Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Place zabaw nieprzyjazne maluchom?

Izabela Budzyńska
Najczęściej bywam z dziećmi przy 3 Maja. Nie wszystko jest tam bezpieczne - uważa ojciec
Najczęściej bywam z dziećmi przy 3 Maja. Nie wszystko jest tam bezpieczne - uważa ojciec Iza Budzyńska
- Spacer z dziećmi to ciągły stres, bo trzeba pilnować, by nie zrobiły sobie krzywdy - uważa Marek Bartkowicz, ojciec czwórki dzieci w wieku od kilku tygodni do dziewięciu lat. Mieszkańcem Gniezna jest od niedawna, dlatego obserwuje uważnie, jak wygląda miasto - zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo dzieci. Szczególnie ze środkową dwójką często spędza czas na placach zabaw i w parkach. Jego zdaniem dorośli decydujący o sprawach miasta, nie zauważają, jakie maluchy i ich rodzice mogą napotkać problemy.

- Kiedy spacerowaliśmy z dziećmi po parku Miejskim - gdzie nie jest dla nich bezpiecznie, bo ścieżki są wyłożone ostrymi kamieniami, a barierki przy stawach mają tak duże przestrzenie między szczebelkami, że dwulatek jest w stanie się między nimi przecisnąć - odkryły piękny plac zabaw, przylegający do tego parku. Niestety, nie mogły tam wejść. A była to godzina 10.00 rano w sobotę.

CZYTAJ TEŻ:

MATKA Z WÓZKIEM IDZIE NA WOJNĘ
Zainspirowani przez M. Bartkowicza, z perspektywy dziecka i rodzica postanowili na Gniezno spojrzeć radni PiS. Beata Tarczyńska potwierdza, że kiedy postanowiła przyjrzeć się placom zabaw przy przedszkolach, furtki były zamknięte. Radna opowiada, że odwiedziła większość z jedenastu ogródków i w piątek przed 18.00 były one zamknięte. Nie było widocznej informacji, kiedy można z nich korzystać.

- Nie chodzi o to, żebyśmy kogokolwiek krytykowali, nie mamy zarzutów, chcemy tylko przedstawić nowy punkt widzenia - zaznacza B. Tarczyńska.

- Każdorazowo myśląc o dostępności, musimy brać pod uwagę wymogi bezpieczeństwa - objaśnia Czesław Kruczek, zastępca prezydenta Gniezna. - Oczywiście, że dysponujemy atestowanym sprzętem rekreacyjnym. Jednak nie możemy zapominać, że ktoś za to odpowiada, nie tylko w sensie materialnym.

Marek Bartkowicz zauważa, że ludzie, którzy nie mają małych dzieci, nie dostrzegają problemów związanym np. z placami zabaw. W Inowrocławiu, gdzie wcześniej był miejskim radnym, wnioskował o wybudowanie dobrze wyposażonego i bezpiecznego placu, ponieważ sam będąc ojcem, zauważył, że takich miejsc brakuje. Także Beata Tarczyńska zwraca uwagę, że mówiąc o dzieciach i młodzieży, zwykle ma się na myśli uczniów. Dla nich powstają np. skate parki. O potrzebach kilkuletnich maluchów i ich rodziców często się nie pamięta.

M. Bartkowicz zauważa, że te ogródki jordanowskie, które są rzeczywiście dostępne we wszystkie dni, nie są, jego zdaniem jako rodzica, dość bezpieczne. Uważa, że remonty i doposażanie odbywają się prowizorycznie, podczas gdy dzieci zasługują, jak mówi, na podejście profesjonalne. Przykład z Inowrocławia, o którym mówi ojciec, to inwestycja za 700 tys. zł. Tymczasem w Gnieźnie na cztery ogródki jordanowskie, które podlegają pod miejskie świetlice socjoterapeutyczne, rocznie w budżecie znajduje się nie więcej niż kilkadziesiąt tysięcy.

Radna Beata Tarczyńska zapowiada, że sprawy placów zabaw dla najmłodszych będą poruszone na posiedzeniu komisji polityki społecznej i bezpieczeństwa publicznego, której przewodniczy, we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski