Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejorz w finale Pucharu Polski!

Maciej Lehmann
Podbeskidzie 2 Lech Poznań 3 Lech dzięki zwycięstwu w Bielsku-Białej awansował do finału Pucharu Polski, który rozegrany zostanie 3 maja w Bydgoszczy.

Przez prawie godzinę nic nie zapowiadało wygranej ekipy Bakero. Gdy jednak klasę pokazali Stilić i Rudnevs rewelacyjni w tej edycji Pucharu Polski gospodarze byli bezradni. Po zwycięskim meczu z Legią wszyscy piłkarze Kolejorza podkreślali, że wstąpiła w nich nowa energia. By nie marnować jej w długich podróżach, kierownictwo Lecha postanowiło, że drużyna poleci do Bielska-Białej samolotem. Logistyka jak z czasów, kiedy poznaniacy z sukcesami rywalizowali w Lidze Europy, miała wpłynąć mobilizująco na podopiecznych Bakero.

Tej pozytywnej energii starczyło jednak naszym piłkarzom na nieco ponad kwadrans. W tym czasie Lech powinien prowadzić nawet różnicą dwóch bramek. W 7. min znakomitym prostopadłym podaniem do Bartosza Ślusarskiego popisał się Rafał Murawski. Napastnik Kolejorza znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Podbeskidzia, ale trafił w jego nogi. Do odbitej piłki dopadł jeszcze Siergiej Kriwiec, ale trafił tylko w głowę stojącego na linii bramkowej Bartłomieja Koniecznego.

Chwilę później po kolejnym znakomitym podaniu Murawskiego formę Richarda Zajaca sprawdził Jakub Wilk. Mierzone i silne uderzenie poznańskiego pomocnika Słowak fantastycznie obronił!
Podbeskidzie przetrzymało szturm Lecha i z minuty na minutę poczynało sobie coraz śmielej. Okazało się, że nie tylko Bakero jest zwolennikiem rotacji w składzie. Także trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk mocno przebudował wyjściową jedenastkę w porównaniu z ostatnim meczem ligowym. Zabrakło trzech podstawowych piłkarzy w tym strzelca bramki w Poznaniu Adama Cieslińskiego.

Być może dlatego Podbeskidzie potrzebowało kilkunastu minut, by wejść w swój rytm gry. Ale gdy akcje pierwszoligowców zaczęły się zazębiać obrona Lecha przeżywała trudne chwile. Już pierwszy poważny błąd naszej defensywy gospodarze wykorzystali z zimną krwią. Rogalski wybiegł zza pleców Marcina Kikuta, dokładnie dograł do wbiegającego w pole karne Damiana Chmiela, który technicznie pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. Na pewno nie było to uderzenie z gatunku tych nie do obrony. Bramkarz Lecha zdołał dotknąć piłkę, ale nie potrafił jej wybić poza boisko. Ten gol wyraźnie dodał skrzydeł gospodarzom. Chwilę później z rzutu rożnego dośrodkował Patejuk i niewiele brakowało, by zaskoczył Kotorowskiego. Kilka razy zakotłowało się jeszcze na polu karnym Lecha.

- Straciliśmy gola i niestety kontrolę nad meczem - przyznał w przerwie bramkarz Kolejorza.
Bakero w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Semir Stilic oraz Artjoms Rudnevs i już kilkadziesiąt sekund później Łotysz mógł wpisać się na listę strzelców. Zajac jednak świetnie obronił jego strzał z woleja Kolejorz choć rzucił do ataku to co miał najlepszego, długo nie potrafił zaskoczyć dobrze grającej defensywy gospodarzy. A gdy już naszym pomocnikom udało się dograć piłkę do skrzydła, dośrodkowania były bardzo niecelne. Znacznie skuteczniejsi byli grający z kontry gospodarze. Prawdziwe "wejście smoka" zaliczył Malinowski. Jeden z bohaterów pierwszego meczu urwał się poznańskim obrońcom, tuż po wejściu na boisko wygrał pojedynek biegowy z Arboledą i strzelił drugiego gola.

Koniec marzeń o finale? Na szczęście przy stanie 0:2 Kolejorz pokazał wreszcie swoją klasę. A właściwie klasę pokazali rezerwowi Stilić oraz Rudnevs i Lech wstał z kolan.
W 73. minucie Krwiec świetnie zagrał do wbiegającego w pole karne Stilica, a Bośniak kapitalnie przymierzył w długi róg i było już tylko 2:1.

W tym momencie do awansu Lechowi brakowała już tylko jedna bramka. I chyba nikt z sympatyków Kolejorza nie spodziewał się, że padnie ona tak szybko. Kilkadziesiąt sekund po kontaktowej bramce potężnie strzelił Wilk. Do odbitej przez bramkarza Podbeskidzia piłki najszybciej wystartował Stilić, dograł do Rudnevs, który uderzeniem głową z 5 metrów wstrzelił Lecha do finału Pucharu Polski. Łotysz swoją wielką klasę pokazał też w doliczonym czasie gry i trzecią bramką dobił Podbeskidzie.
Dziś drugi półfinał Legia - Lechia. Pierwszy mecz wygrali warszawianie 1:0.

Bramki: Chmiel 24, Malinowski 58 - Stilić 73, Rudnevs 75, 90+3
Sędziował: W. Bartos (Łodź). Widzów: 4000
Podbeskidzie: Zajac - Cienciała, Broniewicz, KoniecznyI, Górkiewicz - Rogalski, Łatka, Koman, Chmiel (79. CieslińskiIII), Zaremba (57. Malinowski), PatejukI (64. Edemian)
Lech: Kotorowski - Kikut (46. Stilic) , Bosacki, ArboledaI, Henriquez - Injac, Murawski - Ubiparip (61. Kiełb) , KriwiecI, Wilk - Ślusarski (46. Kriwiec)

Czytaj też:

Relacja z meczu
DziśLech walczy...
Wrócił, strzelił i Kolejorz wygrał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski