Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugi przeszczep rodzinny w Poznaniu. Siostra oddała bratu nerkę

Paulina Jęczmionka
Przemysław Meller (z lewej) dostał od siostry Eweliny (z prawej) nową nerkę. - Wiemy już, że nerka bardzo dobrze pracuje. I świetnie rokuje na przyszłość - mówi dr Marek Karczewski.
Przemysław Meller (z lewej) dostał od siostry Eweliny (z prawej) nową nerkę. - Wiemy już, że nerka bardzo dobrze pracuje. I świetnie rokuje na przyszłość - mówi dr Marek Karczewski. Marek Zakrzewski
Przeszczepy rodzinne, choć dają o wiele większą szansę choremu, w Polsce wciąż są rzadkością. Dwa dni temu taką operację przeprowadzono w Poznaniu po raz drugi. Siostra oddała starszemu bratu nerkę, by mógł zacząć nowe życie.

41-letni Przemysław Meller z Poznania urodził się z jedną nerką. Z jej chorobą - kłębuszkowym zapaleniem - zmagał się od 13. roku życia. Już wtedy życie stało się inne - częste bóle, wizyty u lekarzy. A i zapasy, ukochane hobby, musiały iść w odstawkę. Życie zmieniło się o wiele bardziej, gdy w 2011 r. nerka przestała pracować.

Czytaj również:
Pierwszy przeszczep rodzinny w klinice przy Grunwaldzkiej

- Byłem dializowany trzy razy w tygodniu po cztery godziny - opowiada Przemysław Meller. - To bardzo uciążliwe. Często nie można pójść załatwić spraw w urzędzie czy zabrać żony na spacer. A o wyjeździe na wakacje czy weekend można w ogóle zapomnieć.

Takiego życia dla swojego brata nie chciała młodsza o 12 lat Ewelina Meller. Gdy dowiedziała się o przeszczepach rodzinnych, nie miała wątpliwości. Dodatkowym bodźcem była informacja o pierwszej w Poznaniu (i całym województwie) tego typu transplantacji.

- Oczywiście, pojawiły się myśli o przyszłości, pracy, posiadaniu dzieci - mówi Ewelina. - Ale przede wszystkim liczyło się tu i teraz. A tu i teraz było zdrowie brata, najbliższej mi osoby. Chciałam dać mu szansę na drugie, normalne życie.

Dyskusja na ten temat była długa. Przemysław początkowo nie chciał się zgodzić. Ale, jak przyznaje, siostra była nieugięta. Swoją cegiełkę dołożyli też lekarze, którzy uważają, że przeszczep rodzinny był najlepszym rozwiązaniem.

- Wyniki są o ok. 10 procent lepsze niż w przypadku pobrań od zmarłych dawców - mówi dr Marek Karczewski, kierownik Oddziału Transplantologii Szpitala przy ul. Grunwaldzkiej, który przeprowadził oba poznańskie przeszczepy rodzinne. - Wynika to z faktu, że mamy czas na przygotowanie. Pobieramy nerkę od zdrowej, dokładnie przebadanej osoby. Pacjent odpowiednio wcześnie dostaje płyny, leki. A i czas niedokrwienia nerki jest o wiele krótszy, bo pobranie i przeszczep następują zaraz po sobie.

Bo o ile niedokrwienie nerki w przypadku zmarłego dawcy trwa ok. 20 godz., u Eweliny i Przemysława Mellerów wyniosło niecałe dwie godziny. Nerkę od siostry pobrano (również po raz drugi w historii poznańskiej medycyny) nowatorską techniką laparoskopową. A to oznacza o wiele mniejsze cięcia i mniej bólu. Już następnego dnia Ewelina mogła się dość swobodnie poruszać. A i Przemysław, choć obolały, zrobił kilka kroków.

Zobacz też:
Skandal w Poznaniu. Prof. Talar zarzuca pobieranie narządów żywych ludzi

- Przed nami jeszcze kilkanaście dni obserwacji, ale wiemy już, że nerka bardzo dobrze pracuje - mówi dr Karczewski. - Dodatkowo, rodzeństwo ma bardzo dobrze dobrane antygeny zgodności tkankowych, co świetnie rokuje nie tylko teraz, ale i na przyszłość. Bo nerka po przeszczepie żyje średnio dziewięć lat. Tutaj są szanse na jeszcze dłuższe działanie.

Później znów będzie potrzebny przeszczep. Przemysław Meller jest tego świadomy. Ale na razie o tym nie myśli.
- Dostałem od najbliższej osoby najpiękniejszy dar - życie - mówi. - Chcę teraz z niego skorzystać. W pierwszej kolejności chciałbym wyjechać gdzieś z siostrą i resztą rodziny. I odpocząć od choroby, szpitala.

Tymczasem lekarze ze szpitala przy ulicy Grunwaldzkiej już myślą o kolejnym, rodzinnym przeszczepie. Po tym, jak ojciec oddał nerkę synowi, a teraz - siostra bratu, pora na męża, który chce być dawcą dla żony.

Fakty i liczby

Pierwszy przeszczep
W Poznaniu i całej Wielkopolsce pierwszy rodzinny przeszczep nerki odbył się w lutym tego roku. 47-letni Piotr Olejniczak oddał narząd swojemu 22-letniemu synowi Mariuszowi.
Operację przeprowadzili ci sami lekarze, którzy we wtorek dokonali drugiego takiego przeszczepu. Dr Marek Karczewski pierwszy raz zastosował wtedy laparoskopową technikę pobrania nerki.

Dawcy z rodziny
Rodzinne przeszczepy to w Polsce rzadkość. Stanowią one 2-3 proc. wszystkich transplantacji nerek.
W Stanach Zjednoczonych i Skandynawii ten wskaźnik wynosi około 46 proc. A np. w Japonii w ogóle nie pobiera się nerek od zmarłych. Wszystkie przeszczepy pochodzą od żywych dawców.

Oczekiwanie na narządy
Problemem w transplantologii jest zbyt mała liczba dawców. W całym kraju wykonuje się rocznie ok. tysiąca przeszczepów nerki. A na liście oczekujących jest ok. 1500 osób.
Przeszczepów serca jest jeszcze mniej. Od początku roku w Polsce przeprowadzono ich ok. 60. Trzy operacje odbyły się w Wielkopolsce. A oczekuje tu obecnie ok. 20 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski