Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granie "warszawskich" utworów w Poznaniu to nie obciach

Marek Zaradniak
Marek Napiórkowski podczas koncertu w klubie Blue Note
Marek Napiórkowski podczas koncertu w klubie Blue Note Łukasz Gdak
Marek Napiórkowski i towarzyszący mu muzycy zagrali w klubie "Blue Note" utwory z płyty "Warszawa-Nowy Jork"

Jeden z czołowych polskich gitarzystów Marek Napiórkowski jest w Poznaniu częstym gościem. Tym razem przyjechał, aby promować swój najnowszy album „WAW-NYC” czyli „Warszawa-Nowy Jork”, a koncert był zarazem „Jazzowymi zaduszkami”. . W klubie Blue Note towarzyszyli mu basista Robert Kubiszyn, urodzony w Hawanie, ale od 20 lat mieszkający w Nowym Jorku pianista Manuel Valera oraz działający również w Nowym Jorku choć urodzony w Detroit perkusista Clarence Penn. Z płytowego składu zabrakło tylko gościa specjalnego saksofonisty Chrisa Pottera, ale powiedzmy od razu, że pojawia się on tylko w jednym utworze „The Way”, a jego kalendarz jest niezwykle wypełniony.
Witając się z publicznością Marek Napiórkowski zapytał czy nie jest obciachem granie w Poznaniu, utworów , z płyty która ma Warszawę w tytule na co publiczność odpowiedziała oklaskami. Dodał, że z tych, którzy ostatnio odeszli najbardziej brakuje mu Wojciecha Młynarskiego.

Początek koncertu przyniósł otwierający krążek utwór „Cloud Illusions” z nieco nostalgicznym na wstępie , a potem bardziej energetycznym fortepianem i dialogującą z nim perkusją. Nie zabrakło też niezwykle melodyjnej, pogodnej solówki na gitarze i wreszcie wysmakowanej spokojnej solówki basisty, po której znów słyszeliśmy niezwykle dynamicznie grającą perkusję.
„Joyful Souls” to liryczna, ciepła, ale i figlarna gitara, która z czasem dialoguje z perkusją. Po kilku minutach usłyszeliśmy pełną wirtuozerii, energetyczną improwizacją pianisty. ale potem znów pojawiła się melodyjna gitara. Utwór „Joyful Souls” płynnie przeszedł w nostalgiczną, pełną zadumy kompozycję „Petriolo” z lirycznymi frazami zarówno fortepianu jak i gitary
Jedyny utwór z tego albumu, którego nie napisał Napiórkowski lecz Robert Kubiszyn to „Quantum Walk”. Z melodyjną gitarą na początku, ale i z pełnym wirtuozerii solo na basie, z którym dialogowała perkusja. Z czasem znów słuchaliśmy pełnej ekspresji solówki gitarowej, ale było tez miejsce na liryczne solo fortepianu .

Drugą część wieczoru otworzyła kompozycja „Letting Go” z melodyjną gitarą i lirycznym fortepianem Zaraz potem było miejsce na chwilę wspomnień. Pochodzący z płyty Henryka Miśkiewicza „Full Drive” utwór Napiórkowskiego „Seven Steps To Hell”
Powrotem do czasów dzisiejszych była kompozycja „Therese Dreamning to najpierw tajemnicza , trochę niespokojna , ale z czasem ostrzejsza gitara. Ale było tutaj też miejsce na refleksyjne solo fortepianu.
„The Way” to jak wspomniałem kompozycja, w której w oryginale gra saksofonista Chris Potter. Na tej trasie go zabrakło, ale nie przeszkodziło w ciekawej interpretacji tego pełnego ekspresji utworu. Podobać mogła się solówka Roberta Kubiszyna, ale było też miejsce na wirtuozerskie solo Marka Napiórkowskiego. Publiczność długo nie chciała się rozstać z muzykami. Oni na bis odwzajemnili się pełnym ekspresji utworem Eddiego Harrisa „Play It Myself”. W sumie był to niezwykle udany koncert potwierdzający wysoką pozycję Napiórkowskiego nie tylko na rodzimym rynku muzycznym.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski