Kiedy przeszedł Panu do głowy pomysł postawienia w Poznaniu pomnika upamiętniającego pomoc świadczoną przez mieszkańców Wielkopolski uczestnikom powstania węgierskiego w 1956 roku?
Janos Tischler: Pomyślałem o tym przed dwoma laty, gdy uświadomiłem sobie, że w Poznaniu nie powstało dotąd miejsce pamięci dotyczące solidarności między naszymi narodami, która w sposób niezwykle silny dała o sobie znać w 1956 roku.
Dlaczego uznał Pan, że miejsce dla takiego pomnika jest akurat w Poznaniu?
Janos Tischler: Wasze miasto jest szczególnie związane z naszą węgierską rewolucją. Gdyby nie bunt, do którego doszło właśnie w Poznaniu, to możliwe, że w Budapeszcie nie odważono by się 23 października 1956 roku wystąpić przeciwko komunistom. Demonstracje w naszej stolicy były inspirowane wydarzeniami w Polsce.
Węgrzy wiedzieli o tym, co dzieje się w Poznaniu w czerwcu 1956 roku? Przecież w krajach komunistycznych panowała rygorystyczna cenzura, która nie przepuszczała informacji o przebiegu wydarzeń.
Janos Tischler: Wiedzieliśmy, że w Poznaniu dzieje się coś bardzo ważnego, gdyż Węgrzy tak samo jak Polacy mieli opanowaną sztukę czytania między wierszami. Jeśli komunistyczne gazety informowały, że wrogie siły wystąpiły w Poznaniu przeciwko demokracji ludowej, to rozumieliśmy, że doszło do próby wyzwolenia się spod rządzącego wtedy reżimu. Poza tym informacje docierały do moich rodaków także z zachodnich mediów, które relacjonowały przebieg wydarzeń w Poznaniu.
Ale o pomniku pomyślał Pan nie tylko z powodu Poznańskiego Czerwca...
Janos Tischler: Przede wszystkim chciałem, aby została upamiętniona ofiarna pomoc, jakiej doświadczyliśmy ze strony Polaków w czasie naszego powstania i już po jego krwawym stłumieniu przez wojska sowieckie.
Na czym ona polegała?
Janos Tischler: Otrzymaliśmy z Polski dary w postaci lekarstw, środków opatrunkowych oraz żywności. Ale największym darem była krew, którą Polacy oddawali dla naszych rannych.
Poznań był jednym z wielu miast, które uczestniczyły w akcji pomocy. Taki pomnik mógłby powstać w Warszawie czy w Krakowie...
Janos Tischler: Mieszkańcy Poznania, którzy sami niezwykle boleśnie doświadczyli stłumienia marzeń o wolności szczególnie zaangażowali się w pomoc dla powstańców. Na Węgry docierały pociągi z pomocą z Poznania i przylatywały samoloty z krwią. Wiemy też, że poznaniacy w wielu zakładach pracy oddawali hołd zabitym Węgrom. Tak stało się, gdy został zamordowany nasz premier Imre Nagy.
Co sądzi Pan o pomniku ufundowanym przez firmę TriGranit w Poznaniu?
Janos Tischler: Jest świetnie usytuowany na dworcu i nie pozwala przejść obok obojętnym. Pomnik skłania do zastanowienia się i nawiązuje do dramatycznego przebiegu wydarzeń 1956 roku w Poznaniu i Budapeszcie. A to, że jego fundatorem jest węgierska firma, a wykonał go poznański rzeźbiarz ma dodatkowy, symboliczny wymiar łączący nasze narody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?