- Kiedy weszli kontrolerzy byłam spokojna, bo wiedziałam że mam bilet. W trakcie sprawdzania okazało się, że gdzieś mi się zawieruszył. Wtedy zaczęłam nerwowo przeszukiwać wszystkie torby. Tłumaczyłam tym kobietom, że go mam - mówi Janina Budzińska. - Tak się zestresowałam tą sytuacją, że poleciały mi łzy, a kontrolerki chciały wzywać patrol policji. Nie wiem dlaczego, bo pokazałam dowód i nie broniłam się przed kontrolą. Boli mnie fakt, że w pełnym autobusie ludzi wyszłam przez nich na oszustkę - dodaje.
Po wyjściu z autobusu z mandatem w wysokości 110 złotych, kobieta pobiegła szybko do sąsiadki. Okazało się, że bilet przyczepił się do klejącego kawałka koperty, w której znajdowały się ważne dokumenty.
- Szukałam u koleżanki biletu przez 1,5 godziny. Nie było możliwe żebym znalazła bilet w autobusie czy od kogoś wzięła, bo kontrolerki wysiadały razem ze mną w Honoratce - opowiada kobieta.- Na odchodne powiedziały mi, że jeśli pojawię się w siedzibie MZK z odnalezionym biletem to mandat zostanie anulowany.
Kobieta zrobiła zgodnie z zaleceniami kontrolerek. Znalazła paragon potwierdzający kupno biletu w tym dniu i wskazujący godzinę tuż przed odjazdem autobusu. - Na nic się to zdało, bo pracownik MZK potraktował mnie fatalnie. Na pokazane przeze mnie dowody w ogóle nie spojrzał - tłumaczy Budzińska.
Kobieta napisała w tej sprawie do dyrektora MZK jednak to też nie przyniosło efektu. Jest w ciężkiej sytuacji materialnej i nie będzie się odwoływać od tej decyzji.
- Podczas kontroli trzeba pokazać bilet. Jeśli ktoś przyjdzie z nim po godzinie, czy dwóch to już jest nieważne. Nie wierzymy w bajki o cudownym odnalezieniu - mówi Mirosław Pachciarz, dyrektor MZK.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?