MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Jędrzejewski: Zero tolerancji dla zaniedbań w GOAP-ie

Bogna Kisiel
Jakub Jędrzejewski
Jakub Jędrzejewski Paweł Miecznik
Z Jakubem Jędrzejewskim, zastępcą prezydenta Poznania i szefem zarządu Związku Międzygminnego GOAP o problemach związanych ze zmianą firm wywożących odpady, braku pojemników, zalegających śmieciach, kłopotach finansowych GOAP-u rozmawia Bogna Kisiel.

Brak pojemników, brak kontaktu telefonicznego z GOAP-em i firmami śmieciowymi, hałdy śmieci. Tak przywitaliśmy 2015 r. Obecnie sytuacja wygląda odrobinę lepiej. Czy czuje się pan odpowiedzialny za ten bałagan?
Jakub Jędrzejewski: Czuję się odpowiedzialny za miasto, w którym mieszkam, w którym przez osiem lat byłem radnym. Domyślałem się, jaka jest sytuacja w GOAP-ie, ale nie uchylałem się przed objęciem stanowiska przewodniczącego zarządu związku 30 grudnia 2014 roku. Spróbuję, jak najszybciej zmienić podejście GOAP-u do spraw, które zostały mi powierzone, do polityki gospodarowania odpadami. Chciałbym zwrócić uwagę, że jest to szerszy temat niż tylko to co widzimy w śmietniku. Dotyczy on również tego co zostanie nam na składowisku odpadów przez następne lata.

Przecież obecna sytuacja nie jest niczym nowym. W lipcu 2013 r., kiedy weszła w życie ustawa śmieciowa, GOAP zafundował nam dwumiesięczny horror, spór ze spółdzielniami, firmami śmieciowymi. Coś szwankuje w związku. Czy w GOAP-ie polecą głowy?
Jakub Jędrzejewski: Zdaję sobie sprawę, że część opinii publicznej oczekuje krwi. Uważam, że należy konstruktywnie podejść do tej sytuacji i najpierw rozwiązać problemy, a dopiero później rozliczać. Nie ma co ukrywać, że pewne sprawy przerosły związek. Na początku nie udało się rozstrzygnąć przetargu, potem wybrano dwa konsorcja – FB Serwis i Remondis – a mimo to, nie wszystko do końca działa tak, jak powinno, choć w latach poprzednich część z tych firm obsługiwało rynek, posiadają one duże doświadczenie. Z całą pewnością pewne sprawy można byłoby rozwiązać w inny sposób, jak choćby słynne na całą Polskę naklejki z kodem kreskowym i adresem. Wystarczyłby sam kod. Są to decyzje o charakterze typowo zarządczym. Pamiętajmy jednak, że zgromadzenie GOAP składa się z 16 osób, w tym osiem to przedstawiciele Poznania. One też miały wpływ na podejmowane przez związek decyzje. Mam tu na myśli między innymi poprzednich prezydentów Poznania.

Przemysław Gonera, dyrektor biura GOAP wcześniej był także członkiem zarządu związku. Z tego stanowiska został odwołany dopiero teraz. To on w dużym stopniu odpowiada za organizację tego systemu, za brak informacji, niemożność dodzwonienia się do GOAP-u, grożenie w 2013 r. konsekwencjami tym, którzy nie płacą w momencie, gdy nie było jeszcze numeru konta bankowego. Czy poniesie za to karę?
Jakub Jędrzejewski: Chciałbym przypomnieć, że szefem związku od początku jego istnienia do 30 grudnia 2014 był prezydent Mirosław Kruszyński. To on był szefem pana Gonery. Jego wyborcy już zweryfikowali go podczas ubiegłorocznych wyborów.

Mirosław Kruszyński został „wykluczony z gry”. Ale czy tylko on ma grzechy na sumieniu?
Jakub Jędrzejewski: Nie chcę teraz zajmować się paleniem czarownic na stosie. Priorytetem jest zaprowadzenie porządku w Poznaniu, utrzymanie czystości. Rozmawiałem na ten temat z większością firm i podwykonawcami wywożących odpady. Na razie nie udało mi się spotkać ani telefonicznie skontaktować z FB Serwisem. Podejmowałem takie próby, podobnie jak dyrektor GOAP.

Nie jest pan wyjątkiem, mieszkańcy też nie mogą dodzwonić się do FB Serwisu.
Jakub Jędrzejewski: Rozumiem ich politykę, ale nie zgadzam się z nią, bo mamy wspólny problem do rozwiązania.

Czy to oznacza, że nikt nie poniesie odpowiedzialności za bałagan, z którym zmagają się mieszkańcy?
Jakub Jędrzejewski: To początek mojej pracy, ale biorę odpowiedzialność za to co zastałem. Przeprosiłem mieszkańców, bo uważam, że te słowa im się należały. Oczywiście, że na samych przeprosinach sprawa się nie kończy. Jeśli wizja zgromadzenia i zarządu GOAP będzie różna od chęci realizacji ich przez dyrekcję GOAP to będą zmiany personalne - nie wyobrażam sobie, żeby dyrektor Gonera czy dyrekcja związku nie zgadzali się wizją przełożonych, chcieli dalej pracować. Jak już zostaną ugaszone wszystkie pożary, trzeba usiąść i porozmawiać o tym, czy jest możliwa współpraca. Prezydent Jacek Jaśkowiak powiedział, że dajemy sobie wszyscy kredyt zaufania, bo mieszkańcy nas nim obdarzyli. My też chcemy dać ten kredyt urzędnikom z GOAP-u. Natomiast na pewno nie będzie tolerancji dla ewidentnych zaniedbań tych z przeszłości jak i obecnych.

Wielu mieszkańców twierdzi, że czapa w postaci GOAP-u jest niepotrzebna. Pytają: Po co nam tylu urzędników, którzy siedzą, biorą pieniądze, a i tak to my mamy kłopoty ze śmieciami. To po co ta czapa?
Jakub Jędrzejewski: Można było powiększyć wydziały gospodarki komunalnej, które funkcjonują w poszczególnych gminach i w ten sposób realizować ustawę śmieciową. Zapadła jednak decyzja o powołaniu związku i nie chciałbym do tego wracać. Wyjście Poznania z GOAP-u jest możliwe, ale cała procedura zajmie około roku. A ten rok jest akurat najgorszym z możliwych, by decydować się na taki krok. Miasto ma 50 proc. udziałów w związku, który jest na minusie. Poznań wychodząc z GOAP-u musiałby spłacić połowę jego zadłużenia. Myślę, że podjęcie takiej decyzji w emocjach z punktu widzenia ekonomicznego byłoby nierozsądne. Ponadto związek zatrudnia 96 osób. Są okresy wypowiedzenia, zobowiązania pracodawcy wobec pracowników. Zlikwidowanie tej struktury oznacza także gigantyczne koszty. Byłbym ostrożny z podejmowaniem decyzji, które je generują. Tym bardziej, że podniesienie opłaty nie wchodzi w grę. Stawka za wywóz śmieci wynosząca 12 zł od osoby nie jest niska. Przypomnę, że wcześniej w spółdzielniach czy wspólnotach mieszkaniowych płaciliśmy między 5 a 7 zł od osoby. Dlatego trzeba zoptymalizować strukturę GOAP, dokonać restrukturyzacji, zastanowić się czy wszystkie rozwiązania przyjęte w związku są niezbędne. Może rzeczywiście w część spraw, dotyczących na przykład weryfikacji osób, należałoby ponownie zaangażować gminy, należące do związku. Tym samym mogłoby to poprawić ściągalność opłaty.

Wciąż umiejętnie unika pan odpowiedzi na pytanie, czy w GOAP-ie polecą głowy, czy nie?
Jakub Jędrzejewski: Jeżeli obecna dyrekcja związku nie będzie zgadzała się z nową wizją zgromadzenia i zarządu GOAP-u myślę, że trzeba będzie przeprowadzić z nią bardzo poważną rozmowę. I albo będą realizować wytyczne zarządu i zgromadzenia, albo będą musieli zrezygnować z pełnionych funkcji. Być może dla niektórych osób to co mówię brzmi zbyt miękko, ale stawiam sprawę fair. W świetle nowych przepisów działalność GOAP-u jest bardziej skomplikowana. Dla mieszkańców, którzy uczciwie płacą za śmieci jest sprawą wtórną, czy odpady wywozi firma X czy Y, czy jest to konsorcjant, czy podwykonawca. Jeśli ktoś płaci 12 zł miesięcznie lub więcej w zależności od liczby osób, które mieszkają w danym domu, to chciałby mieć wywiezione śmieci. I to go interesuje. Problem polega na tym, że szczególnie spółdzielnie zaczęły nam się wyludniać (nie ma prawdziwych danych, szczególnie w wynajmowanych mieszkaniach). Za osoby, które nie płacą, muszą wyłożyć pieniądze czyli część płacących kredytuje tych nieuczciwych. Apelowałbym o to, by się nawzajem nie okradać. To jest między innymi jedna z przyczyn dziury w budżecie GOAP-u.

Apel raczej nie wystarczy....
Jakub Jędrzejewski: To prawda, ale chciałbym uświadomić ten fakt ludziom. To nie jest tak, że tylko GOAP jest wszelkim złem. Także wśród nas są osoby, które okradają innych. Oczywiście, zadaniem związku jest wskazanie takich osób, bo nie może być tak, że – jak twierdzą spółdzielnie – ich osiedla wyludniły się o 7 tys. osób.

Ale spółdzielnie alarmowały o tym zjawisku, proponowały pewne rozwiązania.
Jakub Jędrzejewski: Żałuję, że te propozycje nie zostały wysłuchane. W tej chwili są próby skorelowania deklaracji, złożonych przez mieszkańców ze stanem faktycznym .
Dobrym przykładem jest Łódź. Jestem wstępnie umówiony na początku lutego na spotkanie w tym mieście. Tam wpadli na banalny pomysł. Uznali, że jeśli jest numeracja na ulicy, a w ewidencji płatników śmieci brakuje trzech numerów, to trzeba kogoś wysłać na te nieruchomości, by sprawdził czy ktoś na niej mieszka lub prowadzi działalność. Studentów i praktykantów wsadzono na 60 rowerów i pojechali w teren. Zweryfikowali te adresy, poinformowali mieszkańców o konieczności wnoszenia opłat. Była to więc bardziej akcja informacyjna niż windykacyjna. Efekt? Ściągalność opłaty za śmieci wynosi w Łodzi 99 proc.

A u nas?
Jakub Jędrzejewski: Poniżej 90 proc. Z moich informacji wynika też, że w tej chwili Łódź ma ok. 50 mln zł na plusie, a my mamy 25 mln zł na minusie. To wskazywałoby, że być może u nas szwankuje informacja. Na przykład osoby z domów jednorodzinnych dostają SMS-y przypominające o opłacie za śmieci, ale brakuje w nich podstawowej informacji: kwoty i numeru konta bankowego. Jestem za tym, aby najpierw informować, a jeśli ktoś – mówiąc wprost – jest oszustem, podaje nieprawdziwe dane w deklaracji lub w ogóle jej nie złożył, wtedy trzeba egzekwować należność.

A skąd GOAP weźmie pieniądze, by spłacić te 25 mln zł?
Jakub Jędrzejewski: Od 1 stycznia śmieci wywożą firmy, które wyłoniono w drodze przetargu. Odbywa się to na korzystniejszych warunkach niż w ubiegłym roku, bo wtedy stawki uzgodniono w trakcie bezprzetargowych negocjacji. Przy dobrym gospodarowaniu już w kolejnych miesiącach powinny pojawić się oszczędności. Jeżeli jednak w 2015 r. zdecydowanie nie zwiększy się ściągalność opłat oraz nie zostanie urealniona liczba klientów, bo szacuje się, że około 50 tys. osób plus dość dużo firm w ogóle nie jest ujętych w systemie, to będzie to rok ciągłej „czkawki finansowej”. W następnych dwóch latach ta sytuacja powinna się unormować.

Czy przyjdzie taki dzień, że będziemy mniej płacić za śmieci?
Jakub Jędrzejewski: Jest taka szansa. Myślę, że będziemy mogli mówić o zmniejszeniu tej opłaty, jak ruszy spalarnia czyli pewnie pod koniec 2016 r., a na pewno 2017 r.

