Konserwatywne kobiety chcą walczyć z ideologią feministek. Kongres już 18 maja

"W Polsce - z racji zaborów, powstań, zsyłek i więzień - na straży życia rodzin często stały kobiety, żony i matki. Wobec ideologii feminizmu, w swej istocie podważającej godność kobiety, wartość małżeństwa i rodziny, ale także kwestionującej rolę ojca w życiu rodziny, pragniemy promować tradycyjne wartości. Domaga się tego polski i chrześcijański etos (...)" - to fragment deklaracji Kongresu Rodzin i Kobiet Konserwatywnych, który odbędzie się 18 maja w Poznaniu.

Organizatorem jest nowe stowarzyszenie Kongres Kobiet Konserwatywnych. Założyły je m.in. działaczki PiS. Deklarują jednak, że Kongres zajmuje się wyłącznie działalnością społeczną i ma skupiać różne środowiska ze względu na podejście do rodziny, a nie partyjne sympatie.

18 maja w Poznaniu odbędzie się Kongres Rodzin i Kobiet Konserwatywnych

- Przez agresywną, publiczną mowę feministyczną głos kobiet zorientowany na dobro rodziny nie jest słyszalny - mówi Natasza Dembińska-Urbaniak, przewodnicząca Kongresu. - Postanowiłyśmy takie głosy promować. Przyświeca nam idea ochrony życia, rodziny, tradycyjne podejście do małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, szerzenie patriotyzmu.

W deklaracji Kongresu można też przeczytać, że sprzeciwia się m.in. eutanazji, aborcji, manipulacjom genetycznym czy metodzie in vitro. Ewa Jemielity, współzałożycielka stowarzyszenia i radna PiS, tłumaczy, że Kongres chce uświadamiać społeczeństwu czym jest in vitro, mówić o szkodliwości aborcji, a także np. przyjrzeć się rozwiązaniom prawnym dotyczącym adopcji i rodzin zastępczych.

Kobiety konserwatywne chcą też tworzyć alternatywę dla, ich zdaniem, lewicowego Kongresu Kobiet, którego czołowymi postaciami są np. prof. Magdalena Środa czy Kazimiera Szczuka.
- Część z nas wzięła udział w Wielkopolskim Kongresie Kobiet, bo zapraszano wszystkie kobiety, niezależnie od poglądów - mówi Natasza Dembińska-Urbaniak. - Niestety, to środowisko jest zamknięte, nie udało się nam przebić z tradycyjnym podejściem do rodziny.

Konserwatystki postanowiły działać same. Patronat nad ich kongresem objął metropolita abp Stanisław Gądecki. Debatę poprowadzi prawicowy publicysta Jan Pospieszalski. Wśród poruszanych tematów będą m.in.: wychowanie chrześcijańskie, rodzina i działania przeciwko niej, ideologia gender, mity o homoseksualizmie czy skutki braku polityki prorodzinnej. Głos zabiorą m.in. posłowie PiS - Elżbieta Rafalska, Beata Szydło, Konrad Szymański, Przemysław Wipler, a także ks. prof. Paweł Bortkiewicz czy prof. Stanisław Mikołajczak z Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. L. Kaczyńskiego.

- Kongres ma na celu przedstawienie, zdiagnozowanie i znalezienie wspólnych rozwiązań problemów współczesnych rodzin i kobiet, którym przyświecają takie wartości, jak przywiązanie do tradycji i chrześcijaństwa - tłumaczy Ewa Jemielity.
W organizację kongresu zaangażowany jest europoseł PiS Konrad Szymański i poseł Tadeusz Dziuba, który zdradza, że jego biuro rozesłało już ok. 600 zaproszeń.

Kobiety liczą, że w spotkaniu weźmie udział ok. 300 osób. I podkreślają, że zaprosiły wiele organizacji społecznych i przedstawicieli różnych środowisk - zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Zaproszenie dostał nawet były minister z PO Jarosław Gowin. Podczas spotkania będzie można podpisać certyfikat przeciwko aborcji oraz np. zapoznać się z ofertą wydawnictw i szkół katolickich. Kongres swoje postulaty przyjmie w postaci uchwał.

Jak się okazuje, "lewicowy" Kongres Kobiet w tym konserwatywnym konkurencji nie widzi, ale poruszanych przez niego tematów komentować nie chce.
- Marzymy, by skupiać wszystkie kobiety, ale rozumiemy, że niektóre mogą wybrać inną drogę - mówi Anna Gwoińska, pełnomocniczka Kongresu Kobiet w Wielkopolsce. - Cieszymy się, że się jednoczą i działają.

Efekty będzie można poznać w sobotę 18 maja. Kongres Rodzin i Kobiet Konserwatywnych odbędzie się w poznańskim oddziale Polskiej Akademii Nauk.

Mocne słowa posła PiS o kobietach

Poseł Witold Czarnecki w lutym w programie portalu WirtualnyKonin.pl ostro skrytykował I Koniński Kongres Kobiet.
Prowadząca program, pytała Witolda Czarneckiego, dlaczego nie był na I Konińskim Kongresie Kobiet, mimo iż dostał zaproszenie.

- To inicjatywa Platformy Obywatelskiej. Pali im się grunt pod nogami i próbują lewackie resztówki do siebie ściągnąć - mówił Czarnecki. - Występują pod hasłem kongresu kobiet, ale kto w nim jest? Kazimiera Szczuka? Henryka Teodora Bochniarz? Nie wiadomo, z czego żyją, ale na pewno dobrze żyją... Szlajają się po salonach...

Poseł dowodził, że te kobiety nie znają prawdziwych problemów. Wskazywał, że kobieta martwi się, czy jej dziecko pójdzie do przedszkola, czy męża nie wyrzucą z pracy.
- A te kobiety? One mają takie problemy? - pytał zbulwersowany poseł. - Powiem nie "kobiety", tylko "baby". (...) Gdzie były te baby, kiedy ustalano, że polskie kobiety, robotnice mają pracować do 67. roku życia? Czy one bunt wniosły? Nie! Salonówki.

Poseł wskazywał też, że kobiet z jego konserwatywnej rodziny nic z "lewackim" kongresem nie łączy. - A czy mnie obchodzi los jakiegoś... Ani Grodzkiej, której jest 0,01 promila [w społeczeństwie - przyp.red.], bo ktoś sobie uciął czy nie uciął? - atakował Czarnecki. - Nie wiem, czy sobie uciął, ale chce się nazywać kobietą? To jest obraźliwe dla kobiet! - dodał.