- Kilka lat temu, w bezpośrednim sąsiedztwie lasu rodzice budowali dom - mówi Emil Ślęzak, mieszkaniec osiedla. - W czasie wykopów pod rurę od wody, robotnicy trafili na ładunek wybuchowy. Przyjechali saperzy i go zabrali, jednak takich sytuacji jest znacznie więcej. Sam słyszałem o dziesiątkach interwencji saperskich w tym lesie. To może być bardzo groźne szczególnie dla nieświadomych zagrożenia dzieci - twierdzi mieszkaniec.
Niewybuchy pojawiły się w Koziegłowach podczas II wojny światowej albo krótko po jej zakończeniu. W relacjach miejscowych nie ma zgody. Jedni twierdzą, że to stamtąd Armia Czerwona ostrzeliwała w 1945 roku poznańską cytadelę, drudzy, że nieopodal znajdował się skład niemieckiej amunicji. Najbardziej prawdopodobna wydaje się jednak jeszcze inna wersja. Według niej pociski i granaty to poznańskie pozostałości po wojnie. W drugiej połowie lat 40. w mieście została ogromna liczba niestandardowych ładunków, których nie można było zużyć. Postanowiono przewieźć je zatem pod Poznań w rejon Koziegłów. Tam poustawiane w stosy zostały zdetonowane. Jak się okazuje, nie wszystkie wybuchły. A część z nich w dalszym ciągu jest realnym zagrożeniem.
- To jest problem, który gmina widzi od wielu lat, ale nic z nim nie może zrobić - twierdzi Eugeniusz Chałupniczak, zastępca wójta gminy Czerwonak. - Teren należy bowiem do Lasów Państwowych. To ich zadaniem jest uprzątnięcie niewybuchów. Jak będzie konkretny pomysł, to my chętnie wesprzemy takie przedsięwzięcie finansowo. Na razie wspólnie ustawiliśmy tablice ostrzegawcze - mówi wójt.
W 2005 roku w sprawę włączyło się Starostwo Powiatowe. W ramach "realizacji zadań oczyszczania kraju z przedmiotów wybuchowych" wskazało one jednostki, do których w razie znalezienia niewypału można się zwrócić. Na tym się jednak skończyło. A ponad 50-hektarowy obszar, w dalszym ciągu stanowi realne zagrożenie dla mieszkańców. Teoretycznie nadleśnictwo mogłoby rozminować teren na własny koszt. Byłby to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych za każdy oczyszczony hektar. Kłopot w tym, że zarówno Urzędu Gminy Czerwonak jak i Lasów Państwowych na to nie stać. Dlatego zarządzające obszarem nadleśnictwo chce za pośrednictwem Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej. Ogólnopolski projekt ma pomóc w uprzątnięciu niewybuchów nie tylko z Koziegłów, ale także innych rejonów kraju.
- Już jest przygotowany odpowiedni wniosek - mówi Zbigniew Szeląg z nadleśnictwa w Łopuchówku. - Łącznie ma on objąć teren 30 tysięcy hektarów. Mamy nadzieję, że prace związane z usuwaniem niewybuchów na naszym terenie rozpoczną się już w przyszłym roku - zapewnia nadleśniczy.
Poniemieckie "pamiątki" to też kłopot innych miejscowości w Wielkopolsce
Niewybuchy regularnie odnajdywane są w podkaliskiej gminie Opatówek.
W okolicach miejscowości Borów "pamiątkami’’ z czasów II wojny światowej usłane są dziesiątki hektarów lasów i pól. Mieściły się tam niemieckie magazyny broni. Część z nich zniszczyli sami Niemcy. To, co pozostało, leży na niemal 90 hektarach. Mimo upływu lat, pociski nadal stanowią ogromne zagrożenie. Materiał wybuchowy jest aktywny i może być wykorzystywany przez przestępców. Dlatego regularnie odbywają się tutaj akcje oczyszczania terenu z niewybuchów z udziałem funkcjonariuszy Nieetatowej Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego KMP w Kaliszu, komend powiatowych w Ostrowie Wlkp. i Pleszewie, Centralnego Biura Śledczego, Samodzielnych Pododdziałów Antyterrorystycznych KWP w Poznaniu oraz wojska i lokalnego samorządu. Tylko w czerwcu, podczas ostatniej akcji odnaleziono m.in. 20 pocisków artyleryjskich, dwa pociski rakietowe, dwa granaty moździerzowe i granat ręczny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?