Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kino, w którym znikają ludzie...

Notował Jacek Sobczyński
Piotr Zakens w projektorni  - swoim ulubionym miejscu poznańskiego kina Rialto
Piotr Zakens w projektorni - swoim ulubionym miejscu poznańskiego kina Rialto Waldemar Wylegalski
Współprowadzi kino Rialto, w którym... znikają ludzie. Sam Piotr Zakens też lubi zniknąć z Poznania. Ale i w nim ma ulubione miejsca

Tu znajdziesz wszystko o poznańskiej kulturze

Młodość spędziłem na Ratajach. Najczęściej umawialiśmy się ze znajomymi w parku nad Wartą i nad Jeziorem Maltańskim. Mogę śmiało powiedzieć, że znam tam naprawdę wszystkie zakątki. Co ciekawe, na Jeżycach, gdzie prowadzę Rialto mieszkam już dziesięć lat a mimo to nie mam tam żadnego swojego ulubionego miejsca. Po prostu wolny czas spędzam albo ze znajomymi, albo czytając książki, a najczęściej po prostu wyjeżdżam z miasta.

Oczywiście uwielbiam przebywać w samym Rialto. Moje dwa ulubione miejsca to kabina projektora i własne biuro. To pokój, o którego istnieniu mało kto ma pojęcie, z małym oknem na podwórze. Co ważne - jest w nim naprawdę cicho, pomimo że kilkanaście metrów dalej znajduje się wiecznie zatłoczona ulica Dąbrowskiego. To zresztą lokalny fenomen Jeżyc. Bo o ile na głównych ulicach nie sposób tam znaleźć chwili spokoju, o tyle jeśli wejdzie się pomiędzy kamienice, można trafić na naprawdę urokliwe i - co ważne - ciche podwórka.

Swego czasu przeżyłem krótki romans z Laskiem Marcelińskim, obok którego mieszkałem. Teraz wpadam czasem do parku Sołackiego, ale ze znajomymi zwykle spotykamy się na Starym Rynku. Oczywiście w poznańskim stylu - pod Bamberką, gdzie przez dłuższy czas rozmyślamy, dokąd pójść. Mam spory sentyment do nieistniejących już kin: Gwiazdy, Gongu... Zresztą na Ratajach też mieliśmy kiedyś kino, kameralną Jagiellonkę. Pamiętam, że długo przymierzałem się, by pójść tam na "Powrót Mechagodzilli". No i w końcu nie tylko nie wybrałem się na ten film, ale też nigdy nie odwiedziłem samej Jagiellonki.

Pamiętam za to pewien seans w kinie Rialto. Wieczór, ja na dyżurze w holu a w sali ostatni tego dnia pokaz horroru "Sierociniec". Gdy po projekcji otwarłem drzwi, w środku nie było ani jednego widza. A przecież żaden z nich nie wyszedł przez główne wyjście, bo musiałbym wówczas go zobaczyć! Dopiero potem przypomniałem sobie o małym, rzadko używanym wyjściu awaryjnym, które jakiś dociekliwy widz musiał znaleźć. Ale sama sytuacja, połączona z klimatem horroru zrobiła swoje...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski