Prym wiedli Rosjanie, ale w bankiecie nie wypadało nie uczestniczyć zaproszonym na uroczystość przedstawicielom armii państw sojuszniczych: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Polaków do Karlshorst nie zaproszono.
Na stołach pojawiły się wyszukane dania z kawiorem włącznie. Alkohol lał się strumieniami. Wznoszono toasty za Józefa Stalina, Harry'ego Trumana, Winstona Chur-chilla i Charlesa de Gaulle'a, za narody sprzymierzone i za dowódców wojskowych.
Tymczasem w Drukarni świętego Wojciecha w Poznaniu zakończono cykl produkcyjny nad środowym numerem "Głosu Wielkopolskiego" i trwał już jego druk. "Głos" ten informował między innymi o kapitulacji hitlerowskiej załogi Festung Breslau. Przypomnijmy, że pierwszy numer "Głosu" ukazał się 16 lutego 1945 roku, gdy trwały jeszcze boje o Poznań i od tego dnia informował on o walkach z Niemcami na wszystkich frontach wojny. Od zamieszczonego w pierwszym numerze opisu walk o Elbląg, po walki o Wrocław w numerze z datą 9 maja.
Tamtej majowej nocy w poznańskim oddziale Polpressu jego szef, red. Andrzej Stanisławski, słuchał radia (w Poznaniu obowiązywał jeszcze wydany przez radzieckiego komendanta wojennego zakaz posiadania radioodbiorników w mieszkaniach), próbując wyłowić z eteru jakieś ważne informacje.
Nagle drgnął. Któraś z alianckich radiostacji wojskowych w okupowanych Niemczech poinformowała, że w zajętym przez Rosjan Berlinie powtórzono ceremonię podpisania przez Niemców aktu kapitulacji, którą dwa dni wcześniej przedstawiciele Dönitza podpisali w kwaterze naczelnego dowódcy sprzymierzonych sił ekspedycyjnych, amerykańskiego generała Dwighta Eisenhowera w Reims. W Berlinie - informowała aliancka radiostacja - Eisenhowera reprezentował brytyjski marszałek lotnictwa Artur Tedder.
Stanisławski wiedział o kapitulacji w Reims, ale powtórzenie ceremonii w Berlinie przed marszałkiem ZSRR Gieorgijem Żukowem było sensacją światową. Natychmiast powiadomił o tym warszawską centralę Polpressu. Po weryfikacji i uzupełnieniu o informacje podane przez Radio Moskwa, Polpress przekazał tę najważniejszą od kilku lat wiadomość Polskiemu Radiu. Odczytano ją jeszcze tej nocy, w następnych godzinach kilkakrotnie ją powtarzając.
Nad ranem w środę, 9 maja, o ceremonii w Karlshorst wiedział już red. Jan Brzeski, który w tym czasie kierował "Głosem Wielkopolskim". Wydanie środowe gazety było już wydrukowane. W czasach powojennej biedy, gdy liczono każdy kilogram papieru gazetowego, zniszczenie nakładu i wydrukowanie nowego z informacją o podpisaniu bezwarunkowej kapitulacji Niemiec w ogóle nie wchodziło w rachubę.
Wydajemy dodatek nadzwyczajny - zdecydował red. Brzeski i o tej inicjatywie poinformował kierownictwo Spółdzielni Wydawniczej "Czytelnik", które - według informacji przekazanej mi w latach 80. minionego wieku - podchwyciło tę inicjatywę i wzorem Poznania poleciło redakcjom innych gazet "czytelni-kowskich" w Polsce wydanie dodatku nadzwyczajnego. Według innej wersji tych wydarzeń, to warszawska centrala zleciła wydanie dodatku.
W każdym razie dodatek nadzwyczajny "Głosu Wielkopolskiego" w cenie jednego złotego ukazał się w południe, gdy poznaniacy udawali się na plac Wolności, gdzie po manifestacji mieszkańców zapowiadano defiladę wojskową.
To z dodatku nadzwyczajnego "Głosu" i megafonów ulicznych Polskiego Radia poznaniacy dowiedzieli się o tym, co w nocy wydarzyło się w Karlshorst. Że druga wojna światowa w Europie dobiegła końca. Innych źródeł informacji wtedy nie było.
Świąteczną atmosferę tamtej majowej środy oddał sprawozdawca "Głosu Wielkopolskiego", nazajutrz pisząc między innymi: "Przy cudnej pogodzie opromieniającej blaskiem swym wyjątkowo uroczysty i radosny charakter manifestacji [...] zgromadzili się przedstawiciele władz państwowych i wojskowych, duchowieństwa oraz partii politycznych. Przemówienie wstępne wygłosił wojewoda dr Feliks Widy-Wirski, wzywając zebranych do uczczenia chwilą milczenia poległych na wszystkich frontach wojny. W imieniu duchowieństwa przemawiał biskup sufragan poznański Walenty Dymek, przyrównując radosny charakter obchodzonego święta do najradośniejszego ze świąt kościelnych - Zmartwychwstania.
Gdy na placu Wolności zakończyła się defilada wojskowa , niektórzy jej obserwatorzy po powrocie do domów schowali wydrukowany na kruchym papierze dodatek nadzwyczajny "Głosu Wielkopolskiego" - skromną pamiątkę po historycznej - zwłaszcza dla Wielkopolan - kapitulacji Niemiec.
Reprint okładki z 1945 roku znajdziesz w dzisiejszym Głosie Wielkopolskim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?