PRZECZYTAJ TAKŻE:
Za lekarskie bazgroły na recepcie zapłaci pacjent
E-recepta skończy się kompromitacją?
Rozkład dyżurów to jednak decyzja powiatu. Co na to aptekarze? Za dyżury... chcą pieniędzy.
Aptekarze zrzeszeni w Wielkopolskiej Okręgowej Izbie Aptekarskiej przekonują, że to taki sam biznes jak każdy. A ograniczenia nakładane przez samorząd to krępowanie swobody działalności gospodarczej.
Prawo farmaceutyczne nie pozwala ingerować w działalność aptek. Mówi jednak o konieczności zapewnienia pacjentom stałej dostępności do leków. Samorządy, w drodze uchwały, zatwierdzają więc grafik pracy aptek w dni wolne, świąteczne i w nocy. I do niego stosować muszą się właśnie właściciele tych placówek. Jeśli któraś apteka z tego obowiązku się nie wywiązuje, może stracić licencję na prowadzenie działalności.
- To prawda, wtedy prowadzimy postępowanie wyjaśniające. I nakazujemy aptece dostosowanie się do uchwały powiatu pod groźbą cofnięcia jej zezwolenia na prowadzenie działalności - mówi dr n. farm. Kazimierz Jakubiec, Wielkopolski Inspektor Farmaceutyczny.
O ten szczegół właśnie chodzi aptekarzom. Mówią, że nie sposób zrealizować taką uchwałę.
- Apteki są niedofinansowane, a ceny leków groszowe. Ogranicza się marże, ustawowo ustala ceny. Za to coraz więcej jest obowiązków, takich jak nocne dyżury - mówi dr n. farm. Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Nie udźwigniemy finansowo nocnych dyżurów, tym bardziej, że dochodzą do tego opłaty za prąd, administrację i zatrudnienie pracowników. A w nocy musi być ich dwóch, w tym jeden przynajmniej z tytułem magistra.
Aptekarze idą jednak dalej. I przekonują, że nocne dyżury są... w ogóle niepotrzebne.
- Podstawowe leki są już na stacjach benzynowych czy w supermarketach - mówi T. Bąbelek. - A te na receptę, jeszcze w stacji pogotowia lekarz daje pacjentowi do ręki. Zresztą są też apteki otwarte nawet do godziny 23. I pogotowie farmaceutyczne, dzięki któremu aptekarz może dojechać do apteki i wydać pacjentowi lek na receptę w nocy.
Właściciele aptek mówią jasno - skoro narzucone zostały nam dyżury, przez które nie opłaca się prowadzić apteki, to powinny iść za nimi pieniądze z samorządowej kasy. Takie, które pozwolą sfinansować np. dodatkowe etaty w aptekach. - To nierealne - kwituje Zbigniew Andrusiak, radny powiatu poznańskiego i szef komisji polityki społecznej i ochrony zdrowia. - Dla nas to oczywiste, że apteki muszą dyżurować, a pacjenci mieć dostęp do leków. Ale chcemy spotkać się z izbą aptekarską i rozmawiać o problemie. Może aptekarze sami między sobą powinni ustalać terminy dyżurów - zastanawia się.
- To na nic, trzeba zmiany prawa farmaceutycznego. Nie będę niczego narzucał kolegom prowadzącym wolnorynkowe biznesy. Aptek jest o 100 proc. więcej niż kilka lat temu, ale wszystkie są słabe finansowo - kończy T. Bąbelek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?