Fałszywy adres w dowodzie. Policja umorzyła sprawę, ale ją wyjaśnia

Wciąż nie wiadomo, kim jest mężczyzna, który posługuje się dowodem osobistym z adresem poznanianki. Jej historię opisaliśmy miesiąc temu. Kobieta od kilku lat otrzymuje korespondencję z różnych instytucji, głównie z banków, adresowaną na nieznanego jej mężczyznę.

Jest właścicielką domku jednorodzinnego. Mieszka w nim razem z córką. Mężczyzny z dowodu nie zna. Nigdy nie meldowała go u siebie. Jego nazwisko nic jej nie mówi. Zdenerwowała się, kiedy musiała tłumaczyć się za niego pracownikowi firmy windykacyjnej, który zjawił się w jej domu. Powiadomiła policję.

- Nie można przecież bezkarnie posługiwać się w nieskończoność sfałszowanym dowodem - mówi kobieta. - Legalnie nie mógł go zdobyć i wątpię, żeby wykorzystywał go w uczciwy sposób.

Policja odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia w sprawie podejrzenia "wyłudzenia poświadczenia nieprawdy" odnośnie prawa zameldowania od urzędnika Wydziału Spraw Obywatelskich. Mimo umorzenia zamierza jednak sprawę wyjaśnić.

- Wystąpiliśmy do kilku instytucji o informację, w jakim celu ten mężczyzna posłużył się dowodem z tym adresem - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Tymczasem Halina Wojtkowska, zastępca dyrektora wydziału spraw obywatelskich, doradza poznaniance, jak wyjaśnić sprawę.

- Powinna złożyć wniosek o ustalenie, czy ten mężczyzna jest zameldowany pod jej adresem - mówi Halina Wojtkowska. - Podstawa zameldowania będzie już przedmiotem analizy w postępowaniu administracyjnym. Bardzo dokładnie prześwietlamy wszystkie dane we wniosku o wydanie dowodu osobistego. Tu nie mogło dojść do błędu.

Wymeldowanie fikcyjnego lokatora będzie z kolei powodem do unieważnienia jego dowodu, co może ostatecznie zamknąć sprawę. Banki bowiem coraz częściej sprawdzają ważność dokumentów.