Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabinety w lepiankach i fotel dentystyczny prezydenta [ZDJĘCIA]

Elżbieta Bielewicz
W podróż poślubną pojechali do Paragwaju, żeby pracować na misji w Guarambare - za darmo, wiele godzin każdego dnia w temperaturze dochodzącej do 50 stopni Celsjusza. Tak rozpoczęli wspólne życie Ola i Marek Widenka - ona stomatolog, on internista.

- Wyjechaliśmy trzy dni po ślubie - opowiada Ola Widenka. - Wiele osób nam odradzało. Twierdzili, że to taki wyjątkowy czas, że powinniśmy go spędzić tylko we dwoje. Ale my chcieliśmy pomagać innym, jednocześnie będąc razem. I gdybyśmy mieli jeszcze raz podejmować taką decyzję, postąpilibyśmy tak samo. Niczego nie żałujemy!

Wyjazd na misję organizowali lekarze ze Śląska i tamtejszy kapelan. Przygotowania do podróży rozpoczęto kilka miesięcy wcześniej. Odbywały się charytatywne koncerty i akcje, żeby zebrać pieniądze na kupno podstawowego sprzętu medycznego, leków, opatrunków. Udało się uzbierać około 7 tysięcy dolarów.

- Mieliśmy ograniczony bagaż, więc postanowiliśmy, że większość potrzebnych artykułów medycznych kupimy już na miejscu - dodaje Marek Widenka. - Oczywiście wszystkie zebrane pieniądze przeznaczone były na te zakupy. Nasza pomoc była bezpłatna, a leki trafiały do chorych. Na misję wyjechało 4 lekarzy- wszyscy w ramach swoich urlopów, sami też pokrywaliśmy koszty podróży.

Pani Ola śmieje się, że większą część ich bagażu stanowiły jednak instrumenty stomatologiczne, leki, środki do znieczuleń, które kupiła za własne pieniądze. Brała wszystko na wszelki wypadek, bo nie wiedziała, co zastanie u celu podróży.
Zamieszkali w klasztorze polskich sióstr Elżbietanek, w tej samej miejscowości była także parafia prowadzona przez franciszkanów. Siostry troskliwie zajęły się lekarzami i organizowaniem ich pracy.

- Siostry miały jeppa, pakowaliśmy do niego aparat ekg oraz leki i dojeżdżaliśmy nim do małych miejscowości, codziennie do innej - opowiada Marek Widenka. - Przyjmowaliśmy chorych w kaplicach lub zwykłych lepiankach. Było potwornie gorąco, więc pracowaliśmy od rana do 12.00 i potem od 15.00 do wieczora. Siostry były naszymi tłumaczkami. Paragwajczycy mówią takim łamanym hiszpańskim. Z kolei na wsi używa się specyficznych dialektów, dlatego czasem potrzebny był drugi tłumacz, który przekładał język tubylców na hiszpański.

Tu warto dodać, że Paragwaj zamieszkiwali niegdyś tylko Indianie Guarani. Obecnie ich populację szacuje się na kilka tysięcy. Do dziś ludność Paragwaju oprócz języka hiszpańskiego posługuje się też językiem guarani. Ale wróćmy do lekarzy...
Gdy po tygodniu pracy stwierdzili, że nie wszyscy chorzy mogą do nich dotrzeć , wówczas dwóch lekarzy przyjmowało stacjonarnie, a jeden miał tzw. wizyty domowe. Pani Ola przyjmowała przy misji. Początkowo sądziła, że przyjdzie jej sadzać pacjentów na zwykłym krześle przy lampce. Ale niespodziewanie siostry znalazły rozkładany fotel stomatologiczny! Stał w ogrodzie prezydenta sąsiedniego miasteczka. Służył jako fotel wypoczynkowy. Kiedy go wyczyścili, okazało się , że działa!

