Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Lato: Nie możemy sobie pozwolić na improwizację

Radosław Patroniak
Grzegorz Lato, prezes PZPN.
Grzegorz Lato, prezes PZPN.
Grzegorz Lato, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, tłumaczy, dlaczego Poznań nie zorganizuje najbliższego meczu reprezentacji.

Poznań miał być 2 września organizatorem meczu reprezentacji Polski i Meksyku. Będzie jednak gościł kadrę dopiero 15 listopada, kiedy prawdopodobnie biało-czerwoni zagrają przeciwko Rosji. Czy tylko dlatego, że trawa nam wolno rośnie?
Grzegorz Lato: - Stadion Miejski w Poznaniu nadaje się oczywiście na mecze najwyższej rangi, bo przecież będą na nim rozgrywane mecze Euro 2012. Przy Bułgarskiej graliśmy już też z Wybrzeżem Kości Słoniowej i wszyscy z tego spotkania mają świetne wspomnienia. Nasz kłopot, jako związku polega jednak na tym, że w ostatnim czasie zaliczyliśmy dwie poważne wpadki, bo musieliśmy przenieść na inne obiekty pojedynki z Francją i Niemcami. Straciliśmy na tym finansowo.
Prezydent Poznania zapewnił nas, że trawa będzie na czas, a przed stadionem do 2 września nie będzie już placu budowy. Z jednej strony mu ufamy, a z drugiej patrzymy realnie na pewne fakty. 6 sierpnia na stadionie odbędą się zawody motocrossowe Red Bulla. Na wymianę trawy, drenażu i elementów nawadniania zostaną tylko trzy tygodnie. Do 24 sierpnia wszystko ma być zrobione, ale jak coś przesunie się w czasie, to znów my, jako związek będziemy w ogniu krytyki. To spore ryzyko, tym bardziej, że poprzednio też zaufaliśmy prezydentowi Gdańska i zarządcom Stadionu Narodowego w Warszawie, a każdy wie jak to wszystko się skończyło.

Może więc lepiej dać spokój obiektom Euro 2012 i szukać bardziej kameralnych, ale za to sprawdzonych stadionów w innych miejscach kraju?
Grzegorz Lato: - Nie do końca chodzi o wpływy ze sprzedaży biletów. Bardziej o konieczność przetestowania stadionów budowanych na Euro. Nie wyobrażam sobie, żeby w każdym z czterech miast-gospodarzy ME nie odbyły się przed godziną zero co najmniej dwa mecze najwyższej rangi. Zawsze przecież może coś nie zadziałać. Nie możemy sobie pozwolić na improwizację i narażanie bezpieczeństwa kibiców z całej Europy.

Budowanie stadionów idzie nam jak po grudzie, ale chyba nie gorzej niż budowanie reprezentacji. Wciąż niektórzy mają wątpliwości, czy Franciszek Smuda zdąży na czas ze stworzeniem monolitu. W pewnym momencie wydawało się, że nawet pan może stracić cierpliwość?
Grzegorz Lato: - Na piedestał trenera kadry Franciszka Smudę wynieśli dziennikarze i głównie oni chcą go teraz zwalniać. Umowę z PZPN ma on podpisaną do końca lipca 2012 roku. Gwarantem, że zostanie ona zrealizowana jestem ja.
Uważam, że małymi kroczkami, ale idziemy w dobrym kierunku. Zespół zaczyna się powoli cementować. Sukcesu na ME potrzebujemy nie tylko po to, żeby poprawić atmosferę wokół imprezy. Wyjście z grupy pomoże nam moim zdaniem w podniesieniu poziomu piłki. Dlatego celem minimum dla drużyny narodowej będzie zakwalifikowanie się do 1/4 finału.

Gdyby udało się z niego awansować do półfinału, to byłaby wielka radość w narodzie i wielka kasa do zgarnięcia przez piłkarzy i działaczy...
Grzegorz Lato: - Na temat pieniędzy za grę w Euro chodzą już różne słuchy. Gdzieś nawet przeczytałem, że osobiście zarobię na ME 8 lub 11 mln euro. Tymczasem 8 mln euro za sam udział zarobi każda federacja. Zwycięzca turnieju może liczyć nawet na 25 mln euro. Oczywiście część tych pieniędzy zostanie przeznaczona na premie dla zawodników. Taryfikator ustalimy z radą drużyny na grudniowym obozie w Turcji lub innym kraju. Wszystko odbędzie się przy otwartej kurtynie. Stąd dziwię się, że pojawiają się takie dziwne kwoty, ale z drugiej strony moje zarobki, które wynoszą 50 tys. zł brutto zostały niedawno przerobione na 180 tys. zł. Widocznie ludzka wyobraźnia nie zna granic...

Mimo przekłamań finansowych ostatnio ma pan chyba lepszą prasę. Nie ma pan odczucia, że wizerunek związku delikatnie i powoli, ale jednak zmienia się na korzyść?
Grzegorz Lato: - Uważam, że jedną z największych wartości dziennikarskich jest uczciwość i rzetelność. Jak ktoś zaczyna zmyślać, cudować, to muszę reagować. W zasadzie to już do krytyki przywykłem, bo jak byłem zawodnikiem, to też zawsze znaleźli się "życzliwi", którzy sugerowali, że Lato się nie nadaje do kadry albo wyjściowej jedenastki. Z biegiem lat zmienia się tylko czcionka.

A jakie są według pana przyczyny spowolnienia poznańskiej Lokomotywy?
Grzegorz Lato: - Nie chcę mówić o jednym klubie, bo prezesowi PZPN tak nie wypada. Mogę natomiast podzielić się refleksją na temat czołowych drużyn, bo wszystkie popełniają ten sam błąd. Po udanym sezonie rozsprzedają najlepszych zawodników, zamiast szukać wzmocnień. Jeśli są w zespole słabe ogniwa, to trzeba je wymieniać, a nie mnożyć. Inna sprawa, że polskie kluby źle podpisują kontrakty. Działacze dają się zwieść agentom piłkarzy i potem mają problemy z wynegocjowaniem odpowiednich kwot transferowych albo zostają z ręką w nocniku, bo najlepsi piłkarze odchodzą. Jak ktoś z właścicieli zmieni sposób myślenia, będzie miał szansę zawojować Europę. Jak wszystko zostanie po staremu, to znów czekają nas lata posuchy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski