Poniedziałkowa interwencja telemarketerów to już czwarty raz, kiedy zbierają się przed budynkiem przy ul. Norwida. Pierwszy raz byli tu w zeszły poniedziałek. Wtedy - na prośbę pracodawcy - na miejscu pojawiła się nawet policja. Aneta Dylewska, do niedawna pracująca w firmie jako telemarketerka, opowiada, że ludzie byli tak zdesperowani, że przeskakiwali przez ogrodzenie, aby prosić o swoje wynagrodzenie.
Czytaj także:
Pracownicy Solid Security protestowali w Poznaniu. Nie zgadzają się na obniżkę wypłat
Jak mówi Dawid Marciniak z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, wtedy na miejscu pojawiło się ponad 20 osób, które chciały rozmawiać ze swoimi przełożonymi. - Policja nie interweniowała, a strony konfliktu podjęły rozmowy - mówi policjant. Ale nie przyniosły one efektów. Pracodawcy twierdzili, że pieniądze pojawią się na kontach bankowych. Tak się jednak nie stało. Kolejne próby wizyty także zakończyły się fiaskiem.
- Kiedy ponownie chcieliśmy zapytać co z naszymi wypłatami, ochroniarz nawet nie wpuścił nas do środka. Staliśmy przed zamkniętą bramą. Przełożonych i prezesa nie interesuje już to co się z nami dzieje - mówi Aneta Dylewska.
W poniedziałek również nikt z pracodawców nie wyszedł porozmawiać z pracownikami.
Także próby skontaktowania się "Głosu Wielkopolskiego" z firmą "Rossa" okazały się bezskuteczne. Nikt z firmy nie odbierał telefonu, nie odpisywał na wiadomości elektroniczne, a podczas wizyty w siedzibie żadna z osób odpowiedzialnych nie chciała rozmawiać, mimo że były obecne w firmie.
FM Group wabi nastolatków szybkimi zarobkami. Rodzice: To sekta!
"Rossa" zajmuje się dystrybucją pościeli rehabilitacyjnej i naczyniami nowej generacji. W internecie opisuje się jako "firma z wieloletnią tradycją oraz doświadczeniem w segmencie promocji zdrowego stylu życia". Według informacji podanych na oficjalnej stronie internetowej, firmę cechuje: "rzetelność, odpowiedzialność i szacunek dla człowieka". "To największe atuty naszej działalności, a dowodem tego są tysiące zadowolonych klientów" - czytamy. Innego zdania są byli telemarketerzy.
- Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. Nikt tutaj nie dba o pracowników - mówi Marzena Kotecka, była pracownica firmy. Żali się, że osoby współpracujące z "Rossą" nie miały nawet podpisanej umowy zlecenia tylko umowę cywilnoprawną. Przez to nie były ubezpieczone i nie miały odprowadzanych składek emerytalnych.
Zdaniem Anety Dylewskiej, jest jeszcze jeden powód tego, że znaczna część pracowników była zatrudniona na takich zasadach. - Przez to trudniej nam dochodzić swoich praw pracowniczych - mówi telemarketerka.
Byli pracownicy złożyli już skargę do Inspekcji Pracy.
Jacek Strzyżewski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu, potwierdza słowa Anety Dylewskiej.
- W przypadku umów cywilnoprawnych nie mamy instrumentów do ewentualnego ukarania pracodawcy - mówi Strzyżewski. Wyjaśnia, że na początku trzeba ustalić, czy osoby w firmie wykonywały obowiązki pracowników zatrudnionych na umowę.
- Po naszej kontroli dopiero możliwe jest zgłoszenie sprawy do sądu - mówi Strzyżewski.
Obecnie w firmie jest przeprowadzana kontrola. Potrwa do końca listopada. Pracownicy już zapowiadają, że po niej złożą pozew zbiorowy do sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?