Państwo Teresa i Andrzej Czyż od lat bezskutecznie starają się o podział swojej nieruchomości przy ul. Strzeleckiej w Mosinie, by móc rozdzielić ją między dzieci. Władze gminy konsekwentnie im odmawiają. Mimo że Samorządowe Kolegium Odwoławcze zatwierdziło projekt podziału.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mosina: Strzelecka z kanalizacją i mnóstwem zieleni
W toku tej sprawy Teresa i Andrzej Czyż dostali decyzję burmistrza, z której dowiedzieli się, że część ich działki (a także siedmiu innych) przeszła z mocy prawa na własność gminy.
- Rodzice byli kompletnie zaskoczeni, bo nagle okazało się, że nie są właścicielami gruntu, za który przecież płacili podatki - mówi Artur, syn państwa Czyż. - Teren był wydzielony jako rezerwa na drogę, ale władze gminy nigdy nie zwracały się do rodziców w tej sprawie, oni sami też nie składali wniosku.
Państwo Czyż próbowali wyjaśnić sprawę w urzędzie. Interweniowali też w sprawie podziału swojej działki. Burmistrz wydał więc postanowienie, w którym sprostował stwierdzenie o przejściu działek na własność gminy jako "oczywistą omyłkę pisarską".
Ale SKO takiego tłumaczenia nie przyjęło, bo, jak czytamy w uzasadnieniu, "przedmiotem sprostowania nia mogą być mylne ustalenia faktyczne lub błędne zastosowanie przepisu prawnego". Kolegium stwierdziło więc, że decyzja o przejściu działek na własność gminy jest nieważna. Tyle że budowa ulicy Strzeleckiej już trwała.
- Na działce był już chodnik i asfalt - opowiada Czyż. - Później jednak go usunięto. Okazało się, że gmina wystąpiła o zmianę pozwolenia na budowę i wyłączono z niej działkę rodziców. Taką sytuację potwierdza wiceburmistrz Mosiny.
- Przyznajemy, że w wyniku błędu pracownika wydaliśmy złą decyzję - mówi Sławomir Rataj-czak. - Ale wyłączyliśmy spod inwestycji działki o nieuregulowanym stanie prawnym.
Tyle że modernizacja drogi ominęła tylko działkę państwa Czyż. W tym miejscu ul. Strzelecka jest po prostu zwężona. A to, że gmina nie jest właścicielem pozostałych siedmiu działek, potwierdza odpowiedź burmistrza na pismo kancelarii pomagającej państwu Czyż. Czytamy w niej bowiem, że "Gmina Mosina nie dokonała uregulowania tytułu prawnego do nieruchomości objętych decyzją (tą błędną, którą SKO unieważniło - przyp. red.) Burmistrza (...), i to w odniesieniu do żadnego z ich właścicieli".
- Jesteśmy w trakcie załatwiania tej sprawy - tłumaczy wiceburmistrz Ratajczak. - Wystąpiliśmy do wojewody z wnioskiem o stwierdzenie przejścia własności działek na rzecz gminy.
Co ciekawe, działki miałyby stać się własnością gminy z dniem... 1 stycznia 1999 roku.
- Istnieje szczególny przepis, który na to zezwala - tłumaczy mec. Piotr Sawiński z poznańskiej Kancelarii Prawnej dr Renata Hliwa, reprezentującej państwo Czyż. - Gmina musi jednak między innymi wykazać, że działka była przed tą datą zajęta pod drogę publiczną i znajdowała się w jej władaniu. Nasi klienci to kwestionują.
Jeśli wojewoda zatwierdzi wniosek gminy Mosina, to właścicielom przejętych działek przysługuje odszkodowanie. Ale... zgodnie z ustawą termin ubiegania się o pieniądze minął wraz z końcem 2005 roku.
Czytaj nasz komentarz: Państwo w państwie to rzecz święta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?