Takich miejsc, gdzie pokątnie załatwiane są potrzeby fizjologiczne jest w pobliżu nowego dworca kolejowego kilka. Najkoszmarniejsze z nich znajduje się około 20 metrów od imponującego, przeszklonego gmachu, we wnęce pod schodami prowadzącymi na most Dworcowy, obok windy.
Jest ono zadaszone (pod sklepieniem) i na tyle ustronne, że bezdomni, kloszardzi i pijaczkowie koczujący wokół starego i nowego dworca urządzili tam sobie "polowe" WC, gdzie załatwiają potrzeby fizjologiczne. Sam widok stale utrzymującej się kałuży moczu jest porażający, a do tego dochodzą jeszcze pozostałości w postaci zużytych papierów i chusteczek oraz walające się puszki i butelki po alkoholu.
Jeszcze bardziej szokujące są doznania zapachowe. Takiego smrodu jak tam - rozchodzącego się w promieniu kilkudziesięciu metrów i wyczuwalnego nawet przy przystankach autobusowych i ruchomych schodach na dworzec - nie uświadczy się dziś nawet w najbardziej zaniedbanych ubikacjach publicznych. Ten "dziki" szalet - co można przyuważyć o zmroku - odwiedzają również "przyciśnięci koniecznością", zwykle podpici, przechodnie, a także przygodni podróżni, którzy nie mogą lub nie chcą poszukać toalety.
Bardzo podobnie jest po drugiej stronie mostu Dworcowego, pod symetrycznie położoną wnęką pod schodami, w pobliżu drugiej windy. Mniejsze plamy moczu (wyczuwalne jednak zapachowo) można spotkać w podcieniach nowego dworca przy peronie 1 i 1A. Tam również - mimo latarni - jest na tyle i zacisznie i "intymnie", że nagminnie odbywa się załatwianie potrzeb fizjologicznych.
Nikt nie sprząta tych kloacznych miejsc, nie mówiąc już o dezynfekowaniu ich środkami chlorowymi lub podobnymi, zabijającymi drobnoustroje i neutralizującymi odór. Chodzi jednak nie tylko o utrzymanie czystości w pobliżu dworca kolejowego, ale także - a raczej przede wszystkim - o niedopuszczenie do patologii, jaką jest istnienie "dzikich" szaletów.
W rejonie tym, gdzie - poza dworcem - jest jeszcze postój taxi, sklep spożywczy, bistro i przystanki autobusowe, można czasem spotkać patrole straży ochrony kolei i policji, ale w kwestii nieczystości i fetoru nic z tego nie wynika. Skala nagromadzenia uryny oraz natężenie nieznośnego zapachu nie pozostawiają wątpliwości, że załatwianie potrzeb fizjologicznych odbywa się tam regularnie i wręcz masowo.
Co jest główną przyczyną istnienia kompromitujących Poznań, cuchnących aż do mdłości "wysepek" moczu i innych wydalin w jednym z najczęściej uczęszczanych miejsc w mieście? Na pewno wpływ na to ma fakt, że okolice obu dworców są - zwłaszcza nocą - punktem zbornym tzw. meneli, którzy z kulturą osobistą i higieną są - delikatnie mówiąc - na bakier. Ale warto się też zastanowić, czy dodatkowym czynnikiem nie jest brak w pobliżu łatwo dostępnych toalet publicznych? Ich niedostatek nie usprawiedliwia oczywiście "załatwiania się" na chodniku pod mostem Dworcowym, ale na pewno w utrzymaniu czystości nie pomaga.
A poza tym, jeśli miasto (podobnie jak kolej) nie ma odpowiedniej mocy sprawczej, by poprzez swoje służby wymóc kulturę zachowań i czystość otoczenia, to przynajmniej powinno zadbać o sprzątanie i dezynfekcję. Na razie bowiem kałuże moczu (widoczne na zdjęciach) i nieprawdopodobny fetor (niedowiarków zachęcamy do odwiedzenia opisanych miejsc) stanowią hańbę Poznania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?