- Tam opieka stomatologiczna jest bardzo droga i niestety, na bardzo niskim poziomie - opowiada Ola Widenka. - Kiedy więc okoliczni mieszkańcy dowiedzieli się, że przyjmuje dentysta i to za darmo, miałam tłumy każdego dnia. W końcu trzeba było wprowadzić zapisy, choćby po to, by z pomocy nie korzystały te same osoby po kilka razy. W większości przypadków uzębienie moich pacjentów było w tragicznym stanie. Czasem mogłam tylko usuwać zęby partiami i podawać środki przeciwbólowe.

Pani Ola doświadczyła także przejawów dyskryminacji ze względu na płeć. Bywało, że np. paragwajski lekarz podczas powitania z jej kolegami, ją pomijał bez cienia zażenowania.

- Trzeba wiedzieć, że w Paragwaju jest swoisty kult mężczyzny - dodaje Marek Widenka. - Po przegranej wojnie toczonej w latach 1864-70 między Paragwajczykami a Argentyną, Brazylią i Urugwajem, zginęło wielu Paragwajczyków, w tym prawie 90 proc. mężczyzn i około 50 proc. kobiet oraz dzieci. Stąd mężczyzna był na wagę złota i choć dziś nie ma już takich dysproporcji, ten kult pozostał. Nic więc dziwnego, że podczas naszego pobytu w Paragwaju dochodziło także do sytuacji, że nawet niektórzy pacjenci nie chcieli korzystać z pomocy lekarza kobiety, tym bardziej że tłumaczką też była kobieta. Musieliśmy szukać sposobu, aby ich zachęcić. Czasem z konieczności tłumaczami byli bracia franciszkanie.

Małżeństwu lekarzy Paragwaj kojarzy się z serdecznymi ludźmi, ale też z wielką biedą na prowincji. Status majątkowy rodziny można było poznać m.in. po tym, czy jej członkowie mieli buty na nogach. Biedni chodzili boso, mieli poranione stopy ze śladami ukąszeń węży. Mieszkali w chatach budowanych, a raczej lepionych z czego się da. To najczęściej była jedna izba, w której przebywało nawet 12- 14 osób. Chaty stawia się tam bez progów, więc w porze deszczowej były systematycznie wymywane.

- Ci ludzie żyją z dnia na dzień i wygląda to tak, jakby nie mieli potrzeby niczego zmieniać, ulepszać - mówi Ola Widenka. - Gdy siostry próbowały ich przekonać, aby przy chatach stawiali progi, bo wtedy deszcz im nie zagrozi, słyszały najczęściej - po co? Zawsze tak było!

Ale Paragwaj to także dzika i nieskażona przyroda. To kraj najsłabiej zurbanizowany w Ameryki Południowej, nie ma dostępu do morza, za to posiada wspaniałą roślinność urozmaiconą wiecznie zielonymi lasami podzwrotnikowymi, przechodzącymi na wschodzie w campos i sawannę. Ola i Marek Widenka mogli także cieszyć oczy tymi cudami natury. Mimo zmęczenia w piątek po pracy wyjeżdżali na dwudniowe zwiedzanie. Najbardziej zachwyciły ich wodospady na granicy Paragwaju, Argentyny i Brazylii - ,,Iguazu" oraz pozostałości po redukcjach jezuickich.

Na misji przebywali miesiąc. W tym czasie z pomocy polskich lekarzy skorzystało kilka tysięcy pacjentów. W podzięce rada miasta zorganizowała dla nich nawet specjalną uroczystość.

- Wyjazd na misję medyczną był najpiękniejsza rzeczą, jaka mogła nas spotkać na początku wspólnej drogi - zgodnie mówią Ola i Marek Widenka. - Czuliśmy, że robimy coś naprawdę ważnego. Poznaliśmy też wspaniałych, życzliwych ludzi - polskich misjonarzy, którzy z niesienia pomocy innym czerpią wielką radość. Kiedyś tam wrócimy...

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski