Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historyk: Piłsudski doceniał Wielkopolan!

Marcin Kostaszuk
Profesor Janusz Karwat
Profesor Janusz Karwat Andrzej Szozda
Czy film Jerzego Hoffmana stawia poznaniaków w złym świetle? O księdzu Stanisławie Adamskim, i trudnych stosunkach na linii Poznań - Józef Piłsudski, z historykiem, prof. Januszem Karwatem z poznańskiej WSNHiD, rozmawia Marcin Kostaszuk

CZYTAJ TEŻ:
Bitwa Warszawska obraża poznaniaków?
Dlaczego wielkopolanie nie lubili Piłsudskiego?
Natasza Urbańska w Poznaniu na premierze filmu

Czy ks. Adamski rzeczywiście mógł oskarżać o zdradę Naczelnika Państwa w imieniu "społeczeństwa poznańskiego"? Czy to było odbicie jego nastrojów?
prof. Janusz Karwat: Piłsudski w 1919 i 1920 roku przyjeżdżał do Poznania i był tu owacyjnie witany. Dziękował Wielkopolanom, wręczał najwyższe odznaczenia. Z drugiej strony w lipcu 1920 roku ks. Adamski nie mógł wiedzieć, jakie Piłsudski miał plany powstrzymania ofensywy bolszewików.

W Poznaniu istniało realne zagrożenie, że lada dzień mogą tu być czerwonoarmiści. Dlatego formowała się tu armia ochotnicza i zarówno inteligencja, jak i prości ludzie szli ratować kraj przed bolszewizmem.

Jaką rolę odegrali Wielkopolanie w bitwie warszawskiej, o której opowiada film Jerzego Hofmana?
prof. Janusz Karwat: Piłsudskiemu bardzo zależało na jednostkach wielkopolskich. Co ciekawe, gdy w dniach 14-15 sierpnia rozpoczynała się bitwa, jego stanowisko kierowania i dowodzenia było przy 14. Wielkopolskiej Dywizji Piechoty, przy generale Danielu Konarzewskim. Osobiście zatem obserwował jak walczą Wielkopolanie i potem przez lata podkreślał ich udział, nazywając "żelaznymi brygadami". Doceniał zatem ich wysiłek.

Sami komisarze bolszewiccy, wśród wszystkich formacji polskich, najwyżej cenili Wielkopolan, bo najtrudniej się z nimi walczyło. To oddziały wielkopolskie odegrały kluczową rolę w manewrze znad Wieprza: uczestniczyły w nim dwie dywizje wielkopolskie i jedna legionowa. Uderzenie z okolic Dęblina na północ i wejście na tyły Rosjan zdecydowało o losach bitwy.

Czy umieszczenie wypowiedzi ks. Adamskiego w tym kontekście nie jest niesprawiedliwą łatką przypiętą przez twórców filmu poznaniakom?
prof. Janusz Karwat: Szkoda, że nie przedstawiono złożonego kontekstu politycznego, który by ją wyjaśniał. Politycy mogli się wówczas posługiwać takimi zwrotami, ale należałoby się zastanawiać, czy wykorzystywać taką wypowiedź w filmie tak ważnym, bo będącym obrazem nie tylko o bitwie, ale i o całej wojnie.

Nie wszyscy są tak wyrobieni historycznie, by znaleźć wytłumaczenie słów księdza, które padły wobec ogromnego zagrożenia: Armia Czerwona podchodziła do Wisły, a niektóre urzędy ewakuowano do Poznania. Relacje między politykami, takimi jak Wojciech Korfanty, Adam Poszwiński i właśnie ks. Adamski, a Piłsudskim nie były najlepsze.

Zwłaszcza na przełomie 1919 i 1920 roku, gdy Piłsudski tworzył rząd - najpierw socjalistyczny, a później "międzyzaborowy" - i Wielkopolanie nie dostali tego, czego oczekiwali. Zostali zmarginalizowani.

A czego oczekiwali?
prof. Janusz Karwat: Kilku znaczących stanowisk w rządzie. Korfanty zamierzał nawet zostać premierem, ale kluczowe stanowiska objęli ludzie Piłsudskiego.

Wypowiedź ks. Adamskiego pada w odniesieniu do wyprawy na Kijów. Powstało wrażenie, że za cenę bezpieczeństwa ziem na zachodzie Piłsudski chciał zdobywać wschodnie rubieże. Dlaczego Piłsudski zdecydował się na wyprawę kijowską?
prof. Janusz Karwat: Piłsudski słusznie wymyślił, że na wschodzie drzwi są ciągle otwarte i kto więcej dla siebie wyrąbie - to jego słowa - to będzie z korzyścią dla tego kraju. Białoruś i Ukrainę opuszczały wojska niemieckie, a w to miejsce nadciągali ze wschodu bolszewicy.

Na południu Ukraińcy usiłowali zbudować samoistną Ukrainę aż po sam Przemyśl, zaś na północy o samostanowieniu myśleli też Litwini. Piłsudskiemu przyświecała idea budowy rzeczpospolitej jagiellońskiej - federacyjnej, wielu narodów, a raczej państw.

Miał nadzieję, że dzięki federacji będziemy silniejsi i będziemy w przyszłości mogli dać odpór zarówno Rosji, jak i Niemcom. Specjalnie nic z tego nie wyszło, z racji sporów o miejsca, akie jak Wilno. W 1920 roku było wielu polityków, także Wielkopolan, którzy zastanawiali się, czy warto było organizować olbrzymią ofensywę aż na Kijów. Zakończyło się to kontruderzeniem Armii Czerwonej, które mogło ono zakończyć się tragicznymi skutkami. Ale potem losy wojny się odwróciły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski