MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eskulap 2015: Pielęgniarka musi być wrażliwa i odpowiedzialna

Marta Żbikowska
Wybrały ten zawód z miłości, pasji i powołania. – Byłam taka dumna, że mogę założyć czepek, do pracy biegłam jak na skrzydłach, ten początkowy okres pracy był jedną wielką euforią, to były piękne chwile, oto spełniły się nasze marzenia – tak pielęgniarki w Szpitalu Miejskim im. Franciszka Raszei w Poznaniu wspominają swoje początki w zawodzie.

Większość pielęgniarek twierdzi, że do dzisiaj niewiele się zmieniło. Czasy trochę inne, obowiązków więcej, specyfika pracy ewoluowała, ale to, co trzyma je w szpitalu, co każe każdego dnia z radością iść do pracy, pozostało bez zmian. To przekonanie, że są na właściwym miejscu w życiu zawodowym i nie żałują swoich wyborów. Jedynym ciemnym punktem ich pracy są pieniądze. Z resztą problemów można sobie poradzić.

Arleta Lewińska, Karolina Krzyszkowiak i Krystyna Ziembakowska pracują na oddziale chirurgicznym. Pracę zaczynają o godzinie siódmej. Rano albo wieczorem. Każdy dyżur to nowe wyzwanie. Na początku muszą zapoznać się z raportem koleżanek z poprzedniej zmiany. Sprawdzają, co się działo z pacjentem, który chory potrzebuje specjalnego traktowania.

– Jestem pielęgniarką opatrunkową, zmieniam opatrunki pacjentom na dwóch oddziałach chirurgicznych: męskim i żeńskim – mówi Krystyna Ziembakowska. – Na obu oddziałach mamy 48 pacjentów. Nie wszyscy są operowani, nie wszyscy wymagają zmiany opatrunków. Zazwyczaj jest to po kilkanaście osób na każdym z oddziałów.

Tutaj możesz zagłosować na najpopularniejszych pracowników służby zdrowia:

Karolina Ziembakowska prace rozpoczęła 25 lat temu. „Raszeja” to jej pierwsze miejsce pracy. – Zaczynałam na oddziale intensywnej opieki medycznej, potem byłam pielęgniarką anestezjologiczną na bloku operacyjnym, w końcu podjęłam obecną pracę na chirurgii – wspomina Krystyna. – Tutaj pasują mi godziny pracy, po urodzeniu dzieci zależało mi, abym mogła brać głównie dniówki.

Wykształcone i bezosobowe

Każda zmiana stanowiska jest możliwa po uprzednim uzupełnieniu wykształcenia. Pielęgniarki szkolą się nieustannie Często za własne pieniądze, choć niektóre kursy i szkolenia funduje im pracodawca. Obecnie w Polsce można uzyskać zawód pielęgniarki tylko po ukończeniu wyższej uczelni. Można wybrać jednolite studia magisterskie lub studia zawodowe zakończone licencjatem. Pielęgniarką można zostać po uniwersytecie medycznym lub po wyższej szkole zawodowej.

– Nasze pielęgniarki dbają o wykształcenie, wiele z nas ma tytuł magistra – mówi Arleta Lewińska, oddziałowa pielęgniarek na chirurgii. – Każda pielęgniarka kończy kursy, szkolenia, robi specjalizacje. Daje nam to dużą satysfakcję, ale pieniądze niewielkie.

Arleta Lewińska pracuje w tym zawodzie od 32 lat i widzi, jak zmieniają się wymagania, jak zmienia się specyfika pracy. Dzisiaj pielęgniarka nie jest siostrą miłosierdzia i pomocnicą lekarza. Zgodnie z ustawą, bierze udział w procesie leczenia i diagnostyki na równi z lekarzem. A jednak pacjenci ciągle widzą w nich „siostry”.

– Najczęściej pacjenci nazywają nas siostrami – przyznaje Karolina Krzyszkowiak. – Sama nazwa by nam nie przeszkadzała, przyzwyczaiłyśmy się.

– Rozżalenie jednak budzi to, że jesteśmy często traktowane bezosobowo – tłumaczy Arleta Lewińska. – Jeśli pacjent mówi o lekarzu, ma na myśli konkretnego człowieka. Pielęgniarka natomiast, to ktoś anonimowy, bez twarzy, ktoś na każde zawołanie.
Pielęgniarka opiekuje się pacjentem przez 24 godziny na dobę. To ona zauważa pierwsze niepokojące objawy, ocenia ich powagę, ona wysłuchuje narzekań i żali. Na niej też skupiają się zazwyczaj wszelkie frustracje pacjentów i ich rodzin. Bo pielęgniarka jest na pierwszej linii ognia.

– Przed lekarzem pacjenci czują respekt – mówi Arleta Lewińska. – Zdarza się, że chory mówi mi o swoich pretensjach i oczekiwaniach, ja proponuję, żeby porozmawiał o nich z lekarzem, bo dotyczą one jego zakresu kompetencji. Gdy pojawiam się w sali z lekarzem, okazuje się, że pacjent nie ma nic do powiedzenia. To trochę tak, że pielęgniarce można zawracać głowę, a lekarzowi już nie.

Na szczęście, to nie te nieprzyjemne sytuacje są tymi, które najbardziej zapadają w pamięć. – Pacjentom jesteśmy w stanie wiele wybaczyć – przyznają pielęgniarki. - Wiemy, że to schorowani ludzie, często przestraszeni. Zazwyczaj są mili i wdzięczni.

Z wyrazami wdzięczności

Pacjenci wdzięczność wyrażają w różny sposób. Często chwytający za serce, wzruszający. – Pracuję w tym zawodzie 25 lat, a jak przeczytałam ostatnio list z podziękowaniami od brata naszej pacjentki to łzy stanęły mi w oczach – przyznaje Arleta Lewińska. “Dziękujemy za okazaną życzliwość (...), dziękujemy za wyrozumiałość, wrażliwość i delikatność. Jesteśmy pod wrażeniem poświęcenia i słów pociechy, ale też prawdy o stanie zdrowia naszej siostry, którego byliśmy świadomi” – napisali brat i siostra pacjentki leczonej na oddziale chirirgii Szpitala im. Franciszka Raszei.

Niektórzy pacjenci jeszcze wiele miesięcy po wypisie ze szpitala przychodzą porozmawiać, dziękują za opiekę. – Często też opowiadają o dalszym przebiegu choroby, którą u nas leczyli – mówi Krystyna Ziembakowska. – Oczywiście, mamy swoje zadania i obowiązki, ale jesteśmy ludźmi i wiemy, że zainteresowanie i troska często są pacjentowi potrzebne nie mniej niż leki i terapia.

O potrzebie odpowiedniego podejścia do pacjenta dużo wiedzą pielegniarki z oddziału toksykologii.

– Dużo mówi się o agresji pacjentów, o niebezpieczeństwach, jakie na nas czekają, ale istotą naszej pracy jest to, że ratujemy ludziom życie – mówi Renata Szafranek, pielęgniarka oddziałowa na oddziale toksykologii poznańskiego szpitala. – Na naszym oddziale praca jest specyficzna, ale ciekawa. Tu nie ma ściśle określonych schematów. Każdy pacjent jest inny, ma inne potrzeby. Patrzymy jednak na wszystkich holistycznie. Nie tylko wyprowadzamy z ciężkiego zatrucia, ale interesujemy się jego sytuacja domową, rodzinną.

Nie każda pielegniarka może pracować na toksykologii. I nie chodzi tu tylko o wymagania formalne, choć oddziałowa przyznaje, że najchętniej zatrudniane są osoby ze specjalizacją anestezjologiczną lub intensywnej opieki medycznej.

– Pracuje u nas też pielęgniarka ze specjalizacją z ratownictwa – mówi Renata Szafranek. – Trafiają do nas pacjenci w ciężkich stanach, po próbach samobójczych, po zażyciu dopalaczy, trzeba umieć szybko podejmować decyzje, zdecydowanie reagować. W zamian otrzymujemy wdzięczność i podziękowania albo kopniaki i wyzwiska.

