Erijef Massiv: Silna konkurencja dla Bednarka z Poznania [RECENZJA PŁYTY]

Na samej płycie też się zresztą nie spieszą. Choć z zasady reggae jest muzyką taneczną, 10-osobowy kolektyw nie ma zamiaru nikogo poganiać po parkiecie, a gdy już nawet rytm staje się gęstszy, a wokaliści prowokują do wspólnego skandowania, to i tak za chwilę mamy uspokojenie nastroju. Może dlatego, że ów szybszy przerywnik to "Spliff na wietrze", utwór o wspólnym (uspokajającym!) hobby wielu miłośników nie tylko reggae, z psem Kory włącznie.

Ów "ideowy" ukłon udał się średnio, bo na tle innych utworów widać, że Erijef nie jest kapelą "walczącą". Ich melodyjne, łagodne piosenki - z wyraźną przewagą klasycznego roots reggae - sprawdzają się w powiązaniu z nieskomplikowanymi tekstami, których tematami są niezależność ("Nikomu z ręki"), wiara w siebie ("Z serca smakuje inaczej") i zachęta do niepoddawania się niesprzyjającym okolicznościom ("Który to raz?"). Te trzy utwory to jednocześnie najbardziej przebojowe fragmenty albumu.

Ton zespołowi nadają śpiewająco-rapujący wokaliści Fiołas i Robak, ale dopiero ich zgranie z żeńskim chórkiem daje zespołowi wyjście ponad średnią krajową i szansę na dołączenie do elity spod znaku StarGuardMuffin. Komunikatywnie, melodyjnie, po polsku - wszystko to działa na korzyść Erijef Massiv, co nie znaczy, że nie da się zauważyć potknięć. Spokojnie można było zrezygnować na przykład z jedynego utworu anglojęzycznego, który nie przepływa przez ucho jak reszta płyty, ale wręcz zgrzyta.

Można sobie pokpiwać z lenistwa Massivów, ale z drugiej strony mało kto wydaje tak dopracowaną debiutancką płytę. Lepiej "Siedem lat później" niż o siedem lat za wcześnie.

Erijef Massiv "Siedem lat później"
cena: ok. 30 zł

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]