Byłam w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym im. 23 Lutego dwa lata temu. Wtedy działkowcy żyli jeszcze nadzieją, że nie będą musieli opuszczać ogrodu. Na działkach kwitły drzewa i krzewy, a altany... jeszcze stały. To, co można zobaczyć przy ul. Lechickiej dzisiaj, przypomina krajobraz po bitwie. Nie ma jednak nadziei, że po gorszym, nadejdzie lepsze. To miejsce z dnia na dzień będzie wyglądać coraz gorzej, a dawni działkowcy toczą kolejne bitwy - tym razem w sądzie. Nie mają już nadziei. Pozostał tylko żal. Odczuwają go też inni poznaniacy, choć sprawa ich nie dotyczy. Na własne oczy widzieli bowiem, jak ogród zamienił się w wysypisko śmieci.
Podobnie jak działkowcy zadaje sobie pytanie, po co to wszystko? Ktoś przez wiele lat walczy w sądzie, by odzyskać swoją własność, a kiedy przychodzi do wzięcia za nią odpowiedzialność - umywa ręce. Dawniej osoby przebywające w ogrodzie bardzo nowym zarządcom przeszkadzały. Teraz, kiedy żyją tam lokatorzy bardziej problematyczni, nie ma z tym żadnego problemu.
Odpowiedź na pytanie "po co to?" nasuwa się sama. Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco - a dokładnie kolejny market, galeria lub osiedle mieszkaniowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?