I właśnie przez to traktowanie przez pacjentów, nie każdy nadaje się tu do pracy.

– Niedawno zrezygnowała z pracy pielęgniarka, która pracowała u nas dwa miesiące – przyznaje Renata Szafranek. – Powiedziała, że ona się tu nie nadaje, że uczyła się, studiowała, żeby pomagać cierpiącym ludziom, a nie po to, żeby być wyzywana i poniżana.

Spotkania po latach

Pacjenci często rozpoznają pielęgniarki na ulicy, czy w sklepie. Zazwyczaj mówią tylko dzień dobry, ale zdarza się, że zatrzymują się na dłuższą rozmowę.

– Pamiętam, jak byłam na cmentarzu, podeszła do mnie kobieta i mówi, że cieszy się że mnie spotkała, bo ja jej tak bardzo pomogłam. Nie poznałam jej w pierwszej chwili – przyznaje Arleta Lewińska. – Okazało się, że ta kobieta była nasza pacjentką osiem lat wcześniej. Powiedziała mi, że spotkało ją straszne nieszczęście. Stałam z nią na tym cmentarzu ponad godzinę i słuchałam dramatycznej historii o stracie córki i wnuka w wypadku samochodowym, o ogromnym bólu i poczuciu straty. Historie pacjentów bywają częścią naszej pracy.

Z dramatami domowymi spotykaja siępielęgniarki z toksykologii. To tu trafiają ofiary przemocy domowej po zatruciach samobójczych. – Mamy na oddziale psychologa klinicznego, pracownika socjalnego – mówi Renata Szafranek. – Uważna obserwacja pacjenta sprawia, że możemy zareagować i spróbować pomóc.

Pielęgniarki również mogą skorzystać z pomocy psychologa podczas cyklicznych odpraw, kiedy mogą podzielić się swoimi problemami. – Takie wyrzucenie z siebie emocji, ktore w nas siedzą, pomaga – przyznaje Renata Szafranek.

Ale pielęgniarka w szpitalu nie jest od tego, aby rozwiązywać wszystkie problemy pacjentów. O tym, jakie zadania stawiają przed pielegniarkami przepisy, opowiada naczelna pielęgniarka Szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu.

– Podstawa pracy to opieka nad chorym, organizacja procesu leczenia i diagnozowania, specyfika zależy od oddziału – mówi Hanna Napierała, naczelna pielęgniarka. – Pielęgniarki przygotowują pacjenta do badań diagnostycznych, do zabiegów i operacji. Istotną częścią pracy jest opieka nad pacjentami po operacjach.

Hanna Napierała wymienia też inne obowiązki. Pielęgniarki muszą na bieżąco raportować swoją pracę wpisując każdą czynność do komputera. Jest to nierealne, aby jednocześnie opiekując się pacjentem wklepywac do komputera wykonywane zadania. A zarejestrować trzeba wszystko: każdy podany lek, każdy zmieniony opatrunek, zużyty wacik, udzieloną poradę.

Czasem wystarczy uczesać włosy

Jednak nawet najlepszy program komputerowy nie zarejestruje ilości serca wkładanego w pracę.

– Była u nas pacjentka po próbie samobójczej – wspomina oddziałowa Renata Szafranek. – Przez cała noc pielęgniarki siedziały przy niej w sali intensywnej opieki i czesały jej włosy. To ja uspokajało. Potrzebowała widocznie tego kontaktu, obecności drugiej osoby. One czesały te włosy, a ona opowiadała im o swoim nieszczęśliwym życiu.

Większość pielęgniarek to wrażliwe i empatyczne osoby. Wykonują ciężką pracę wymagającą wiedzy, doświadczenia, odpowiedzialności.

– Myslę, że dla każdego człowieka ważne jest, aby czuć się potrzebnym. Inaczej będziemy samotni, opuszczeni – mówi Arleta Lewińska. – Jeśli jesteś potrzebny drugiemu człowiekowi, to największe szczęście, jakie może cię spotkać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski