Rozpocznie się on dla Lecha w sobotę w Gdańsku. Potem do 9 listopada czekają podopiecznych Mariusza Rumaka mecze z Legią (27.10), Jagiellonią (31.10), Górnikiem (3.11), pucharowe stracie z Miedzią (6.11) oraz na koniec z Ruchem. Przeciwnicy będą więc wymagający, ale mamy nadzieję, że lechici spiszą się lepiej niż w drugiej części jesieni, kiedy to w pięciu meczach ligowych zaliczyli dwie porażki (ze Śląskiem 0:2 i Pogonią 1:2, remis (z Podbeskidziem 0:0) oraz dwie wygrane (z Piastem 2:0 oraz Widzewem 1:0).
ZOBACZ:
ZDJĘCIA Z TRENINGU LECHA POZNAŃ**NA POZNAN.NASZEMIASTO.PL**
- Drobny uraz wykluczył mnie z zajęć, mogłem zregenerować siły, ale Koledzy ostro popracowali nad elementami, które szwankowały czyli skutecznością. Mam nadzieję, że to przyniesie efekt już w najbliższym spotkaniu w Gdańsku i właśnie od spotkania z Lechią rozpocznie się marsz naszej drużyny w górę tabeli - zapowiada Hubert Wołąkiewicz.
Skąd ten optymizm? - Najpierw dużo pracowaliśmy, by poprawić grę w obronie. I udało nam się. Na początku było sporo błędów indywidualnych i traciliśmy bramki. Ostatnio nasza gra w defensywie wyglądała już dużo lepiej. Teraz staraliśmy się poprawić to co było źle z przodu i jeśli dołożymy do tego koncentrację, to jestem przekonany, że Lech wróci na właściwe tory - mówi Wołąkiewicz.
We wtorek doświadczony obrońca trenował jeszcze indywidualnie, tak jak Dawid Kownacki, ale jak nas zapewniał nie odczuwa już bólu i chce jak najlepiej przygotować się do meczu w Gdańsku.
- Czekają mnie jeszcze badania, ale myślę, że jest to tylko formalność. Czuję się dobrze - zdradził nam przed wejściem do szatni.
Hubert Wołąkiewicz o pojedynkach z Lechią, może bez cienia przesady powiedzieć, że są dla niego "meczami" podwyższonego ryzyka.
- Grałem w Lechii przez trzy lata i kiedy przyjechałem tu pierwszy raz z Lechem, oczywiście nie zostałem ciepło przyjęty przez kibiców. Do wrogich pod moim adresem okrzyków już się przyzwyczaiłem, w czasie meczu koncentruję na grze, więc ich nie słyszałem. Bardziej niż wyzwiska, przykry jest jednak nasz bilans na stadionie w Gdańsku. Na PGE Arenie nie udało nam się jeszcze strzelić gola, z ostatnich trzech wypraw do Gdańska przywieźliśmy dwie porażki i remis. Trzeba to koniecznie zmienić - podkreśla 27-letni lechita.
Ale mecze na PGE Arenie to dla Wołąkiewicza nie tylko złe wspomnienia związane z wynikami. Rok temu jego występ zakończył sie już po kwadransie. Został ostro poturbowany przez swojego przyjaciela Piotra Wiśniewskiego, z którym w czasie występów w trójmiejskim klubie mieszkał w jednym pokoju podczas zgrupowań. Wiśniewski kopnął go w głowę. Wołąkiewicz miał okaleczoną twarz, lekarze musieli założyć mu sześć szwów na czole.
- Mam nadzieję, że limit pecha już się wyczerpał. Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka. Jak trzeba zagrać z Lechią, by wreszcie wygrać? Skutecznie w ataku i mądrze w obronie. Lechia świetnie zaczęła sezon, wielu ekspertów widziało już ją w europejskich pucharach, ale ostatnio dostała zadyszki i nie gra już tak efektownie. Oglądaliśmy ich mecze i wiemy na co ich stać. Na pewno po porażce z Widzewem będą chcieli się zrehabilitować Ale my też musimy zdobywać punkty, by gonić czołówkę. Dlatego czas na przełamanie w Gdańsku! - deklaruje Wołąkiewicz.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?