W Dubaju rawiczanka skoczyła na odległość 6,21 m mimo że startowała z kontuzją ścięgna Achillesa.
– Po pierwszej próbie czułam moc. Po drugiej byłam blisko rekordu, bo zaliczyłam 6,13 m. W czwartym skoku osiągnęłam 6,11 m, to przed piątym mówię sobie: teraz, albo nigdy. Próbuję, ile się da. Byłam milimetry przed plasteliną. Wylądowałam „ekstra” na 6 z plusem. Dziękuję mojemu trenerowi Bogusławowi Jusiakowi, który spędza ze mną wiele godzin na treningu. Ma tylko mnie, skupia się na mnie. To jest mój drugi ojciec – mówiła tuż po fantastycznym skoku mistrzyni paraolimpijska z Londynu.
Cztery lata temu drogi Kucharczyk i Jusiaka się rozeszły. Przez 1,5 roku specjalistka od skoku w dal, płotków i siedmioboju trenowała u Dariusza Górskiego z Leszna.
– Miałam wtedy wynikowy kryzys. Szukałam nowych bodźców, ale nie wiedziałam, że nowy szkoleniowiec będzie znał się na sprintach, a nie na skokach. Ta zmiana okazała się nieporozumieniem. Szybko zorientowałam się, że muszę wrócić do swojego poprzedniego opiekuna. Wiedziałam, że dostanę w tyłek, ale to był jedyny sposób, by znów skakać daleko. Poza tym ja jestem wojownikiem i on też. Widocznie musieliśmy się bardziej dotrzeć – tłumaczyła Kucharczyk.
Bardzo żałowała ona, że w Dubaju nie mogła ona liczyć na rady swojego drugiego ojca.
– Trener napisał mi, że jestem wielka i przy sprzyjającym wietrze skoczyłabym nawet 6,35 m. O to, że nie było go w Dubaju miałam „spinę” z organizatorami wyjazdu. Dla mnie to jest śmieszne, że biję regularnie rekordy świata, a mój trener jest pomijany przy ustalaniu składu reprezentacji – dodała mama 2,5-letniego Kacpra.
Czytaj też: Karolina Kucharczyk nigdy nie polubi gotowania
W przyszłości chciałaby ona uzyskać wynik 6,50 m (z takim rezultatem w cuglach wygrałaby tegoroczne MP w skoku w dal wśród zawodniczek pełnosprawnych).
– Był taki pomysł, żeby Karolina wystartowała w MP, ale ostatecznie ze względu na ryzyko pogłębienia kontuzji z niego zrezygnowaliśmy. Trochę sceptycznie podchodzę do tych eksperymentów, bo poziom skoku w dal w Polsce jest w tej chwili opłakany, a moja podopieczna, żeby zaistnieć w Europie musiałaby skakać pół metra dalej. Przy jej ograniczeniach szybkościowych to mało realne – wyjaśnił 63-letni szkoleniowiec.
Nie jest on też entuzjastą łączenia startów w skoku w dal z bieganiem na 400 m.
– Na paraolimpiadzie są tylko cztery konkurencje Królowej Sportu. Trenowanie biegu na jedno okrążenie na pewno jest mniej skomplikowane niż skoku w dal czy rzutu młotem. O tym jednak pomyślimy w sierpniu, po Tokio. Po drodze będą ME niepełnosprawnych w czerwcu w Bydgoszczy. Na tych imprezach Karolina musi być w optymalnej formie – dodał Jusiak.
Według niego Kucharczyk jest na pewno sportową wizytówką Rawicza, choć wciąż mniej rozpoznawalną niż Włodarczyk.
– Anita funkcjonuje w innej rzeczywistości sportowej i medialnej i nie jest zawodniczką miejscowego klubu. Miała szansę wrócić do nas po niedawnym rozstaniu ze Skrą Warszawa, a ostatecznie i tak wylądowała w AZSAWF Katowice – zakończył trener Kadeta.
Tuż po powrocie z Dubaju rekordzistkę świata odwiedził w domu burmistrz Rawicza, Grzegorz Kubik. – To nie była wyjątkowa sytuacja, bo po każdym sukcesie Karolina jest uhonorowana przez UM nagrodą. Na co dzień może też liczyć na naszą pomoc w udostępnianiu bazy treningowej. Jesteśmy dumni z jej osiągnięć i co roku zapraszamy ją z innymi zawodnikami na pokazową lekcję sportu w SP 4 i na 24-godzinny festiwal sportu– zauważył Paweł Szybaj, zastępca burmistrza Rawicza.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?