Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filip Kaczmarek: Pucek chce zdobyć sympatię kibiców i mediów

Filip Kaczmarek
Filip Kaczmarek.
Filip Kaczmarek.
Znany literaturoznawca prof. Michał Głowiński na pytanie, czy słowo może zrobić krzywdę, odpowiedział: Może zrobić krzywdę różnoraką. Bo jest chamskie i kogoś dotyka. Tak właśnie jest w tym przypadku. To nie jest spór o idee, opinie czy poglądy. W moim przekonaniu Jarosław Pucek nie wyraża poglądów. J. Pucek obraża - pisze Filip Kaczmarek.

To nie krytyka PO, tylko rzucanie wyzwisk. Dlatego J. Pucek nie jest bojownikiem o wolność słowa. Jest po prostu niegrzecznym człowiekiem. Z chuliganami nie prowadzi się merytorycznej dyskusji. Pomyślmy - jak ta debata miałaby wyglądać? Będziemy analizować, czy rzeczywiście premier jest "matołem", a prezydent Warszawy - "bufetową"?

Prof. M. Głowiński mówi też: "Słowa tworzą pewną rzeczywistość. One nie są bezkarne". W tym kontekście widać, jak ważna jest odpowiedzialność za słowo. Granice, określające sposób wyrażania swych poglądów są powszechnie znane. Wyznaczają je przyzwoitość i racjonalność. Jeżeli ktoś chce być traktowany poważnie, to powinien zachowywać się w sposób przyzwoity.

Miesiąc temu napisałem o tym do J. Pucka: Rzecz w tym, że ja nie odbieram Ci prawa do krytyki. Nie o różnicę w opiniach tu chodzi. Chodzi o obraźliwe i chamskie hasła, które nie zawierają żadnych merytorycznych argumentów. Uważasz się za kibica, reprezentującego frakcję intelektualną. A to zobowiązuje. Na przykład do tego, by zachować pewną kulturę (...), zachować wierność zasadom, nieść dobry przykład, edukować innych. To nie nuda i koniunkturalizm, to minimum lojalności wobec własnych wyborów, własnego środowiska. Moje propozycje zostały odrzucone.


Czytaj także:
Jarosław Pucek: Nie pozwolę sobie narzucić, co mam myśleć
Wiśniewski: Pucek powinien przeprosić
Jarosław Pucek o Gronkiewicz-Waltz "bufetowa". Wyleci z PO?

Musimy mieć świadomość, że agresja językowa jest niebezpieczna. W przeszłości doprowadziła do wielu dramatów - zabójstwa prezydenta Narutowicza, nazizmu czy ludobójstwa w Ruandzie. Przesada? Nie jestem pewien. Wolałbym, abyśmy nie musieli weryfikować tego zagrożenia w praktyce. Działacze środowiska kibiców powinni raczej obniżać poziom agresji niż ją rozpalać. Nie godzę się na język agresji. Nie chcę, aby kibicowanie było zdominowane przez ludzi, którzy nie chcą pamiętać o wartościach niesionych przez sport od czasów starożytnej Grecji.

Drugą zasadą jest racjonalność. Czy ktoś, kto atakuje rząd, popiera obrażanie premiera, opluwa panią prezydent stolicy, kolportuje fałszywe obawy o ograniczanie wolności słowa i naruszanie prawa - czy jest racjonalne, aby ktoś taki był członkiem PO? Dla mnie to nie jest racjonalne. Zresztą J. Pucek wspomina, że niejednokrotnie wstydził się PO. A jeżeli tak, to dlaczego ciągle chce być członkiem owej "złej, wstydliwej" partii? Posiadanie pasji nie zwalnia z myślenia.

Nadawanie słowom nowych znaczeń to metoda na zawłaszczanie języka. Polityczni przeciwnicy PO często ją stosują. Okazuje się, że część kibiców również podejmuje takie próby. Zwolennicy J. Pucka uczynili go superbohaterem.

W internecie chwalą go za odwagę, szczerość, bezkompromisowość, niezłomność i autentyzm. Mylą niestety pojęcia. Szczerość w opluwaniu ludzi to nie jest odwaga. Schlebianie kibicom to nie bohaterstwo. Obniżanie języka wypowiedzi do poziomu swoich zwolenników to nie niezłomność. Trwanie w błędzie, wbrew zdrowemu rozsądkowi, to nie wierność zasadom.

Niektórzy twierdzą, że wszystkiemu winna jest forma ekspresji. Wyostrzona świadomie, po to, by trafiła do części kibiców, którzy lubią "ostrość" w wypowiedziach swych rzeczników. Nie można jednak uznać tego usprawiedliwienia za skuteczne. Podobno chodzi o dialog. Wspomniałem już, że stosowanie tak ostrego języka uniemożliwia dialog.

Jest możliwa jeszcze jedna interpretacja. Taka, że prawdziwym celem nie jest dialog, tylko uzyskanie sympatii radykalnych kibiców. Drugim celem, który udało się osiągnąć J. Puckowi, to zwrócić na siebie uwagę mediów.

W PO jest wielu kibiców. Kibicują różnym zawodnikom, różnym drużynom, różnym dyscyplinom sportu. Myślę, że najwięcej członków PO pasjonuje się piłką nożną. W przypadku Poznania kibicują oczywiście Lechowi (częściej) i Warcie (nieco rzadziej). Dlaczego nie ma żadnych dyskusji o tym, jak radzą sobie z godzeniem roli kibica i członka PO? To proste. Otóż żaden z nich nie obraża liderów swojego ugrupowania. Jedną osobą, która to robi, jest J. Pucek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski