Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec Główny: Bezdomni rozładowują pieczywo. Sanepid: To niedopuszczalne! [ZDJĘCIA]

Maciej Roik
- To skandal, by bezdomni, którzy śpią gdzie popadnie i są na bakier z higieną przenosili skrzynki z pieczywem, które potem mieszkańcy mają jeść - taki sygnał otrzymaliśmy od jednego z czytelników. Zaznaczył on, że taka sytuacje ma miejsce codziennie między godziną 4 a 5 rano na Dworcu Głównym. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Okazało się, że faktycznie kierowcy dowożący towar przynajmniej do dwóch znajdujących się tam piekarń, wyręczają się dworcowymi "rezydentami".

ZOBACZ:
BEZDOMNYCH W POZNANIU JEST PONAD 900

O 4 rano już stoją pierwsze samochody z dostawami. Poza kilkoma osobami popijającymi piwo, ludzi jest niewiele. Nasze zainteresowanie budzi biały bus załadowany pieczywem. Przy czerwonych skrzynkach uwija się dwóch mężczyzn. Co noszą? Bułki, chleb i drożdżówki. Na pracowników piekarni nie wyglądają. Okazuje się, że nimi nie są, bo po chwili przychodzi kierowca. Po "robocie" jednemu z nich daje pączka i drożdżówkę, a samochód odjeżdża. Dwójka "pomocników" ustawia się przy przystanku i czeka. Na co?

To jasne staje się po około godzinie. Pod dworzec podjeżdża kolejny samochód dostawczy. Mężczyźni bez skrępowania - jakby robili to codziennie - podchodzą i zaczynają wyładowywać towar. Kierowca schodzi do przejścia podziemnego. Tam znajduje się cukiernia, którą przyjechał zaopatrzyć.

- To absolutnie niedopuszczalne by osoby bez badań na choroby zakaźne miały kontakt z niezapakowaną żywnością - zaznacza Cyryla Staszewska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Poznaniu. - To tylko jeden z warunków, które powinni spełniać, bo niezbędne są również specjalne fartuchy. Poza tym ich higiena nie powinna budzić żadnych wątpliwości. I zaznacza: W najbliższym czasie zajmiemy się sprawą, a właściciele punktów, które stosują taką praktykę zostaną wezwani do złożenia wyjaśnień.

Na miejscu spróbowaliśmy dowiedzieć się, kim są "ładowacze". I zapytaliśmy: na jakiej podstawie przenoszą skrzynki?

Na kolejne pytania nie padły żadne odpowiedzi. Jeden z mężczyzn kategorycznie zaprzeczył jednak by był osobą bezdomną.
Podobnie "tajemniczy" był kierowca. Gdy dowiedział się, że rozmawia z dziennikarzem odparł, że nie ma obowiązku udzielać jakichkolwiek wyjaśnień. Jego milczenie nie powinno dziwić.

Bo przypadkowi pomocnicy to najprawdopodobniej sposób na ułatwienie sobie pracy, z którym nie mają nic wspólnego właściciele piekarń.

- Jestem zszokowana i nie wyobrażam sobie by ktoś poza kierowcą, który ma wszelkie niezbędne badania, miał kontakt z przewożonym towarem - poinformowała nas pracowniczka jednej z feralnych piekarń. - Absolutnie nie ma przyzwolenia zarządu na tego typu praktyki, a sprawa zostanie wyjaśniona. Kierowca zostanie wezwany i będzie musiał się wytłumaczyć.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski