Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gaworzenie i nasze weekendowe historie

Agnieszka Goździejewska
Mogę „zrzucić” trochę około-dziecięcych obowiązków. A teraz mam dodatkowy argument i kiedy Nasz Syn zaczyna swój gaworzący „słowotok”, mówię z satysfakcją: – Woła Cię!
Mogę „zrzucić” trochę około-dziecięcych obowiązków. A teraz mam dodatkowy argument i kiedy Nasz Syn zaczyna swój gaworzący „słowotok”, mówię z satysfakcją: – Woła Cię! sxc.hu/zdjęcie ilustracyjne
Pewnego dnia Nasz Syn postanowił coś powiedzieć. „Ta-ta” – zaczął nieśmiało. Później już nadawał jak nakręcony: „Ta-ta, ta-ta, ta-ta”. – No tak – mówię – ja tu przez pół roku siedzę z Tobą w domu, a Ty co? „Ta-ta”. Wielkie dzięki, Synu! Uśmiecha się z otwartą buzią.

Zobacz też inne teksy na Blogu Młodej Mamy

Z całego tygodnia najbardziej lubię weekendy. Nie tylko dlatego, że Przyjaciel Mój Wyrozumiały zabiera z pokoju Ludzika, żebym mogła pospać do 9:30 (albo do czasu, gdy Młody Człowiek nie nabierze ochoty na krzyki i piski). Przez te dwa dni – jeśli akurat Przyjaciel Mój nie pracuje – możemy być naprawdę razem.

Możemy razem zjeść śniadanie, pójść na spacer, wymyślić plan na zbawienie świata i zaraz z niego zrezygnować, bo ludzie na pewno nam go zepsują, pokłócić się, pogodzić, pokatować się punk rockiem i metalem, obejrzeć głupią komedię albo ciekawy dokument, możemy… wiele rzeczy możemy – jeśli tylko nam się chce.

Ja mogę „zrzucić” trochę około-dziecięcych obowiązków. A teraz mam dodatkowy argument i kiedy Nasz Syn zaczyna swój gaworzący „słowotok”, mówię z satysfakcją: – Woła Cię!

Nasze weekendy dzielą się na leniwe i twórcze. Jedne i drugie są dobre. Podczas tych leniwych chodzimy w piżamach, odpoczywamy, przytulamy się i ładujemy baterie.

Ostatni twórczy weekend zaczął się od prośby: – Zróbmy coś innego. I tak Przyjaciel Mój wymyślił, że pójdziemy do muzeum. Nasz Syn lubi obrazki. Co prawda nie potrafi docenić jeszcze Makowskiego, nie rusza go Witkacy, ani nie zachwyca się Monetem, ale ucieszony naszym ucieszeniem dzielnie przeprawiał się przez kolejne sale polskiej i europejskiej sztuki.

W inny, leniwy weekend woda z wanienki zalała nasz pokój i postanowiliśmy przeprowadzić kąpiel Młodego Człowieka do prysznicowego brodzika. Większa ilość wody i możliwość chlapania przegrały z niespotykaną dotychczas nieśmiałością.

Poza tym walczymy z wierceniem przy zmianie pieluszki i śmiejemy przy zabawie w A ku-ku, podziwiamy, gdy dłużej utrzyma się na kolanach i przedramionach i cieszymy, że je warzywa.

A najlepsze jest to, że możemy to robić razem, bo – jak stwierdził Mój Przyjaciel: „samemu to smakuje tylko smalec z cebulą”.

Blog Młodej Mamy - czytaj i oglądaj więcej na facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski