i orzeczenia wobec Joanny G. dwóch lat i 8 miesięcy więzienia, zaś wobec Zygmunta S. kary roku więzienia.

Już na początku wtorkowej rozprawy prokurator Krzysztof Lisiecki niespodziewanie chciał wycofać swoją apelację.

– Otrzymałem takie polecenie od Prokuratora Okręgowego, a ten z kolei otrzymał je od Prokuratora Regionalnego – tłumaczył prokurator Lisiecki. Na to jednak nie zgodził się mecenas Łukasz Wojnicki, obrońca oskarżonych. A to oznaczało, że odwołanie prokuratury i jej wniosek o łagodniejszą karę nadal obowiązywał.

W stosunku do Joanny G. prokurator przekonywał, że sąd rejonowy, wydając wyrok, wyszedł poza akt oskarżenia. Według prokuratora kobieta była oskarżona o zabicie czterech szczeniąt, zaś została skazana za zamordowanie 15 zwierząt. Z tego powodu, jak twierdził prokurator, wyrok powinien być uchylony. Z taką argumentacją nie zgadzał się mecenas Łątkowski, który zauważał, że Joanna G. nie była oskarżona o zabójstwo jedynie czterech zwierząt, lecz co najmniej czterech. Jednocześnie uważał, że powinna ona usłyszeć wyższą karę.
– Kara musi być stopniowalna, ale nie można wszystkiego wyjaśniać wcześniejszą niekaralnością. Kara musi skłaniać do refleksji i być odczuwalna. A sposób działania Joanny G. był brutalny i perfidny. Zabijała zwierzęta w wannie, w której później kąpało się jej dziecko – przekonywał mecenas Łątkowski.

Z kolei w przypadku Zygmunta S. prokurator uważał, że kara bezwzględnego więzienia jest nieadekwatna do jego czynu. – Orzekanie wobec niego, osoby niekaranej, kary trzech miesięcy więzienia byłoby przesadą. On w praktyce dopuścił się niedopełnienia obowiązków, które wiążą się z posiadaniem zwierząt. Przecież to nie było znęcanie się takie jak podpalanie zwierząt czy przywiązywanie ich do drzewa i zostawianie – argumentował prokurator Lisiecki.

Więzienie za zabójstwa i znęcanie
Ostatecznie sąd nie przychylił się do żadnej apelacji i podtrzymał wcześniejszy wyrok skazujący Joannę G. na 10 miesięcy a Zygmunta S. na trzy miesiące więzienia. Oboje mają też 10-letni zakaz posiadania zwierząt i będą musieli zapłacić nawiązkę na rzecz Fundacji Mondo Cane.

– Joanna G. była oskarżona o zabicie co najmniej czterech szczeniąt, więc sąd, skazując ją za zabójstwo 15 szczeniąt, nie wyszedł poza ramy aktu oskarżenia – uzasadniała wyrok sędzia Alina Siatecka.

I dodawała: – Sąd rejonowy słusznie ocenił okoliczności łagodzące i obciążające. Świadomość społeczna, że zwierzę to nie zabawka, lecz istota żywa jest coraz większa, ale wciąż pokutuje przeświadczenie, że aby pozbyć się niechcianych zwierząt, najlepiej je zabić. I tak myślała oskarżona, lecz nie jest to żadna okoliczność łagodząca.

Z kolei w przypadku Zygmunta S. sąd uznał, że mężczyzna w praktyce nienależycie opiekował się zwierzętami. – One były nieleczone w zaawansowanej chorobie oraz nie miały wystarczająco pokarmu, lecz nie było innych zachowań, które zwiększałby stopień społecznej szkodliwości czynu – mówiła sędzia Alina Siatecka.

POLECAMY:

Co jest na zdjęciach? [TEST GWARY]

Studniówki 2018 [ZDJĘCIA]

Stary Poznań na zdjęciach!

Loty z Poznania w 2018 roku

Wszystko o Lechu Poznań

Szybki test dla poznaniaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski