Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie poznanianki skarżą się na firmę w Anglii

Łukasz Cieśla
Prokuratura w Poznaniu
Prokuratura w Poznaniu Waldemar Wylegalski
Dwie zadłużone poznanianki nabyły udziały w firmie zarejestrowanej w Anglii. Bo, jak mówią, liczyły, że dzięki temu wyjdą z trudnej sytuacji finansowej. Zamiast zysków, tracą właśnie swoje mieszkania.

STRONA GŁÓWNA GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO

Obie panie uważają, że zostały oszukane przez władze spółki. Bo te miały rzekomo wykorzystać ich niewiedzę, aby przejąć nieruchomości. Policja i prokuratura umorzyły sprawę. Uznały, że kobiety nie zostały oszukane, lecz dobrowolnie podjęły ryzyko inwestycyjne. Zdaniem śledczych nabycie akcji było korzystne przy założeniu ich szybkiej odsprzedaży z zyskiem.

- Najpierw jednak trzeba znaleźć kolejnych takich naiwnych, jak ja i sprzedać im udziały, które mogą nie mieć żadnej wartości - oburza się Iwona Cz., jedna z "inwestorek", która poskarżyła się policji.

Jej historię można zacząć od tego, że mając 60 tys. długu w banku obawiała się, że komornik "wejdzie" na hipotekę jej mieszkania. W 2009 r. znalazła anons w prasie, z którego miało wynikać, że ogłoszeniodawca pomaga "również zadłużonym".

- Telefon odebrał Remigiusz P. - wspomina Iwona Cz. - Na spotkaniu w kawiarni powiedział, że nie udziela pożyczek, ale pomaga w inny sposób. Zaproponował, że nabędę udziały w jego spółce zarejestrowanej w Wielkiej Brytanii. Mój zysk miał polegać na wypłatach z dywidendy. Poza tym moje mieszkanie miało przejść na własność angielskiej spółki i dzięki temu, jak twierdził Remigiusz P., komornik nie mógłby prowadzić egzekucji z mojego mieszkania - dodaje pani Iwona.

Niebawem zadłużona poznanianka nabyła 40 udziałów w angielskiej spółce. Nie miała na to pieniędzy. Podpisała więc weksel na 200 tys. złotych, a zabezpieczeniem jego realizacji było obciążenie przez firmę hipoteki jej mieszkania.

- Remigiusz P. zapewniał, że takie są formalności i że mieszkania nie stracę. Kusił też dywidendą - twierdzi Iwona Cz. I dodaje, że początkowo wierzyła w te zapewnienia. Tak bardzo, że chciała nawet zostać pracownikiem firmy. Jej mieszkanie miało się ponoć stać biurem, a ona sama, już jako udziałowiec, brała nawet udział w spotkaniach Remigiusza P. z innymi osobami, które odpowiedziały na jego ogłoszenie.

Iwona Cz. mówi, że błyskawicznie została sprowadzona na ziemię. Bo firma szybko zażądała od niej wykupu weksla. W praktyce oznaczało to, że musiałaby uiścić we wskazanym banku 200 tys. zł. Gdy tego nie zrobiła, wszczęto egzekucję z jej mieszkania. Trafiło już ono na licytację i znalazł się kupiec na lokal. Pieniądze z licytacji mają zostać podzielone między wierzycieli Iwony Cz., czyli bank, w którym początkowo zaciągnęła pożyczkę i firmę Remigiusza P.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

- Pan P. powiedział mi, że mogę odzyskać mieszkanie, jeśli znajdę innych chętnych na zakup udziałów w jego firmie. Uznałam, że musiałabym oszukiwać nieświadomych ludzi i mamić ich dywidendą, której sama do dzisiaj nie dostałam - podkreśla Iwona Cz.

Remigiusz P. to przedsiębiorca pochodzący z województwa lubuskiego. Jest tajemniczy i bardzo niechętnie opowiada o swojej działalności. Swoją postawę tłumaczy tym, że nie chce rozstrzygać sporów z klientami na łamach prasy. Kierowane do niego pytania często kwituje stwierdzeniami, że "wie, ale nie powie" albo "proszę pytać panią Cz.".

Wiadomo jednak, że od lat działa w branży finansowej. A w 2009 r. wraz z pewnym pastorem działającym na ziemi lubuskiej zarejestrował firmę w Anglii. Przedmiotem działalności jest obrót wierzytelnościami.

P. zwraca uwagę, że rejestracja firmy w Anglii wynika z prostszych niż w Polsce procedur. Firma podaje, że posiada milion funtów kapitału. Czy ma go naprawdę? Przedsiębiorca zapewnia, że spółka dysponuje "nawet większym majątkiem", a udziały w niej mają realną wartość. Szczegółów dotyczących kapitału nie zdradza, bo podkreśla, że "każda firma ma swoje tajemnice". Odnosząc się z kolei do twierdzeń Iwony Cz., przedstawia inną wersję wydarzeń.

- Ta pani najpierw dostała od naszej firmy pieniądze, cze-mu początkowo zaprzeczała. Do dziś ich nie oddała, mimo że była do tego zobowiązana. To jednak nie była pożyczka, ale nabycie od niej wierzytelności. Szczegółów nie zdradzę, ale przedstawiliśmy je w postępowaniu sądowym - mówi Remigiusz P.

Mężczyzna zapewnia też, że żądanie przez firmę wykupu weksla nie wiązało się z chęcią przejęcia mieszkania Iwony Cz. Poza tym nie była zmuszana do jego podpisania, a wszelkie zobowiązania przyjęła na siebie dobrowolnie. Dodaje też, że klientka sama chciała przepisać własność mieszkania na spółkę w celu uniemożliwienia egzekucji przez bank. Jednak spółka, jak podkreśla P., nie przejęła mieszkania, tylko wpisała się na jego hipotekę. Przedsiębiorca powiedział nam także, że jego zdaniem Iwona Cz. podpisała weksel, bo nie sądziła, że będzie on miał moc prawną, a firma skutecznie wyegzekwuje w sądzie jego zapłatę.

- Istotne jest także to, że wszystkie zarzuty podnoszone przez panią Iwonę zostały obalone w postępowaniach sądowych. Sąd Apelacyjny w Poznaniu stwierdził, że przedstawia różne motywy swoich działań oraz trudno uznać, by została zmanipulowana - podkreśla P.

Na koniec powiedział nam, że w imieniu spółki złożył na Iwonę Cz., jej radcę prawnego oraz inną klientkę zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Chodzić ma ponoć o próbę oszustwa i składanie fałszywych zeznań. Szczegółów nie chciał jednak podać.

Iwona Cz. formalnie nadal jest udziałowcem angielskiej spółki. Jest nawet zapraszana na zgromadzenia akcjonariuszy. Odbywają się one na przykład w Anglii czy we Frankfurcie nad Odrą. Kobiety nie stać na dojazdy. Poza tym podkreśla, że Remigiusz P. i jego znajomy pastor mają większość głosów na zgromadzeniu i mogą przeforsować każdą decyzję dotyczącą spółki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski