Trwa wojna, w której giną ludzie. Przejścia graniczne w kilka dni zorganizowały się tak, że dziennikarze nie mają kiedy porozmawiać z uchodźcami, bo czeka na nich tu obiad, tam herbata, a za rogiem transport.
Sytuacja nie jest opanowana. Co z tego, że gdzieś tam czeka ciepły kąt, skoro nie swój. Co z tego, że transport gotowy, jeśli mąż, brat i ojciec zasypiają z karabinem?
Co zmieni zaangażowanie Polaków? Tyle, co nic. Całe życie zostało w Ukrainie, a przyszłość, przynajmniej ta najbliższa jest gdzieś w obcym świecie, do którego Ukraińcy wchodzą zziębnięci, zmęczeni i z jedną walizką.
Gdzie widać wojnę? Nie w broni atomowej, nie w wiadomościach, a na przepełnionym dworcu, w pokładających się dzieciach i oczach zatroskanych matek, które są w trasie od kilkudziesięciu godzin. Widać ją w kolejkach i wykupionych biletach kolejowych.
Nikt nie był przygotowany do wojny i do ucieczki, a każdy, kto tak twierdzi, jest cynicznym kłamcą. Nie da się to tego przygotować.
Polską granicę przekroczyło już blisko milion uchodźców. Wojna nie wybiera, to matki, dzieci, studenci, seniorzy, osoby z niepełnosprawnościami. Łączy ich jedno – strach i zmęczenie. Robimy, co możemy, ale szczęśliwego zakończenia nigdy nie będzie.
Ceny warzyw i owoców w maju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?