MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Głos Wielkopolski 66 lat temu ogłosił kapitulację III Rzeszy

Leszek Adamczewski
Pododdziały artylerii defilują na poznańskim Placu Wolności
Pododdziały artylerii defilują na poznańskim Placu Wolności archiwum
Była noc z wtorku 8 na środę 9 maja 1945 roku. W piętrowym budynku dawnego kasyna Wehrmachtu we wschodniej dzielnicy Berlina Karlshorst, gdzie przed chwilą upoważnieni przez prezydenta Rzeszy Karla Dönitza feldmarszałek Wilhelm Keitel, generał Hans-Jürgen Stumpff i admirał Hans von Friedeburg podpisali akt bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, rozpoczął się bankiet zwycięzców.

Prym wiedli Rosjanie, ale w bankiecie nie wypadało nie uczestniczyć zaproszonym na uroczystość przedstawicielom armii państw sojuszniczych: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Polaków do Karlshorst nie zaproszono.

Na stołach pojawiły się wyszukane dania z kawiorem włącznie. Alkohol lał się strumieniami. Wznoszono toasty za Józefa Stalina, Harry'ego Trumana, Winstona Chur-chilla i Charlesa de Gaulle'a, za narody sprzymierzone i za dowódców wojskowych.

Tymczasem w Drukarni świętego Wojciecha w Poznaniu zakończono cykl produkcyjny nad środowym numerem "Głosu Wielkopolskiego" i trwał już jego druk. "Głos" ten informował między innymi o kapitulacji hitlerowskiej załogi Festung Breslau. Przypomnijmy, że pierwszy numer "Głosu" ukazał się 16 lutego 1945 roku, gdy trwały jeszcze boje o Poznań i od tego dnia informował on o walkach z Niemcami na wszystkich frontach wojny. Od zamieszczonego w pierwszym numerze opisu walk o Elbląg, po walki o Wrocław w numerze z datą 9 maja.

Tamtej majowej nocy w poznańskim oddziale Polpressu jego szef, red. Andrzej Stanisławski, słuchał radia (w Poznaniu obowiązywał jeszcze wydany przez radzieckiego komendanta wojennego zakaz posiadania radioodbiorników w mieszkaniach), próbując wyłowić z eteru jakieś ważne informacje.

Nagle drgnął. Któraś z alianckich radiostacji wojskowych w okupowanych Niemczech poinformowała, że w zajętym przez Rosjan Berlinie powtórzono ceremonię podpisania przez Niemców aktu kapitulacji, którą dwa dni wcześniej przedstawiciele Dönitza podpisali w kwaterze naczelnego dowódcy sprzymierzonych sił ekspedycyjnych, amerykańskiego generała Dwighta Eisenhowera w Reims. W Berlinie - informowała aliancka radiostacja - Eisenhowera reprezentował brytyjski marszałek lotnictwa Artur Tedder.

Stanisławski wiedział o kapitulacji w Reims, ale powtórzenie ceremonii w Berlinie przed marszałkiem ZSRR Gieorgijem Żukowem było sensacją światową. Natychmiast powiadomił o tym warszawską centralę Polpressu. Po weryfikacji i uzupełnieniu o informacje podane przez Radio Moskwa, Polpress przekazał tę najważniejszą od kilku lat wiadomość Polskiemu Radiu. Odczytano ją jeszcze tej nocy, w następnych godzinach kilkakrotnie ją powtarzając.

Nad ranem w środę, 9 maja, o ceremonii w Karlshorst wiedział już red. Jan Brzeski, który w tym czasie kierował "Głosem Wielkopolskim". Wydanie środowe gazety było już wydrukowane. W czasach powojennej biedy, gdy liczono każdy kilogram papieru gazetowego, zniszczenie nakładu i wydrukowanie nowego z informacją o podpisaniu bezwarunkowej kapitulacji Niemiec w ogóle nie wchodziło w rachubę.

Wydajemy dodatek nadzwyczajny - zdecydował red. Brzeski i o tej inicjatywie poinformował kierownictwo Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik", które - według informacji przekazanej mi w latach 80. minionego wieku - podchwyciło tę inicjatywę i wzorem Poznania poleciło redakcjom innych gazet "czytelni-kowskich" w Polsce wydanie dodatku nadzwyczajnego. Według innej wersji tych wydarzeń, to warszawska centrala zleciła wydanie dodatku.

W każdym razie dodatek nadzwyczajny "Głosu Wielkopolskiego" w cenie jednego złotego ukazał się w południe, gdy poznaniacy udawali się na plac Wolności, gdzie po manifestacji mieszkańców zapowiadano defiladę wojskową.

To z dodatku nadzwyczajnego "Głosu" i megafonów ulicznych Polskiego Radia poznaniacy dowiedzieli się o tym, co w nocy wydarzyło się w Karlshorst. Że druga wojna światowa w Europie dobiegła końca. Innych źródeł informacji wtedy nie było.

Świąteczną atmosferę tamtej majowej środy oddał sprawozdawca "Głosu Wielkopolskiego", nazajutrz pisząc między innymi: "Przy cudnej pogodzie opromieniającej blaskiem swym wyjątkowo uroczysty i radosny charakter manifestacji [...] zgromadzili się przedstawiciele władz państwowych i wojskowych, duchowieństwa oraz partii politycznych. Przemówienie wstępne wygłosił wojewoda dr Feliks Widy-Wirski, wzywając zebranych do uczczenia chwilą milczenia poległych na wszystkich frontach wojny. W imieniu duchowieństwa przemawiał biskup sufragan poznański Walenty Dymek, przyrównując radosny charakter obchodzonego święta do najradośniejszego ze świąt kościelnych - Zmartwychwstania.

Gdy na placu Wolności zakończyła się defilada wojskowa , niektórzy jej obserwatorzy po powrocie do domów schowali wydrukowany na kruchym papierze dodatek nadzwyczajny "Głosu Wielkopolskiego" - skromną pamiątkę po historycznej - zwłaszcza dla Wielkopolan - kapitulacji Niemiec.

Reprint okładki z 1945 roku znajdziesz w dzisiejszym Głosie Wielkopolskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski