Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kredyty we frankach nie były fikcyjne

Redakcja
Kredyty we frankach nie były fikcyjne
Kredyty we frankach nie były fikcyjne
Z Ryszardem Petru, ekonomistą, przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich, rozmawia Monika Kaczyńska

Część posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich, a także część ekonomistów  twierdzi, że tak naprawdę banki, które udzielały kredytów, nie miały franków, a cała operacja była księgową fikcją .
Ryszard Petru:Podchodzę do tych stwierdzeń z dużym dystansem. Według mojej wiedzy każdy z banków, który udzielał kredytów we frankach szwajcarskich, miał na nie pokrycie w tej walucie. Faktycznie banki rozwiązywały tę kwestię w różny sposób. mBank na przykład pożyczył franki szwajcarskie od Commerzbanku, inne banki emitowały obligacje i wymieniały je na franki. Stosowano różne instrumenty. To, że nie pojawiły się franki szwajcarskie rozumiane jako banknoty, o niczym jeszcze nie świadczy. Jeśli dziś przeleję zapłatę w euro na konto kontrahenta także żaden z nas nie zobaczy w czasie transakcji banknotów, co nie oznacza przecież, że nie została ona zawarta w euro.  Komisja Nadzoru Finansowego dokładnie banki pod tym kątem prześwietliła i wszystko to jest w jej dokumentach.                    

Czy to znaczy, że "frankowcy" bezzasadnie czują się  wykorzystani przez banki?
Ryszard Petru:
Tu mamy do czynienia z dwoma kwestiami. Jedna to fakt, że kredyty we frankach szwajcarskich miały w nich pokrycie i to jest niewątpliwe. Druga to praktyki banków. Nieinformowanie klientów o ryzyku, windowanie spreadów to naganne praktyki i tu właśnie jest pole do popisu dla nadzoru bankowego, który powinien im zapobiegać i z nimi walczyć.

Czy więc w takiej sytuacji państwo powinno zadłużonym we frankach pomóc?
Ryszard Petru:
Co do zasady jestem przeciwny przeznaczaniu na to środków budżetowych. Jednak banki powinny przedstawić im jakąś ofertę. Np. przewalutowanie z koniecznością wyrównania różnicy w oprocentowaniu mogłoby być taką ofertą, choć na pewno części kredytobiorców w takiej sytuacji bardziej opłaci się utrzymać kredyt we frankach. Tym niemniej możliwość manewru będzie.

Tym, co ostatnio niepokoi część ekonomistów, jest deflacja. Twierdzą, że może ona zagrozić naszemu rozwojowi gospodarczemu.
Ryszard Petru:
Uważam, że deflacja nie jest groźna, bo wynika z czynników zewnętrznych, a mianowicie cen ropy naftowej i żywności. Nie przekłada się więc na polską gospodarkę.

O ile zewnętrzny charakter cen ropy naftowej jest oczywisty, o tyle wydaje się, że ceny żywności zależą od naszego rynku.
Ryszard Petru:
Tak nie jest. Ceny są kształtowane globalnie. W Europie istnieje wspólny rynek, są dopłaty do produkcji. Niskie ceny żywności  zależą więc od lokalnej gospodarki tylko w bardzo niewielkim stopniu. Polacy nie wykazują zachowań deflacyjnych, to znaczy nie odkładają zakupów trwałych dóbr w nadziei, że w przyszłości będzie taniej. Te mogłyby faktycznie na stan gospodarki wpłynąć.  W obecnej sytuacji Polska nie odczuje skutków deflacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski