Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felix Kubin i Mitch & Mitch zagrali w Meskalinie [RELACJA]

Kamil Babacz
Felix Kubin i Mitch & Mitch zagrali w Meskalinie
Felix Kubin i Mitch & Mitch zagrali w Meskalinie Waldemar Wylegalski
Niemiecki król syntezatorów i niesamowita polska orkiestra połączyli siły - po raz kolejny. Tym razem w poznańskiej Meskalinie.

- Mitch & Mitch to niesamowici ludzie. On (Macio Moretti – przyp. red.) robi taki show, że w każdym klubie amerykańskim grałby do rana, bo ludzie nie chcieliby go wypuścić - mówił o nich Zbigniew Wodecki, którego przykrytą kurzem pierwszą płytę ocalili od zapomnienia... przez niego samego i pozwalili cieszyć się tym wysmakowanym kompozycjom kolejnemu pokoleniu. Nie tylko z amerykańskiego klubu nie chcieliby go wypuścić - w Meskalinie Mitche z Kubinem bisowali dwa lub trzy razy (pogubiłem się w rachubie), chociaż grali łącznie półtorej godziny.

Mimo całego talentu showmańskiego i tym razem stanęli trochę z boku, w ramach uznania i hołdu dla zaproszonego gościa. Sytuacja jednak była nieco inna - o ile na OFF Festivalu grali utwór po utworze nie własny materiał, tym razem prezentowali muzykę, w której powstaniu współuczestniczyli. Z Feliksem Kubinem, który na muzycznej scenie działa od 8. roku życia, a jego twórczość zwykło się skrótowo i z pewnością nieprecyzyjnie umieszczać gdzieś między Kraftwerk i Stockhausenem, nagrali w ubiegłym roku album "Bakterien & Batterien".

To muzyka, którą bardzo trudno jest ująć w słowa, a sami twórcy wśród inspiracji wymieniali radiowe studio BBC, muzykę wind, czy nawet elektroniczne szczoteczki do zębów. Jednak podstawowym, wspólnym dla całości mianownikiem, który się nasuwa, gdy się jej słucha, jest przede wszystkim muzyka filmowa - oni mówią, że z filmów polskich i czeskich, a dla mnie chociażby też trochę z "Francuskiego łącznika". Bardzo ilustracyjna, ale przy tym niegrzeczna, hałaśliwa, improwizowana, kanciasto taneczna, trochę kabaretowa. Zresztą jej najtrafniejsze określenie pojawiło się w recenzji płyty, która ukazała się w brytyjskim magazynie "Freq" - jako ścieżki dźwiękowej do tego rodzaju czynności, których każda władza autorytarna nie tylko by nie pochwalała, ale też próbowałaby ich występowanie wymazać z historii. Jest tu jazz i awangarda, fusion, trochę funku, trochę rock'n'rolla, boogie, surf rocka czy muzyki z gier komputerowych - właściwie jest wszystko, a nawet można sobie co nieco, nie grzesząc przy tym mocno, dopowiedzieć. Cudem wszystko do siebie pasuje.

Na koncercie było jeszcze więcej niż na płycie, bo pojawiły się też utwory z repertuarów Mitchów i Kubina. To był też jeden z tych koncertów, podczas których nie da się słuchać i oglądać inaczej, niż cały czas się uśmiechając. Szczególnie trio dziwaków Kubin, Mitch i Crackin' Mitch dostarczało niesamowitych wrażeń wizualnych - Felix w swojej radosnej kanciastości księgowego, Mitch w przewodzącej rockandrollowości, a Crackin' Mitch wyglądając jak postać ze "Star Treka" i przy tym grając na wibrafonie tak, że publiczność wiwatowała z euforii. Świetny materiał, precyzja techniczna, luz i radość z grania - chyba nawet największy malkontent nie nudziłby się ani przez moment na tym koncercie.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski