Kibice zaglądali także do małych sklepików takich, jak kiosk warzywniczy przy ulicy Grunwaldzkiej. Sprzedawczyni wspomina, że któregoś ranka pojawił się Chorwat, który domagał się jagód. Tłumaczyła, że nie ma, ale on stał cały czas prosił o jagody, w końcu pokazał na truskawki, bo okazało się, że to właśnie są dla nich jagody.
W dni, kiedy były mecze w Poznaniu oraz w weekendy sklep Żabka przy ulicy Wrocławskiej, prowadzącej do Starego Rynku, otwarty był od 6 rano do 2 w nocy.
- W te dni wpuszczaliśmy do sklepu po kilkanaście osób i dopiero jak one wychodziły, mogli wejść następni klienci. Wspieraliśmy się również dwoma ochroniarzami, którzy stali przed sklepem. Obyło się bez strat i uszkodzeń. Obcokrajowcy zachowywali się bardzo kulturalnie - mówi Barbara Napierała, ajentka sklepu Żabka.
Tak, jak na Konferencji Klimatycznej w Poznaniu praktycznie nie zarobił nikt i nikt już o niej nie pamięta, tak na Euro poznaniacy zarobili naprawdę dobrze i długo będą to wspominać. Przede wszystkim jednak zapamiętają wesołą "zieloną falę".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?