Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konwojent wciąż na wolności. Niewinnie zatrzymany skarży policję

Agnieszka Świderska
Poszukiwany konwojent, który 10 lipca w Swarzędzu zniknął z 8 mln złotych
Poszukiwany konwojent, który 10 lipca w Swarzędzu zniknął z 8 mln złotych Fot. Archwiwym KWP
Jarosław Kaczmarek z Konstantynowa Łódzkiego został zatrzymany do sprawy kradzieży 8 mln złotych. W Poznaniu na komendzie i na "dołku" spędził 36 godzin zanim policja i prokuratura uznały, że nie ma z kradzieżą nic wspólnego. Teraz skarży policję za bezpodstawne zatrzymanie.

- Nie wygląda pan na zaskoczonego - tymi słowami Jarosław Kaczmarek miał zostać przywitany na komendzie wojewódzkiej w Poznaniu.

Tymczasem mieszkaniec Konstantynowa Łódzkiego, który zaledwie kilka dni wcześniej przyjechał z synami na urlop do Polski był zaskoczony, i to bardzo.

Zobacz też: Zagadkowa kradzież w Swarzędzu: Konwojent ukradł 9 mln złotych

Najpierw wizytą tuż po godzinie 6. rano wizytą uzbrojonych po zęby policjantów, którzy celując w niego broń kazali mu paść na ziemię i zakuli go w kajdanki.

Później trzyipółgodzinną jazdą w nieznanym kierunku, której celu nikt nie chciał mu zdradzić. Kolejne zaskoczenie to zarzut kradzieży mienia znacznej wartości. Następnego dnia usłyszał, że chodzi o 8 milionów złotych.

Tego, że pomylono go z konwojentem, który dla zatarcia śladów posługiwał się przed skokiem cudzą tożsamością, dowiedział się dopiero po wyjściu na wolność. Po 36 godzinach.

Teraz, gdy od tamtych wydarzeń minęły już dwa tygodnie, jest zaskoczony tym, że policja nie zadała sobie trudu, by przed akcją przeprowadzić zwykły wywiad środowiskowy, zapytać choćby dzielnicowego, który mógłby z kolei wypytać jego rodziców.

Wtedy dowiedzieliby się, że jest ojcem wychowującym samotnie dwójkę synów, który od 11 lat na stałe mieszka i pracuje w Luton pod Londynem. Z kolei w jego firmie do której wchodząc skanuje najpierw kartę "wejściówkę", potem swoją dłoń, a następnie wpisuje swój indywidualny kod, łatwo byłoby sprawdzić, co robił w dniu kradzieży.

Do tego, żeby to ustalić w Polsce przewieziono go do Poznania, pobrano od niego DNA, odciski palców, próbkę pisma i wykonano serię zdjęć przy bankomacie.
- Telefon czy e-mail do Anglii byłby z pewnością tańszy niż koszt całej akcji- mówi Jarosław Kaczmarek. - Domyślam się, że zatrzymali mnie przez moje zdjęcie z brodą na Facebooku. Rok temu zapuściłem ją dla żartu na kilka tygodni. Nijak jednak nie mogę odnaleźć podobieństwa do konwojenta. Zapytałem znajomych, czy je widzą. Usłyszałem, że w Poznaniu muszą mieć poważne problemy ze wzrokiem.

Jako pierwszy o perypetiach mieszkańca Konstantynowa Łódzkiego napisał Express Ilustrowany. Policja twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i nikt nie popełnił błędu. Takie same pismo otrzymał Jarosław Kaczmarek.

- Były materiały, które wskazywały, że może to być osoba zamieszana w kradzież - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. - Został zatrzymany do przeprowadzenia niezbędnych czynności i badań, które miały potwierdzić to podejrzenie albo je wykluczyć. Kiedy się nie potwierdziło, został zwolniony. Gdybyśmy go nie zatrzymali pojawiłby się zarzut, że mieliśmy informację o podejrzanym i nie sprawdziliśmy jej.

Rzecznik podkreśla, że gospodarzem śledztwa jest prokurator i to on wydał nakaz zatrzymania. Jarosław Kaczmarek złożył skargę na bezpodstawne jego zdaniem zatrzymanie. Domaga się przeprosin i zadośćuczynienia.

Tymczasem w piątek policja opublikowała wizerunek poszukiwanego konwojenta. Szybko stał się bohaterem internetu, który go ...dopinguje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski