32-letnia zawodniczka wywalczyła pierwszy medal dla Polski na imprezie w stolicy Uzbekistanu. Dotychczas zapaśniczka Grunwaldu była mistrzynią Europy, raz zdobyła brąz na MŚ i trzy razy stawała na najniższym podium podczas czempionatu Starego Kontynentu. Polka środę w finale rywalizacji do 48 kg uległa Japonce Eri Tosace.
Na początku zmagań Matkowska poradziła sobie z z Niemką, Jaqueline Schellin 4:0 (10:0). W 1/8 finału nasza reprezentantka pokonała Rumunkę Alinę Vuc 3:1 (6:1). W ćwierćfinale doświadczona zawodniczka uporała się z Meksykanką Marianą Diaz Munoz, wygrywając 4:0 (10:0). Bardziej zacięty był bój półfinałowy, w którym siódma zapaśniczka ostatnich igrzysk w Londynie zwyciężyła swoją odwieczną rywalkę, Azerkę Marię Stadnyk 3:1 (5-3). – To była niespodzianka, bo w tym roku Matkowska przegrała z nią na zawodach w Niemczech. Widocznie w Taszkiencie wyciągnęła z tej porażki wnioski – zauważył Stecyk.
Zbyt silna dla Matkowskiej okazała się dopiero Japonka Eri Tosaka, która początkowo przegrywała dwoma punktami, ale ostatecznie wygrała finałowy pojedynek 3:1 (10:2).
– W ubiegłym roku „Iga”, bo tak na nią mówimy w klubie, wróciła do treningów po urlopie macierzyńskim. Dość długo nie mogła złapać właściwego rytmu, ale to doświadczona zawodniczka i kilka porażek nie zniechęciło jej do pracy. Podobnie było po igrzyskach, kiedy miała wątpliwości, czy warto walczyć o wymarzony medal w Rio de Janeiro, ale szybko odzyskała równowagę, a przy okazji namówiła mnie do kontynuacji „trenerki” wspominał szkoleniowiec Grunwaldu.
Według niego wicemistrzostwo świata doda Matkowskiej pewności siebie. – To niezwykle konsekwentna dziewczyna. Jest bardzo nieustępliwa, po trupach dąży do celu. Jest zdyscyplinowana, ale jednocześnie ma charakter. Czasami posłucha moich wskazówek, a następnego dnia już zrobi woltę. Jak to kobieta, bywa zmienna – zauważył srebrny medalista igrzysk w Moskwie (1980 r.) w stylu wolnym.
Matkowską Stecyk prowadzi od pięciu lat. – Na zajęciach stawiam na technikę, bo to w zapasach jest najważniejsze. Nie chcę sobie przypisywać zasług, ale „Iga” w ostatnim czasie bardzo poprawiła zwłaszcze zejście w nogi – zakończył Stecyk.
W środę w Taszkiencie startowała też koleżanka klubowa Matkowskiej, Monika Wieszczek-Kordus (69 kg), ale w 1/8 finału opadła po walce ze Szwedką Anna Fransson.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?