Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kr'shna Brothers: polska Nirvana przypomina swoje płyty

Marcin Kostaszuk
Kr'shna Brothers w 1993 roku
Kr'shna Brothers w 1993 roku Jacek Gulczyński / archiwum zespołu
Chyba każdy fan polskiego rocka zna piosenkę Kazika o tym, że "wszyscy artyści to prostytutki". Mało kto jednak pamięta, że autorami niesamowitego, gitarowego riffu z tego utworu byli muzycy Kr'shna Brothers. Wydane właśnie wznowienia ich dwóch albumów pokazują, że w latach 1993-95 mieliśmy w Poznaniu zespół rockowy o niezwykłym potencjale. Dlaczego zmarnowanym?

Pierwsza połowa lat 90. to w historii rocka złoty okres - ufryzowanych pseudometalowców zmyła z list przebojów fala znakomitych zespołów z Seattle, które zrewolucjonizowały ciężkie, gitarowe granie. Nastolatki z całego świata pokochały Nirvanę, Pearl Jam, Soundgarden i Alice In Chains, a następnie oczarowanych ich autentycznością lokalnych zespołów. W Polsce grunge (takim mianem określono ową falę) reprezentował wówczas Hey i właśnie Kr'shna Brothers.

Czytaj także:
Wielkopolscy muzycy nagrywają utwory o powstaniu
Myslovitz: portret grupy trudnych indywidualistów

W takiej inspirującej aurze doszło do spotkania wokalisty i gitarzysty Jacka Adamczyka i gitarzysty Jarka "Shadocka" Szydłowskiego z hardcore'owej grupy Dump oraz perkusisty Tomasza Goehsa, doświadczonego między innymi kilkuletnim stażem w Turbo.

Pierwszy raz o zespole rozmawialiśmy pod koniec 1992 roku. Po dwóch miesiącach prób mieliśmy gotowe piosenki na płytę, ale najpierw pojechaliśmy do Jarocina, gdzie zdobyliśmy nagrodę w postaci kontraktu fonograficznego z firmą Loud Out Records. Bardzo szybki start, tym bardziej, że niemal od razu zaczęto nas grać w radiach - wspomina Szydłowski.

Trudno się temu dziwić, słuchając dziś płyty "Food For Life, Spirit For Fuck". Takich utworów jak "I Fuck This Moral Obligation" i 'We Know How To Kill" nie powstydziłoby się Alice In Chains, udała się dynamiczna przeróbka "Dni,których nie znamy" Marka Grechuty, a jedyna ballada w tym zestawie ("Tu i tam") mogła konkurować z ówczesnymi hitami Wilków. Poznańskie stacje radiowe - jeszcze wtedy wolne od smyczy kiepskiego gustu reklamodawców - zrobiły z nich przeboje. Kr'shnowwcy z marszu trafili na wielkie rockowe imprezy w gdańskiej hali Oliwii i poznańskiej Arenie, gdzie zespół wystąpił w długich powłóczystych szatach, kojarzonych z wyznawcami Krisshny.

- Krishnowcy przynieśli nam różowe wdzianka w prezencie. Wiedzieli, że nie mamy nic wspólnego z ich religią, że o to nam nie chodziło, gdy nazwaliśmy się Kr'shna Brothers. Chodziło tylko o fajne zamieszanie - mówi Szydłowski.

Debiut zrobił wrażenie także na kolegach z branży muzycznej. I to z samej góry: Kazik Staszewski, który pracował wtedy nad rap-metalowym debiutem zespołu Kazik Na Żywo, wysłał poznaniakom prośbę o wykorzystanie gitarowego riffu "We Know How To Kill", do którego chciał dołożyć nowy tekst.
- Pochlebiało nam, że mu się to podoba, to przecież znacznie więcej niż komplement, zwłaszcza dla młodej kapeli. Było też pytanie, ile pieniędzy za to chcemy. Jakoś tego nie czuliśmy, nie umieliśmy wycenić riffu. Skończyło się na kracie piwa.

Druga płyta "If" miała potwierdzić klasę Braci. Ale mało kto w ogóle dowiedział się, że... została wydana.

- Firma Lout Out Records opłaciła studio i pierwsze wydanie, czekaliśmy już tylko na premierę w sklepach. I nagle upadła, nikt nie zdążył już zająć się promocją, czy przygotować edycji kompaktowej. Pojawił się śladowy nakład kaset i szybko zniknął. Dziś wielu artystów samodzielnie ogarnia promocję i koncerty, wtedy było inaczej i perspektywy grania zmalały do zera.

Efekt był taki, że po 2 latach zespół się rozpadł.

- Nie było jakiejś ostatniej rozmowy, że od jutra kończymy. Wszystko się rozeszło, rozpierzchło - mówi Shadock, ale wspomina, że była jeszcze jedna szansa. - Koncern Polygram chciał z nami podpisać umowę na totalną wyłączność. Ale Tomek już grał z Kazikiem, ja ze Squotem, a za chwilę Jacek z Lizarem. Nie chcieliśmy się na to zdecydować. Kr'shna była dla nas ważna, może nawet najważniejsza, ale nie jedyna. Nawet jeśli bardzo lubisz truskawki to chyba nie chcesz ich jeść do końca życia? - retorycznie pyta gitarzysta.

Z członków Kr'shna Brothers najmocniej zaistniał Jacek Adamczyk, który śpiewał w retropopowym zespole Lizar i mniej znanej Planecie. Tomek Goehs bębni dziś w Kulcie, Kaziku Na Żywo i 2Tm2,3, zaś Shadock realizuje się w eksperymentalnie rockowym projekcie Meggayogga. Z zespołem współpracował nieżyjący już dziś basista WItek Urbański, na drugiej płycie jego obowiązki przejął Jacek Chraplak - dziś uznany producent nagrań

"Przed Kr'shna Brothers długa, szczęśliwa droga" - pisał we wrześniu 1993 roku w miesięczniku "Brum" Norbert Rokita. Pomylił się, choć na pytanie o szansę, że za reedycjami płyt może pójść choćby koncertowa reaktywacja "poznańskiej Nirvany", założyciel Kr'shny nie odpowiada jednoznacznie.

Kr'shna Brothers "Food For Life, Spirit For Fuck", wyd. Metal Mind, cena ok. 35 zł
Kr'shna Brothers "If", wyd. Metal Mind, cena ok. 35 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski