MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ekologiczna bomba w Poznaniu? Prawie 10 tys. ton substancji nieznanego pochodzenia przy św. Michała

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
W jednym z magazynów przy ul. św. Michała znajduje się prawie 10 tysięcy ton substancji nieznanego pochodzenia
W jednym z magazynów przy ul. św. Michała znajduje się prawie 10 tysięcy ton substancji nieznanego pochodzenia Marta Danielewicz
W jednym z magazynów przy ul. św. Michała znajduje się prawie 10 tysięcy ton substancji nieznanego pochodzenia. Trwa duże śledztwo w tej sprawie. - Jeżeli coś się zacznie dziać z tymi substancjami, to trzeba będzie pół miasta ewakuować - ostrzega osoba zaangażowana w śledztwo.

W piątek informowaliśmy, że po całej Wielkopolsce rozsiane są nielegalne magazyny niebezpiecznych odpadów, a firmy które je podrzucają, zarabiają na tym procederze miliony.

Zobacz też: Afera toksyczna: Substancje rakotwórcze w Wielkopolsce

Okazuje się, że nie tylko mieszkańcy małych wsi żyją obok ekologicznych bomb. W Poznaniu w jednym z magazynów przy ulicy św. Michała znajduje się pokaźne składowisko substancji nieznanego pochodzenia. Ile ich jest i co to za substancje - tego nie wiadomo. Ani Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, ani strażacy nie podjęli się jeszcze ich zbadania. A o sprawie wiedzą już od stycznia. Dlaczego tego nie zrobili? Bo magazyn o powierzchni 1 300 metrów kwadratowych jest nimi wypełniony po brzegi. Nieoficjalnie "Głos Wielkopolski" dowiedział się, że w wynajmowanym magazynie może być ich aż 10 tysięcy ton!

- W czasie kontroli strażacy nie mogli się do magazynu dostać. Nikt też nie chce podjąć się opracowania, jakie zagrożenie ten magazyn dla nas stanowi - mówi prezes spółki (prosząc o anonimowość), która wynajęła halę firmie składującej odpady. - W lipcu 2013 r. wynajęliśmy ten magazyn za cenę 6 zł za metr kw. Firma, która go wynajęła, chciała magazynować tam odpady niebezpieczne. Nie zgodziliśmy się na to, bo nie mieli zezwoleń z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta - opowiada prezes.

Czytaj rozmowę z prof. Włodzimierzem Urbaniakiem o odpadach niebezpiecznych

W tym czasie najemca przechowywał tam kostkę brukową i stare limuzyny. Żadna z pracujących tam osób nie wiedziała, że to tylko przykrywka pod prawdziwą działalność.

- Wynajmujemy hale jeszcze 40 innym, różnym firmom. Prowadzimy działalność całodobową. A ochrona spisuje tylko numery rejestracyjne wjeżdżających samochodów - tłumaczy prezes firmy.

Sprawa wyszła na jaw dopiero wtedy, kiedy magazynem zainteresowała się policja. Już wcześniej ta sama firma, w podobny sposób, podrzucała odpady niebezpieczne w innych miejscach w Wielkopolsce. O sprawie został poinformowany WIOŚ, a także Wydział Ochrony Środowiska UM.

- Skontrolowaliśmy ten magazyn w styczniu. Doszło tam do złamania wszystkich możliwych warunków składowania odpadów z artykułu 182, który mówi o mieszaniu różnych substancji, i 183, dotyczącego składowania odpadów w sposób, który może zagrażać ludziom i środowisku - tłumaczy Hanna Kończal, zastępca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

Urząd Miasta w tym czasie wszczął postępowanie o nielegalne składowanie odpadów. Wydał też decyzję, że do końca sierpnia tego roku wszystkie odpady z magazynu mają zniknąć: zostać unieszkodliwione, bądź przeniesione w inne miejsce. Do dziś jednak nic z magazynu nie zostało wywiezione.

- My nie dysponujemy żadnym aparatem kontrolno-laboratoryjnym, by to sprawdzić. Nie chciałbym teraz mówić, co by było, gdyby odpady nie zniknęły, bo to gdybanie na zasadzie "gdyby ciocia miała wąsy, to..." - komentuje Piotr Szczepanowski, z-ca dyrektora WOŚ.

Prezes firmy, do której magazyn należy, nie ma jednak wątpliwości: odpady z jego magazynu nie znikną w najbliższym czasie. Uważa też, że za tym procederem stoi zorganizowana grupa przestępcza.

- Wysyłaliśmy do WOŚ pisma, by skrócili ten termin, bo i tak tu nic się nie dzieje. Bez skutku. A zarząd tej firmy już dawno się zmienił. Te osoby, które nią teraz zarządzają, to podstawione słupy. Firma się zaraz ulotni i co się wtedy stanie? - załamuje ręce.

W sprawie magazynowania nieznanych substancji, a także firmy, która takim procederem się zajmuje, trwa duże śledztwo w poznańskiej prokuraturze. - Jeżeli coś się zacznie dziać z tymi substancjami, to trzeba będzie pół miasta ewakuować - ostrzega osoba zaangażowana w śledztwo.

Chociaż magazyn jest zamknięty na kłódkę, to przez szparę w drzwiach zobaczyć można, że wypełniony jest odpadami po sam sufit. W powietrzu unosi się mocny, chemiczny zapach. Obszar regularnie kontrolują strażacy.

- Jedyny pozytywny aspekt tej sprawy jest taki, że już wiemy. Teraz czuwamy, by nic nie zaczęło się dziać - podkreśla Michał Szymaniak, naczelnik wydziału kontrolno-rozpoznawczego poznańskiej straży.

Próbowaliśmy skontaktować się z firmą, która wynajęła w Poznaniu magazyn. Siedziba firma jest zamknięta, a jedyna osoba, z którą udało nam się porozmawiać, pani Joanna, będąca na zwolnieniu lekarskim, odesłała nas do prezesa. Ten nie odbiera telefonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski