Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera parkingowa: Lewe remonty dla policji. "Bo komendant prosił"

Łukasz Cieśla
Byli oraz obecni urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich i Zakładu Robót Drogowych zasiedli we wtorek na ławie oskarżonych
Byli oraz obecni urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich i Zakładu Robót Drogowych zasiedli we wtorek na ławie oskarżonych Adrian Wykrota
Byli oraz obecni urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich i Zakładu Robót Drogowych zasiedli we wtorek na ławie oskarżonych. W poznańskim sądzie ruszył ich proces za fałszowanie dokumentów w celu nielegalnych remontów parkingów dla poznańskiej policji. Oskarżeni urzędnicy tłumaczyli, że o remonty prosił były komendant wielkopolskiej policji gen. Krzysztof Jarosz. Jednak wątek dotyczący działań policji został umorzony.

W 2014 roku CBA zawiadomiło prokuraturę o niejasnościach podczas prac na policyjnych parkingach w Poznaniu. Chodziło o komendę miejską przy Szylinga oraz wojewódzką przy Kochanowskiego. Wszczęto śledztwo, bo pojawiły się podejrzenia, że poznańscy urzędnicy, chcąc pomóc policji, popełnili przestępstwo. Między innymi poprzez fałszowanie dokumentów i zawyżenie kosztorysów różnych remontów dróg w Poznaniu.

Dzisiaj w Sądzie Rejonowym Poznań Stare Miasto ruszył proces 8 oskarżonych. O tzw. sprawstwo polecające oskarżono Jacka Sz., byłego szefa ZDM, Kazimierza S., jego dawnego zastępcę oraz Floriana K., dawniej szefa ZRD. Kolejnych pięciu urzędników miało wykonywać ich polecenia, czyli fałszować dokumenty.

Co ważne, podczas śledztwa główni oskarżeni potwierdzili ustalenia prokuratury. Potem się z tego wycofali. Dzisiaj, podczas pierwszej rozprawy, odmówili składania wyjaśnień, do winy się nie przyznają.

Sędzia Agnieszka Ciesielska odczytywała więc wyjaśnienia poszczególnych oskarżonych. Zaczęła od przypomnienia szczegółowego przesłuchania Jacka Sz., który w prokuraturze przyznał się do zarzutów. Wówczas wyjaśnił, że w 2010 roku został zaproszony przez ówczesnego komendanta wielkopolskiej policji Krzysztofa Jarosza. - Opowiedział mi o remoncie komendy przy ul. Szylinga, mówił o kłopotach z finansowaniem, pytał czy ZDM może wyremontować parking. Powiedziałem, że się zastanowię – wyjaśniał w śledztwie Jacek Sz.

ZOBACZ TEŻ:

Brutalny atak rowerzysty w Poznaniu

Po powrocie do biura, po konsultacjach z zastępcami, szef ZDM-u uznał, że trzeba pomóc policji. Środki dla komendy miejskiej, jak przyznał, pochodziły z remontu ulicy Dolna Wilda. - Poleciłem szefowi Zakładu Robót Drogowych, by prace dla policji rozliczył w Dolnej Wildzie – wyjaśniał Jacek Sz. Dodał, że wiedział, że odbywało się to niezgodnie z procedurami, ale działał dla dobra sprawy. Stwierdził, że był przeciwny dalszym takim remontom dla komendy miejskiej. Przekonywał, że za jego plecami zdecydowano o następnych robotach przy Szylinga, a decyzję o ukryciu kosztów miał podjąć ówczesny szef Zakładu Robót Drogowych.
Jednak Jacek Sz. odbył kolejne spotkanie z komendantem policji Krzysztofem Jaroszem. Tym razem został poproszony przez generała o remont placu przy komendzie wojewódzkiej przy ul. Kochanowskiego. Tutaj, oprócz Zakładu Robót Drogowych, prace brukarskie wykonywała prywatna firma Krug. Miała pracować za darmo, na ustne zlecenie. Jacek Sz. nie potrafił powiedzieć w prokuraturze, dlaczego firma Krug pracowała za darmo. Nie wiedział, czy spółka odrobiła koszty na innych zleceniach dla miasta.

Obecnie Jacek Sz. jest emerytem. Dziś nie chciał ustosunkować się do swoich wyjaśnień ze śledztwa ani odpowiadać na pytania. Nie chciał również komentować wyjaśnień, które podczas kontroli CBA składał funkcjonariuszom biura.

Podobną postawę przyjął Kazimierz S., w przeszłości zastępca dyrektora ZDM. W śledztwie przyznał, że były prośby i sugestie w sprawie remontu parkingów, ale on poleceń nikomu nie wydawał.

- Wiedziałem o tych remontach. W ZDM była taka męska rozmowa między nami, że policja będzie otwierać komendę przy Szylinga, a ma dziury na parkingu. Rozmawiałem o tych pracach z Józefem Klimczewskim (ówczesnym szefem poznańskiej drogówki – dop. red.), był zadowolony z tych remontów, doglądał tych prac. Potem Klimczewski prosił mnie o spotkanie w generałem Jaroszem ws. kolejnego remontu, tym razem dla KWP. Myślę, że komendant Jarosz wiedział, że nie mamy pieniędzy, bo ogłosiłby przetarg. Ale w czasie rozmowy nie namawiał do niczego, to była prośba z jego strony - mówił w prokuraturze Kazimierz S.

Podczas wtorkowej rozprawy była zastępca szefa ZDM nie chciał już niczego wyjaśniać.
Trzecim oskarżonym, który ma zarzut sprawstwa polecającego, jest Florian K., w przeszłości szef Zakładu Robót Drogowych. To właśnie ZRD wykonał większość prac. W śledztwie Florian K. przyznał się do zarzutów. - Komenda przy Szylinga szykowała się do otwarcia, a plac mieli w katastrofalnym stanie. Sprawa była na ostrzu noża. Szefowie ZDM mówili mi, abym roboty rozliczył w kosztach innych prac w Poznaniu. Zaakceptowałem to. Obawiałem się, że jeśli odmówię, to stracę zlecenia z ZDM, nie będzie na wypłaty dla moich pracowników i oni odejdą gdzie indziej. Sprawą remontów dla policji zajmowali się również moi podwładni, wiedzieli jak wygląda ta sprawa. Wartość innych naszych robót została podniesiona, na przykład poprzez zawyżenie kosztów wywiezienia gruzu. Dzięki temu były środki na prace dla policji – wyjaśniał w śledztwie Florian K. Zapewniał również, że zawyżenie kosztorysów nie odbiło się na jakości żadnego z remontu. Wszystko zrobiono jak należy, jedynie wpisywano zawyżone koszty.

We wtorek Florian K. również się nie chciał składać wyjaśnień i odpowiadać na pytania.

Do winy nie przyznaje się również pięciu pozostałych oskarżonych.

Wątek działań poszczególnych policjantów, w tym byłego szefa KWP, prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania. 30 czerwca Prokuratura Okręgowa w Szczecinie umorzyła wątek dotyczący działań policjantów. - Prokurator prowadzący uznał, że w działaniach policji nie było znamion czynu zabronionego. Według mojej wiedzy decyzja o umorzeniu jest już prawomocna - mówi nam prokurator Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik szczecińskiej Prokuratury Okręgowej.

Komendant Jarosz w przeszłości mówił nam, że faktycznie prosił o remonty dla policji, ale później nie wnikał, w jaki sposób zostanie to rozliczone. Tym mieli się zająć jego podwładni z KWP oraz urzędnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera parkingowa: Lewe remonty dla policji. "Bo komendant prosił" - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski