Blog Młodej Mamy - czytaj i oglądaj więcej na facebooku
Myślałam, że nie będzie dla mnie straszniejszej rzeczy, niż płacz Naszego Syna podczas szczepienia. Myliłam się. Jest coś gorszego, straszniejszego. Coś, co paraliżuje od środka i nie pozwala myśleć ani działać. To coś sprawia, że próbujesz być twarda, ale serce ci drży, a łzy same napływają do oczu. Ten moment, gdy twoje dziecko płacze już trzecią godzinę. Ten moment, gdy zaczyna ząbkować.
Spokojny dzień. Wieczorna porcja kaszki, zabawa, gadanie, czytanie i, gdy w pewnym momencie składam naszą lekturę, by pogadać ze zniecierpliwionym Ludzikiem, „to” się zaczyna.
Pierwsza fala płaczu przechodzi w kolejną. Potem tylko pisk, ryk i dźwięki tak straszne, że największemu wrogowi nie życzyłabym słuchania podobnych.
Jesteśmy sami. Przyjaciel Mój ze swą Siostrą i Małoletnią na zakupach. Wysyłam wiadomość: „On ciągle płacze! Ratunku!”
Telefon:
- Przyjedź! Kup coś na dziąsła! On ząbkuje! Pomóż! Co mam robić?!
- Nie panikuj. Niedługo będę.
Kąpiel – myślę – to go zawsze odprężało. Odprowadzana płaczem pędzę do łazienki. Nalewam wody do wanny. Mój Syn płacze. Rozkładam ręcznik. Rozbieram go. Płacze. Zanurzam małe ciałko w wodzie. Uspokaja się na chwilę. Na chwilę zapomina. Leży na brzuchu i rączkami rozchlapuje wodę. Biorę kilka głębokich wdechów.
Kiedy wycieram go ręcznikiem, ból wraca. Wracają też moi z zakupów. Nad głowami dziewczyn wyławiam wzrokiem Przyjaciela Mego. Zabieram Mu reklamówkę z apteki i szukam żelu na dziąsła. Smaruję. Mały płacze jeszcze głośniej.
- Pomóż! – wołam przez łzy.
- Daj go i uspokój się – mówi Przyjaciel Mój Stanowczy.
Siedzę na łóżku. Słyszę, jak Nasz Syn płacze. Jak Mój Syn płacze. Ja sama płaczę. Łzy ciekną mi po policzkach i nie mogę ich powstrzymać.
Biorę się w garść. Zabieram Malucha. Tulę go. Zanoszę do łazienki. Zajmuję patrzeniem w lustro.
Bez słów ustalamy system zmian. Po 15 minutach, gdy ręce już zaczynają mdleć, zjawia się Przyjaciel Mój i zabiera Naszego Syna. Nosi go, tuli, mówi do niego.
Siostra mówi, żeby dać Ludzikowi coś przeciwbólowego. Pokazuje, jak założyć czopek. I znów po 15 minutach zmieniamy się. Słuchamy wybuchów płaczu.
Mija godzina, dwie. Nasz Syn przechodzi z rąk do rąk. Jest wykończony, ale nie może zasnąć.
W końcu ból zmienia się w swędzenie i Młody Człowiek próbuje gryźć: palce, gryzak. Łapie go w rączki i łapczywie wciska do buzi. Brzmi teraz, jak głodny pies, który zagryza kość w pysku i ani myśli ją oddać. Popłakuje jeszcze od czasu do czasu.
Po godzinie 22 daję mu jeść. Nareszcie może złapać smoczek. Zaczyna ssać. Szybko opróżnia butelkę i po kilku chwilach zasypia.
Czuję, jakbyśmy stoczyli wielką bitwę. Ręce mi drżą a serce nie może się uspokoić. Potem zasypiam i ja.
O końcu wojny będziemy mówić, gdy pojawi się pierwszy ząb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?