Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krolopp zachowywał się nieuczciwie - mówi Zbigniew Rutkowski, były poznański tenor

Łukasz Cieśla
Jeden z  koncertów chóru prof. Stuligrosza, w którym brał udział Zbigniew Rutkowski
Jeden z koncertów chóru prof. Stuligrosza, w którym brał udział Zbigniew Rutkowski Waldemar Wylegalski
Ze Zbigniewem Rutkowskim, który śpiewał w dwóch największych poznańskich chórach, o jego konflikcie z Wojciechem Kroloppem, rozmawia Łukasz Cieśla.

Kiedy 10 lat temu aresztowano Wojciecha Kroloppa był pan zaskoczony?
Zbigniew Rutkowski: Nie, ale nie sądziłem, że to miało aż takie rozmiary. Podczas wyjazdów autobusowych, kolejowych, zawsze otaczał się niektórymi sopranami i altami, czyli chłopcami przed mutacją - dziećmi przed 15 rokiem życia.

ZOBACZ TEŻ:
WOJCIECH KROLOPP SKAZANY ZA PEDOFILIĘ UDZIELA PIERWSZEGO WYWIADU
MICHAŁ STULIGROSZ - O SKŁONNOŚCIACH KROLOPPA WIELU WIEDZIAŁO, ŚWIAT DOROSŁYCH ZAWIÓDŁ

Podobno kiedyś nie rozdzielaliście homoseksualizmu od pedofilii?
Zbigniew Rutkowski: No, tak. To były inne czasy, człowiek pewne wątpliwości chyba zamykał w sobie. Jestem 2 lata starszy od Kroloppa. Pamiętam jak w latach 50. pojawił się w chórze jako taka wystraszona chłopaczyna. W jednym chórze u Jerzego Kurczewskiego śpiewałem z nim do początku lat 70.

Wtedy pan i trzej inni dorośli śpiewacy odeszliście. Poza jednym, który skończył karierę, przeszliście do chóru prof. Stefana Stuligrosza. Dlaczego?
Zbigniew Rutkowski: W 1971 r. doszło do kulminacji konfliktu między nami, a Kroloppem. On był nielubiany.

Co się wydarzyło 1971 roku?
Zbigniew Rutkowski: Byliśmy na tournee w USA. Mieszkaliśmy chyba w Filadelfii, w eleganckim hotelu . W pokoju byłem z Witkiem Młodziejowskim. Przyszedł w pewnym momencie posłaniec od Kroloppa z listą wypłat do podpisu, ale tam gdzie miała być wpisana kwota, było puste pole. Zaznaczyłem, że podpiszę tylko wtedy, jeśli będzie podana kwota. Podobnie powiedział Witek oraz koledzy z pokoju obok, czyli Tadek Gawroński i Roman Hauser, zwany Kubą. Tamten incydent był asumptem do późniejszej awantury w Polsce, gdzie nam nagle podziękowano za pracę w chórze. W kraju zwołano zebranie i głosowano nad obsadą zarządu stowarzyszenia chóru. Krolopp przepadł w głosowaniu, dostał tylko kilka głosów. W konsekwencji prof. Kurczewski usunął naszą czwórkę z chóru.

Za co taka kara?
Zbigniew Rutkowski: Bo byliśmy przeciwko Kroloppowi. Stanowiliśmy najgłośniejszą opozycję, a Jurek był pod jego wpływem. Już w tamtych czasach nie potrafił sobie radzić bez Kroloppa. Był znakomitym muzykiem, ale brakowało mu umiejętności menedżerskich Kroloppa. W USA było coś jeszcze. Zaproszono nas na przyjęcie do Milwaukee. Krolopp jechał samochodem jako "forpoczta". Gdy dojechaliśmy autobusem, czekały na nas drobne prezenty oraz koperty z pieniędzmi. W latach 90. dowiedziałem się, że Krolopp przed przyjęciem był wobec nas - śpiewaków, kolegów z chóru, mówiąc delikatnie bardzo nieuczciwy odnośnie finansów.

TUTAJ MOŻESZ KOMENTOWAĆ:
Afera Wojciecha Kroloppa: 10 lat od zatrzymania dyrygenta za pedofilię
Uwaga! Redakcja zamknęła w czwartek możliwość komentowania ze względu na wulgarne i obraźliwe komentarze. Przywracamy forum w nadziei na rzeczową dyskusję. Jednocześnie informujemy, że wulgarne i obraźliwe komentarze nadal będą usuwane.

Koncerty w USA i wcześniejsze były dobrze płatne?
Zbigniew Rutkowski: Do 1971 r. to nie były wielkie pieniądze. One się pojawiły, jak zacząłem śpiewać u Stefana Stuligrosza. U niego finanse były przejrzyste. Nie jak w przypadku Kroloppa.

ZOBACZ TEŻ:
AFERA WOJCIECHA KROLOPPA

Co pan mógł kupić za jedno zagraniczne tournee?
Zbigniew Rutkowski: Będąc już u Stuligrosza na 6 tygodni pojechaliśmy do krajów Beneluksu i Niemiec. Po powrocie kupiłem samochód - skodę. Dołożyłem do tego pieniądze ze sprzedaży "malucha". Wyjazdy stały się intratne. Zawsze dzieciom przywoziłem prezenty. W trudnych czasach znały smak czekolady. Nie mam się czego wstydzić. Solidnie zapracowałem wraz z kolegami z chóru na te pieniądze.

Prof. Stuligrosz chętnie was przyjął?
Zbigniew Rutkowski: Tak, nie robił żadnych trudności. Przeciwnie, mimo że byliśmy z tzw. konkurencji, staliśmy się podstawowymi śpiewakami prof. Stuligrosza. Wiedział dobrze o naszym konflikcie z Kroloppem. Stefan Stuligrosz to była inna muzyka. W muzyce dawnej, baroku, odrodzeniu, pasjach bachowskich nie miał sobie równych. W odniesieniu do chóru Kurczewskiego to był ocean, którego ludzkiego ucho nie ogarnia od razu.

Chce pan powiedzieć, że to była muzyka na wyższym poziomie?
Zbigniew Rutkowski: Bez wątpienia. Żeby chór brzmiał jak jeden organ, musi być fundament. Fundamentem jest bas. Jak może być dobry bas u chłopca 20- letniego? Bas musi mieć 30 lat co najmniej. Tego fundamentu zabrakło u Jurka w chórze. A Stefan miał świetne basy.

Prof. Kurczewski czuł się słaby, że dawał Wojciechowi Kroloppowi wolną rękę?
Zbigniew Rutkowski: Może trochę z wygody? Powierzał mu sprawy organizacyjne: załatwianie koncertów, wyjazdów, autobusów. Krolopp miał też wpływ na obsadę wyjazdów. Z czasem zagarnął wszystko.

TUTAJ MOŻESZ KOMENTOWAĆ:
Afera Wojciecha Kroloppa: 10 lat od zatrzymania dyrygenta za pedofilię
Uwaga! Redakcja zamknęła w czwartek możliwość komentowania ze względu na wulgarne i obraźliwe komentarze. Przywracamy forum w nadziei na rzeczową dyskusję. Jednocześnie informujemy, że wulgarne i obraźliwe komentarze nadal będą usuwane.

Jak pan ocenia Kroloppa jako człowieka?
Zbigniew Rutkowski: Źle. Tyle krzywd wyrządził tym chłopaczkom i całej poznańskiej chóralistyce. Jeszcze przed ową haniebną aferą po prostu go nie lubiłem. No i jeszcze te jego wstrętne zagrywki z pieniędzmi. Dążył za wszelką cenę, małymi, ale pewnymi kroczkami, do przejęcia władzy w chórze. Żeby wysadzić Kurczewskiego z siodła. W końcu mu się udało.

Od kiedy pana zdaniem Krolopp starał się przejmować władzę w chórze?
Zbigniew Rutkowski: Tak od końcówki lat 60.

Przy chórach kręcili się różni "przyjaciele"?
Zbigniew Rutkowski: Był taki impresario, który załatwiał obu chórom wyjazd do Belgii. Otaczał się chłopcami, lgnął do nich. Był dziwny, ale na niczym go nie przyłapałem.

Krolopp sugeruje, że w chórze prof. Stuligrosza dochodziło do skandali obyczajowych.
Zbigniew Rutkowski: To są podłe insynuacje, że u Stuligrosza było podobnie jak u Kroloppa. Stefan Stuligrosz był wielkim artystą. On żadnych złych skłonności nie miał. Sporo jemu zawdzięczam. On był przyjacielem gotowym do pomocy wszystkim. My do niego mówiliśmy "Druhu". Po imieniu były z nim nieliczne osoby, jak prof. Andrzej Tatarski, zresztą znakomity muzyk.

Skoro przed laty mieliście tyle zastrzeżeń do Kroloppa, dlaczego nie powiedzieliście o nich prof. Kurczewskiemu?
Zbigniew Rutkowski: Sądzę, że rzeczywiście takiej rozmowy niestety nie było. Dziś mogę powiedzieć, że szkoda, iż Jerzy Kurczewski nie chciał słyszeć o naszych obiekcjach.

Rozmawiał Łukasz Cieśla

TUTAJ MOŻESZ KOMENTOWAĆ:
Afera Wojciecha Kroloppa: 10 lat od zatrzymania dyrygenta za pedofilię
Uwaga! Redakcja zamknęła w czwartek możliwość komentowania ze względu na wulgarne i obraźliwe komentarze. Przywracamy forum w nadziei na rzeczową dyskusję. Jednocześnie informujemy, że wulgarne i obraźliwe komentarze nadal będą usuwane.


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski