Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczypińska przeciwna Dniom Spieczonego Bliźniaka

Agnieszka Świderska
W ostatni weekend sierpnia Czarnków staje się stolicą polskich bliźniaków
W ostatni weekend sierpnia Czarnków staje się stolicą polskich bliźniaków Fot. Agnieszka Świderska
Czy posłanka PiS Jolanta Szczypińska dała się tylko podpuścić dziennikarzom jednego z tabloidów, czy faktycznie jej oburzenie z powodu nazwy czarnkowskiej imprezy - "Dzień Spieczonego Bliźniaka" było szczere, tego nie udało się nam ustalić. Posłanka nie odbierała wczoraj telefonów.

Tymczasem jej wypowiedź, zamieszczona w internecie, zaczęła żyć własnym życiem, a czarnkowska impreza miała reklamę, tylko niekoniecznie taką, na jakiej jej zależało. Jej organizatorom posłanka miała bowiem zarzucić brak wyobraźni i refleksji nad tym, czy nazwa "Dzień Spieczonego Bliźniaka" w "tym strasznym roku" nie zrani czyichś uczuć.

- Czy już słyszałem, co powiedziała Szczypińska?", to było najczęstsze pytanie, które zadawano mi wczoraj przez telefon - mówi Jan Pertek, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Czarnkowie, organizator "Dnia Spieczonego Bliźniaka". - Niestety, słyszałem. I uważam to za jakieś kosmiczne nieporozumienie. Kiedy dwanaście lat temu organizowaliśmy pierwszą edycję "Dnia Spieczonego Bliźniaka" , nikt wtedy nie przewidywał, że bracia Kaczyńscy dojdą do władzy, a tym bardziej tego, że przeżyjemy taką tragedię, jak śmierć prezydenta. Ta nazwa nigdy nie miała nic wspólnego z Kaczyńskimi, nie licząc oczywiście tego, że sami byli bliźniakami.

Z tymi, którzy zjeżdżali do Czarnkowa z całego kraju, bracia Kaczyńscy nigdy się nie spotkali. Nie skorzystali z zaproszenia, które Jan Pertek wysłał do nich w czasie, kiedy jeden z nich był premierem, a drugi prezydentem. Nie skusiło ich nawet hasło "Bliźniaki przyszłością narodu", pod którym corocznie odbywa się bliźniacza parada ulicami miasta.

Burmistrza Czarnkowa Franciszka Strugałę zabolały najbardziej słowa o braku wyobraźni. - Zastanawiam się, komu tu naprawdę brakuje wyobraźni, a przede wszystkim umiaru i zdrowego rozsądku - mówi burmistrz Czarnkowa. - Na "Dniu Spieczonego Bliźniaka" bawią się u nas pod koniec lata spieczone słońcem bliźniaki i każda inna interpretacja tej nazwy jest nadużyciem. Nawet żałoba ma swoje granice. Nikomu z nas w Czarnkowie nie przyszło do głowy, że nazwa naszej imprezy może się komuś negatywnie kojarzyć, nie mówiąc już o tym, żeby ktokolwiek wiązał ją z osobą tragicznie zmarłego prezydenta. Tyle że w tej nieciekawej atmosferze, jaka panuje obecnie, każde słowo, jak widać, staje się podejrzane. Może trzeba zakazać używania połowy słów, które są w słowniku, przecież każdemu coś z czymś może się skojarzyć. Ta nazwa to już marka rozpoznawalna w całym kraju.

Widnieje również we wnioskach o unijne fundusze. I nie zamierzamy jej zmienić tylko dlatego, że kogoś może ona zasmucać. Dla nas i ponad stu kilkudziesięciu par bliźniaków, które co roku zjeżdżają do Czarnkowa, oznacza ona dobrą zabawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski