- Mam 3-letnie dziecko. Mogłam iść gdzieś indziej do pracy i faktycznie zarobić. Teraz zostałam bez pieniędzy - żali się Aurelia Sadalska, jedna z kobiet, które przez kilka tygodni, zatrudnione przez zewnętrzną firmę, sprzątały w budynkach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Umowę podpisały ze spółką zarejestrowaną w Anglii. Typowa "śmieciówka" w dodatku z niekorzystnymi dla pracownika zapisami. Wynagrodzenie za pracę w nocy, przez kilka dni w tygodniu, wynosiło 800 zł - płatne do 25 dnia każdego miesiąca. Okres wypowiedzenia to tydzień, a "zleceniobiorca" odpowiadał majątkiem za szkody lub kary umowne.
- Mamy świadków, że pracowałyśmy. Jest monitoring, brałyśmy klucze. Usłyszałam, że pieniędzy nie będzie, bo UAM nałożył na firmę kary - mówi Agnieszka Piotrowska. I dodaje: - Nie miałyśmy odpowiedniego sprzętu. Pożyczyłyśmy sobie ścierki. Na trzy piętra był jeden wózek do sprzątania.
- Miałam sprzątać kosze i łazienki, a nie dostałam rękawiczek. Musiałam przynosić je z domu - wtóruje Hanna Kruk.
Przetarg na sprzątanie w Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wygrała firma FMD Marcin Działowski z Mielca. Umowa miała obowiązywać od 1 grudnia 2013 r. do 30 listopada 2016. Została zerwana już po dwóch miesiącach.
- Umowa została rozwiązana z dniem 7 lutego 2014 r. w związku z nagminnym naruszaniem przez wykonawcę jej warunków - informuje Dominika Narożna, rzecznik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Firma nie wywiązywała się z obowiązków. Uczelnia wskazuje też, że utrudniony był kontakt z jej przedstawicielami.
Zarzuty stawiane przez osoby sprzątające na UAM próbujemy wyjaśnić w FMD. Pytamy też o jej powiązania z angielską firmą. Odpowiedź przychodzi od adwokata reprezentującego mielecką firmę: "Kierowane pod adresem mojego mocodawcy zarzuty pozostają w całości bezpodstawne oraz bezzasadne" - napisał adwokat Łukasz Trznadel. Przekazuje też, że firma nie zatrudniała żadnych pracowników w związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą i wszelkie pytania dotyczące umów mamy kierować do spółki z... Londynu.
W piśmie adwokata próżno jednak szukać odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy i jakie są związki FMD Marcin Działowski z londyńską firmą.
Z kolei UAM nie chce wnikać w spór: - Kwestia umów łączących tę firmę z jej pracownikami jest wewnętrzną sprawą firmy. Władze uniwersytetu nie mają wiedzy na temat zapisów tych umów, jak również ich realizacji, w tym regulacji spraw finansowych - tłumaczy Dominika Narożna z UAM.
Kobiety nie zostały same z problemem. Pomaga im poznański adwokat. - W ostateczności przygotujemy do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wyłudzenia. Jeśli firma miała zamiar zapłacić, to skierujemy cywilny pozew. Okrada się biednych ludzi i to w majestacie prawa - mówi mecenas Dariusz Szyndler. - "Angielskie umowy" komplikują jednak sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?