Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak upiększają się politycy?

Paulina Jęczmionka
Wizerunek polityka z billboardu często odbiega od tego jak wygląda w rzeczywistości
Wizerunek polityka z billboardu często odbiega od tego jak wygląda w rzeczywistości Robert Kwiatek
Wygładzone zmarszczki, wybielone zęby, wyostrzone spojrzenie, odchudzona twarz - to najczęściej stosowane zabiegi przy tworzeniu wizerunku polityków w materiałach wyborczych. Drobne upiększenie czy wprowadzanie w błąd? Wyborca, jeśli czuje się oszukany, może na takie działania poskarżyć się do sądu.

Kilka dni temu agencja nadzorująca rynek reklam w Wielkiej Brytanii wycofała z mediów reklamę L'Oreal. Powód? Twarze aktorki Julii Roberts i modelki Christy Turlington zostały zbyt mocno wyretuszowane, a to wprowadza konsumentów w błąd.

W Polsce rozpoczyna się kampania wyborcza. Na billboardach, ulotkach czy w telewizyjnych spotach można zobaczyć uśmiechających się do nas polityków, często niezwykle odmienionych w porównaniu do tego, jak wyglądają przechadzając się sejmowymi korytarzami. I okazuje się, że wyborcy mogą sprzeciwić się takiej "podkolorowanej" politycznej reklamie.

- PKW nie ma kompetencji, by sprawdzać treść i zawartość materiałów wyborczych - mówi Beata Tokaj, dyrektor zespołu prawnego Państwowej Komisji Wyborczej. - Ale jeśli ktoś uważa, że został wprowadzony w błąd lub zawartość ulotek, plakatów czy spotów go obraża, może w trybie wyborczym odwołać się do sądu.

Zdania na temat tego, czy sąd taki wniosek rozpatrzy są jednak podzielone. Bo zgodnie z kodeksem wyborczym, protest wnosi się do Sądu Najwyższego z powodu przestępstwa mającego wpływ na przebieg głosowania lub ustalenie wyników. Chodzi więc np. o fałszowanie list wyborców, zmuszanie do głosowania, czy nieprawidłowości w liczeniu głosów.

Z kolei za rozpowszechnianie w materiałach wyborczych nieprawdziwych informacji można odwoływać się do sądu okręgowego. Tyle że z tego przepisu mogą skorzystać tylko kandydaci lub komitety wyborcze. W praktyce bywa jednak różnie.

- W 1990 roku Lech Wałęsa obiecał Polakom po 100 mln złotych z prywatyzacji przedsiębiorstw - mówi prof. Andrzej Stelmach, politolog UAM. - Jeden wyborca, kiedy tych pieniędzy nie otrzymał, złożył protest do sądu. Z kolei poznańscy studenci protestowali, kiedy po wyborach w 2005 roku okazało się, że nie będzie koalicji PO i PiS. Jak widać, wyborcy oddając głos, kierują się różnymi przesłankami. Jeśli wybierają kandydata ze względu na wygląd, a później okazuje się, że ten pan czy pani w parlamencie nie jest tą osobą z ulotki, to mogą uważać, że wprowadzono ich w błąd. Skoro informacja wyborcza musi być prawdziwa, to zdjęcie również.

Więcej czytaj w poniedziałkowym "Głosie Wielkopolskim"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski