W latach 50. ubiegłego wieku, poczytny tygodnik "Film" rzucił hasło "Piękne dziewczęta na ekrany". Tabuny dziewcząt z miast i wsi słały do redakcji swoje czarno-białe fotki, wśród których pojawiały się i takie, które trafiały szybko do szuflady w obawie o morale narodu. Pierwszy konkurs wyłonił finalistki, dając im w nagrodę możliwość zagrania wczasowiczek w filmie Jana Rybkowskiego "Ostatni strzał". Warto nadmienić, iż wśród wygranych pojawiły się takie nazwiska jak... Ewa Wiśniewska, Teresa Tuszyńska, Roma Ligocka, Edyta Wojtczak czy zmarła niedawno gwiazda lat 6o. - Zofia Słaboszowska.
Miejscem najbardziej eksponowanym i pożądanym w powojennym filmie bynajmniej nie było łoże z baldachimem i bonusem w postaci macho z okolicznej Spółdzielni Produkcyjnej. Kobieta walczyła w brygadzie murarskiej o 400% normy, śpiewając jak "pięknie mury pną się do góry".
W "Przygodzie na Mariensztacie", pierwszym barwnym filmie, Lidia Korsakówna zaprzeczała, że kobieta to słaba płeć. Aleksandra Śląska, zanim została królową Boną... wytapiała stal w dramacie "Autobus odjeżdża 6.20." Lidia Wysocka swoją emancypację rozwijała w stołecznej taksówce. Pewną zmianą w postrzeganiu kobiet na ekranie były lata tak zwanej "małej stabilizacji". To jeden z najlepszych okresów, kiedy powstawały filmy ważne, gdzie bohaterką była kobieta. Trudno zapomnieć tak ważną postać, jaką była matka Joanna od Aniołów w wykonaniu zmarłej niedawno Lucyny Winnickiej. To było sacrum i profanum polskiej kinematografii. Ma też polskie kino swoje miejsce w przedstawianiu kobiet mocnych, niosących na swych barkach "polskie życie". Czyż taką kobietą nie jest "Kobieta z prowincji" Andrzeja Barańskiego, "Matka Królów" Janusza Zaorskiego czy "Kobieta samotna" Agnieszki Holland?
Jak przystało na europejskie, by nie rzec światowe kino, ma Polska także swój udział w pokazywaniu kobiet wyzwolonych. Dorota Stalińska w "Krzyku" walczyła o godność, inny lepszy świat, Grażyna Szapołowska w "Krótkim filmie o miłości" przekroczyła pewne tabu w ukazywaniu miłości i nie jest to tylko zasługa reżysera. Najpełniejszy obraz kobiety w polskim kinie przedstawił Jerzy Antczak w filmie "Noce i dni". Barbara Niechcic to portret kobiety szukającej miłości, wrażliwej, nigdy "letniej" w podejmowaniu wyzwań, ścigającej się z losem wśród nocy i dni. Nadal uważam, iż jest to arcydzieło gatunku, a rola Jadwigi Barańskiej lokuje się wyżej niż koniunkturalny Oscar.
Serialowa ofensywa ostatnich lat stawia przed kobietą nowe wyzwania, z których najważniejsze to dotrzeć do odcinka z numerem 1000, nie zapominając odcinka pierwszego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?