Czy płacenie za wywóz odpadów od osoby jest dobrym pomysłem? Mówi się, że jest to zwycięstwo właścicieli domów jednorodzinnych, którzy teraz płacą zdecydowanie mniej niż poprzednio.
Jakub Jędrzejewski: Zdaję sobie sprawę, że jako mieszkaniec poznańskiego blokowiska mam tańszy odbiór śmieci niż właściciel domku jednorodzinnego gdzieś pod Poznaniem. Teoretycznie istnieje możliwość zróżnicowania tej opłaty. Nie zaproponujemy jej jednak zgromadzeniu w piątek, bo nie zdążymy przygotować konkretnego rozwiązania. Po nowelizacji ustawy są cztery możliwości naliczania stawki: od głowy, zużycia wody, powierzchni mieszkania czy od gospodarstwa domowego. Każdy z tych sposobów ma swoje plusy i minusy. Jednak nie chcę, by przy tak dużej rewolucji, jaką jest zmiana firm wywożących śmieci zmieniać jeszcze sposób naliczania opłaty. To doprowadziłoby do całkowitego zniszczenia struktury. Najpierw trzeba uzupełnić bazę ewidencji mieszkańców, by była ona kompletna.

Czy jest pan zadowolony z pracy firm wywozowych?
Jakub Jędrzejewski: Mówimy o zaledwie kilku dniach ich pracy. Nie mam twardych danych, żeby to dzisiaj ocenić, a na spekulację nie mogę sobie pozwolić. Są osoby zadowolone z usługi, którym nie zmieniła się firma śmieciowa, mają nawet ten sam kubeł. I są też mieszkańcy bardzo niezadowoleni, bo do dzisiaj nie mają pojemników. Z całą pewnością problemy były efektem dużej liczby wolnych dni, świąt, przełomu roku, kiedy to odpadów produkuje się więcej.

Po pana interwencji sytuacja nieco się poprawiła, śmieci zaczęły znikać. Od niektórych jednak nikt nie odbierał odpadów od miesiąca. Czy muszą zapłacić za usługę, której nie mieli? A może dostaną jakiś upust?
Jakub Jędrzejewski: To bardzo trudne pytanie, bo musimy zidentyfikować kto nie miał na czas wywozu, od kogo nie odebrano odpadów zmieszanych, a od kogo zebranych selektywnie. Gdybyśmy musieli sprawdzić wszystkich klientów, będą to gigantyczne koszty. Jednak zdaję sobie sprawę, że osoba, która regularnie płaci ma prawo oczekiwać usługi na poziomie, na jakim być powinna. Zajmę się tym tematem w najbliższych dniach.

Obok śmieci na poznańskich osiedlach zalegają znów gabaryty. Co z nimi?
Jakub Jędrzejewski: Jestem zaskoczony, że w warunkach przetargu wpisano wywóz gabarytów raz do roku. Powinno to odbywać się częściej, minimum raz na kwartał, a z domów jednorodzinnych cztery razy w roku na sygnał ze strony mieszkańców. Chcę tylko przypomnieć, o czym niewielu wie, że mieszkańcy z terenu GOAP-u mogą przywieźć gabaryty na tzw. gratowiska (Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych) i zostaną one przyjęte za darmo.
Wydałem dyspozycje, by w okresie przejściowym zwolnić firmy np. ze sczytywania kodów, ważenia, a w zamian one mają wywieźć gabaryty.

Powiedział pan, aby GOAP w okresie przejściowym nie karał firm za brak pojemników, nie wywożenie na czas odpadów. Jak długo potrwa ta abolicja?
Jakub Jędrzejewski: Nie będzie to obowiązywać bezterminowo. Myślę, że miesiąc wystarczy na okres przejściowy i w styczniu wszystkie pożary „śmieciowe” ugasimy.

Czy daje pan gwarancję, że przy kolejnej zmianie firm śmieciowych, nie będziemy mieli powtórki „z rozrywki”?
Jakub Jędrzejewski: Jeżeli nic nie zmieniłoby się w GOAP-ie, kolejny przetarg wyglądałby tak samo, jak ten ostatni, to mógłbym jedynie zagwarantować, że byłyby te same problemy co dzisiaj czyli znikające pojemniki i kłopoty z dostarczeniem nowych. Dlatego GOAP zgodnie z wytycznymi zarządu i zgromadzenia musi podjąć kroki, by ta sytuacja się nie powtórzyła czyli wprowadzać zmiany np. sektorami. Warto też rozważyć czy nie lepszym rozwiązaniem będzie zostawienie dotychczasowych pojemników tak, by mogli przejąć je właściciele nieruchomości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski