MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Sudoł: Bolidy tak naprawdę wcale mnie nie "kręcą"

Jacek Pałuba
Jakub Sudoł.
Jakub Sudoł.
Jakub Sudoł to kierowca Automobilklubu Wielkopolski, startujący w wyścigach mistrzostw Polski Kia Lotos Race.

Po dwóch rundach rywalizacji w Kia Lotos Race, jakie odbyły się w Niemczech i Austrii, jedyny poznaniak w stawce startujących, czyli Pan zajmuje szóstą pozycję. To chyba niezłe miejsce?

Jakub Sudoł: - Muszę przyznać, że liczyłem na zdecydowanie więcej. Przed rozpoczęciem tego sezonu miałem wysokie aspiracje. Pierwsza runda w Lausitz mnie trochę utemperowała, bo się okazało, że to wszystko nie jest takie łatwe i proste. W drugiej rundzie na torze Red Bull Ring w Austrii było już lepiej. W jednym z dwóch wyścigów zająłem czwartą pozycję, a mogłem nawet wygrać. Ale kilka błędów przeszkodziło mi w tym. Teraz przyszedł czas na Tor "Poznań", który znam bardzo dobrze, bo tutaj przecież startowałem od 2006 roku. Praktycznie raz w tygodniu w sezonie trenuję na tym obiekcie. Bardzo liczę na podium, ale nie chcę zapeszać. Nie chcę robić z siebie faworyta, ale liczę na niezły występ, tym bardziej, że czuję się bardzo dobrze, bo widzę postęp po kolejnych treningach.

Jest Pan młodym, 21-letnim zawodnikiem, a na razie w klasyfikacji generalnej po dwóch rundach liderem jest bardziej doświadczony Zbigniew Łacisz. Czym jest dla Pana rywalizacja w tym pucharze?

Jakub Sudoł: - Dla mnie ściganie w Kia Lotos Race, to próba wybicia się z tłumu, bo udział w imprezach amatorskich typu superoesy, to wszystko superfajnie, ale na pewno nie pozwoli na wyjście w świat, na jeżdżenie na innych torach. I to jest właśnie zaleta tego pucharu, która pozwala choćby startować i poznawać nowe tory.

Regulaminowe obostrzenia w Kia Lotos Cup sprawiają, że wszyscy uczestnicy startują w takich samych autach. O wynikach powinny więc decydować umiejętności kierowców.

Jakub Sudoł: - Tak rzeczywiście jest. Silnik, skrzynia biegów są zaplombowane. Każdy powinien mieć taką samą moc. I kiedy wychodzimy równo z zakrętu, to na końcu prostej, też jesteśmy w tym samym miejscu. To wszystko praktycznie zależy od zawodnika. Dochodzą do tego jeszcze ustawienia auta. Z mojego doświadczenia, z wyścigu na wyścig jest z tym coraz lepiej. Dlatego liczę też na jakiś postęp podczas najbliższych wyścigów w Poznaniu.

W pucharze Kia Lotos Race bierze udział wielu młodych kierowców, a to sprawia, że dochodzi do wielu kolizji.

Jakub Sudoł: - Naprawdę rywalizacja w tym pucharze jest bardzo kontaktowa, o czym się przekonałem podczas wyścigów w Lausitz. Moje auto nie wyglądało najlepiej, ale duże wsparcie mam od firmy Delik z Przeźmierowa pana Jana Delika. Firma stanęła na wysokości zadania i bardzo szybko przywróciła auto do używalności i mogłem powalczyć w Austrii.

Pana głównym mechanikiem jest ojciec Robert, z którym tworzycie rodzinny team.

Jakub Sudoł: - Stanowimy rzeczywiście taki rodzinny zespół i to już od 2006 roku. W przeszłości, kiedy jeździłem w wyścigowych pucharze Polski, w zasadzie wszystkie samochody budowaliśmy w przydomowym garażu u dziadka. Te auta, które tam zrobiliśmy, jak się okazało później, mogły wygrywać z samochodami dużo mocniejszymi. Wychodzi więc na to, że potrafimy stworzyć coś dobrego.

Wyścigową karierę zaczynał Pan w wyścigach motocyklowych, a potem przesiadł się do samochodów.

Jakub Sudoł: - Motocykle były fajne do momentu, kiedy nie zacząłem się bać o siebie jeżdżąc na nich. Dobrze było, kiedy startowałem na motocyklach o mniejszej pojemności i było bezpiecznie. Potem jednak, już po kolejnych wypadkach podczas wyścigów na mocniejszych motocyklach, było zdecydowanie gorzej. Te przypadki mocno mnie zdemotywowały do dalszej jazdy na dwóch kółkach, bo pozostawiły pewien uraz. A od 2010 roku nie jeżdżę motocyklem nawet po ulicy, choć to przecież naprawdę niezapomniane wrażenia. Dlatego też przesiadłem się do samochodu. Przynajmniej w najbliższym czasie nie zamierzam się ścigać na motocyklach. Teraz najważniejsze są wyścigi samochodowe.

Najmłodsi adepci sportu samochodowego, kartingu marzą o karierze Roberta Kubicy. A Pan nigdy nie miał marzeń o zrobieniu kariery w Formule 1?

Jakub Sudoł: - Zawsze powtarzałem, że Formuła 1 nie jest moim celem. Interesowały mnie samochody z dachem, turystyczne. Jeśli o marzeniach mówić, to na pewno DTM , albo WTCC, tego typu serie. Bolidy raczej mnie nie "kręcą". Wolałbym auta turystyczne, zbliżone do samochodów, którymi jeździ się na co dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski