Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fryzjer z Wildy ponownie walczy z ZUS w sądzie. Domaga się odszkodowania

Paulina Jęczmionka
Zygmunt Borowski złożył dziś apelację od wyroku przyznającego mu 325 zł odszkodowania
Zygmunt Borowski złożył dziś apelację od wyroku przyznającego mu 325 zł odszkodowania Marek Zakrzewski
Zygmunta Borowskiego z Poznania poznała cała Polska, gdy dwa lata temu wygrał w sądzie z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. ZUS pozwał Borowskiego, bo miał rzekomo zalegać ze składkami na kwotę ok. 32 tys. zł. Okazało się, że skromny fryzjer z Wildy nie był winien ani złotówki. Teraz walczy o odszkodowanie. Po tym, jak sąd przyznał mu 325 zł, mężczyzna złożył właśnie apelację.

Zygmunt Borowski od 1976 r. prowadzi na poznańskiej Wildzie kameralny zakład fryzjerski. O jego sprawie pisaliśmy w "Głosie Wielkopolskim" wielokrotnie. W 2008 r. fryzjer otrzymał zawiadomienie, że zalega w ZUS ze składkami. Łącznie Borowski miał być winien prawie 32 tys. zł. Nie pomogły osobiste wizyty, korespondencja ani komplet dokumentów potwierdzających wpłaty. Ubezpieczyciel skierował sprawę do sądu. A urząd skarbowy zajął należący do zakładu Borowskiego samochód i wszedł na hipotekę jego domu.

Dopiero podczas rozprawy w grudniu 2009 r., pełnomocnik ZUS przyznał, że doszło do pomyłki i fryzjer nie jest winien ubezpieczycielowi ani złotówki, a nawet ma kilkaset złotych nadpłaty. Mimo to musiały minąć kolejne miesiące, by zawiadomiony przez ZUS fiskus cofnął swoją decyzję m.in. o zajęciu samochodu. Sprawa w sądzie trwała dwa lata. W tym czasie, jak twierdzi Borowski, jego stan zdrowia znacznie się pogorszył.

- Byłem wiecznie zestresowany, nie mogłem spać, ujawniła się u mnie dusznica bolesna i nadciśnienie tętnicze - mówi Zygmunt Borowski. - Od 20 lat choruję też na cukrzycę. Do tego denerwowałem się pogarszającą sytuacją firmy. Przez liczne wizyty w ZUS, sądzie, a także w szpitalu, traciłem klientów.

Dlatego fryzjer postanowił nie składać broni i, mimo pozytywnego dla niego wyroku, poszedł do sądu jeszcze raz. Tym razem to on domaga się od ZUS 30 tys. zł rekompensaty za poniesione straty - zarówno materialne, jak i moralne.

W maju w sądzie pierwszej instancji zapadł w tej sprawie wyrok. Borowskiemu przyznano... 325 zł odszkodowania.
- W ocenie sądu powód jedynie częściowo wywiązał się z obowiązku wykazania szkody - uzasadniał wyrok sędzia Piotr Brodniewicz.

Dwóch świadków zeznało, że kilkukrotnie skorzystało z usług innego fryzjera, bo Borowski załatwiał wtedy sprawy z ZUS. Sąd uznał, że słowo "kilka" znaczy średnio pięć, a średnia cena usług fryzjerskich to 32,50 zł. Pomnożył więc tę kwotę przez łączną liczbę wizyt dwóch świadków. W efekcie Zygmunt Borowski otrzymał 325 zł odszkodowania. Sąd nie przyznał Borowskiemu ani złotówki w związku z krzywdą moralną. Uznał bowiem, że nie ma dowodów na to, że jego zdrowie pogorszyło się przez sprawę z ZUS.

- To orzeczenie boli najbardziej - mówi Borowski. - Bo oznacza, że instytucjonalna machina może bez konsekwencji traktować człowieka jak przestępcę i niszczyć mu nerwy. Wielu ludzi macha na to ręką. Ja się nie poddam.

Zwłaszcza, że niedawno fryzjer otrzymał kolejne wezwanie od ZUS do korekty i uzupełnienia dokumentów. - Robiłem to wszystko podczas poprzedniego procesu - mówi. - Mam dość. Dlatego jeśli będzie trzeba, pójdę nawet do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Dziś Zygmunt Borowski złożył apelację od wyroku przyznającego mu 325 zł. ZUS nie odpowiedział nam na pytanie, czy uczyni to samo. I nie chciał wypowiadać się na temat sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski