Wszystko roztrwonił inwestując za pośrednictwem internetu w różnego rodzaju fundusze lub grając na automatach i przepuszczając w totka. Tylko na grę w lotto wydał okrągły milion. Jednego dnia potrafił wysłać kupony za kilkadziesiąt tys. złotych. Sebastian C. liczył bowiem, że trafi szóstkę. Tymczasem czterokrotnie udało mu się "ustrzelić" piątki, za które dostał po 5 tysięcy złotych.
Mężczyzna cieszył się pełnym zaufaniem właścicieli spółki i miał dostęp do firmowego konta prowadzonego w jednym z kaliskich banków. Dzięki temu w lipcu 2007 roku Sebastian C. wypłacił sobie kilka tysięcy złotych, aby je zainwestować, szybko zarobić i oddać, by nawet nikt się o tym nie dowiedział. Wszystko poszło jednak nie tak. Inwestycja okazała się fiaskiem.
Prezes postanowił więc się odegrać. Zaczął wypłacać kolejne kwoty. Jedna z nich sięgnęła nawet 475 tysięcy złotych. W sumie od lipca 2007 do listopada 2009 mężczyzna przepuścił nieco ponad 4 miliony złotych należące do spółki, którą zarządzał. Aby ukryć proceder, ostrowianin fałszował wyciągi bankowe. Oryginały skanował, zmieniał dane i drukował. Tak spreparowane dokumenty przekazywał księgowemu.
Afera wyszła na jaw, kiedy w firmie miało dojść do przekształceń własnościowych. W listopadzie ubiegłego roku u notariusza miano podpisać niezbędne dokumenty. Prezes jednak nie pojawił się w pracy, poprosił o wolne i zniknął. Wraz z nim wyparował cały kapitał spółki. Za pośrednictwem swojego brata skontaktował się z właścicielem przedsiębiorstwa.
Sebastian C. przez kilka miesięcy poszukiwany był listem gończym. Został zatrzymany w Oleśnicy, gdzie wynajął mieszkanie. Kiedy do drzwi zapukali policjanci, 37-latek przez balkon przeszedł do mieszkania sąsiada. Tam został ujęty. W jego komputerze policjanci znaleźli dowody przestępstwa oraz informacje na temat... subkultury więziennej.
Sebastian C. tłumaczył w prokuraturze, że przeczuwał, iż może trafić za kratki, stąd te niecodzienne zainteresowania. I nie przeliczył się. Od lipca mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie. Za popełnione przestępstwo grozi mu nawet do 10 lat więzienia.
W piątek Sebastian C. przyznał się do winy. Zaproponował dobrowolne poddanie się karze. Miałyby to być cztery lata więzienia w zawieszeniu na osiem lat. Zadeklarował też, że jest gotów naprawić szkodę w ciągu 6- 7 lat. Nie zgodził się na to poszkodowany przedsiębiorca. O wysokości kary zdecyduje sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody