Anna Politkowska była niezależną, wielokrotnie nagradzaną dziennikarką i obrończynią praw człowieka. Zastrzelono ją 7 października 2006 roku w domu, w którym mieszkała w Moskwie. Wcześniej grożono jej śmiercią za dociekliwe zajmowanie się postępowaniem rosyjskich władz.
Dotąd nie ustalono zleceniodawców zabójstwa. Wśród zatrzymanych za udział w zbrodni są byli milicjanci rosyjscy i Czeczeni. Dotąd osądzono tylko jednego z nich skazując go na zaledwie 11 lat więzienia.
Poznańscy dziennikarze po raz pierwszy uczcili w ten sposób swoją rosyjską koleżankę po fachu. Kiedy zapalali znicze przy bramie konsulatu podeszło do niej dwóch jego pracowników. Jeden z nich rozmawiał także z policjantką z posterunku przed poznańską placówką dyplomatyczną Rosji.
- Przedstawiciele Rosji w tej sprawie nie interweniowali. Zajęliśmy się sprawą w związku z sygnałem z posterunku przed konsulatem. Na miejsce wysłano jeden radiowóz - poinformowała nas Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Tyle, że dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego", którego policja wylegitymowała i spisała był świadkiem przyjazdu trzech policyjnych samochodów (patrz zdjęcia). Wszystkie dotarły pod konsulat w trybie alarmowym - na sygnałach świetlnych i dźwiękowych.
Pod wieczór odwiedziliśmy konsulat ponownie. Po zniczach i portrecie Anny Politkowskiej nie było już śladu. Policja zapewniała nas, że nie nie będzie nic z nimi robić. Usunęli je więc najprawdopodobniej pracownicy konsulatu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?