Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga śmierć Diany - recenzja

Jacek Sobczyński
Diana (Naomi Watts)  z pakistańskim chirurgiem Hasnatem Khanem (Naveer Andrews)
Diana (Naomi Watts) z pakistańskim chirurgiem Hasnatem Khanem (Naveer Andrews) Monilith
„Diana zginęła dwukrotnie. Po raz pierwszy w 1997 roku, po raz drugi w 2013, gdy do kin trafiła jej biografia” – trudno o bardziej uszczypliwy, ale i celny komentarz do filmu „Diana”. Kinową opowieść o tragicznie zmarłej księżnej ogląda się jak długą reklamę mydła. Jest mdło, pastelowo i do bólu schematycznie.

Osią fabuły jest romans księżnej z pakistańskim chirurgiem Hasnatem Khanem. W rzeczywistości Khan przyznał, że łączyły ich stosunki intymne, ale więcej rąbków tajemnicy już nie uchylił, filmowcy musieli popuścić zatem wodze wyobraźni.

Dlaczego opowieść o Dianie Spencer spłycili do poziomu taniego Harlequina? Nie wiadomo.
„Diana” ukazuje jedynie dwa ostatnie lata życia księżnej, gdy skonfliktowana z dworem królewskim szuka w życiu miejsca dla samej siebie.

Pół biedy jeszcze, że tak ważna postać zasługuje na szerszą, bardziej dokumentalną aniżeli fabularyzowaną biografię, pół biedy, że to, co w jej życiu najciekawsze (nagłe zetknięcie się młodziutkiej dziewczyny z ludu z światem dworskiej etykiety) zostało w filmie kompletnie pominięte.

Gorzej, że kinowa Diana epatuje przemyśleniami kukły. Oj, nieładnie tak przedstawiać Królową Ludzkich Serc, w sposób jakby wyjęty z pensjonarskiego pamiętnika.

Uczucia między Dianą a Hasnatem na ekranie nie widzimy, księżna to wysyła tłumom sztuczne uśmiechy, to znów zalewa się łzami, gdy tylko udaje jej się uciec sprzed fleszy aparatów. W międzyczasie jeździ po świecie z pokojowymi misjami i niczym Kaszpirowski cudownie uzdrawia ludzi.

Reżyser Oliver Hirschbiegel potrafi przecież kręcić odważne biografie, co udowodnił swoim głośnym „Upadkiem”. Czemu tu poległ na całej linii?
Po prostu niepotrzebnie wpisał film w bulwarówkową konwencję, jakby idąc po linii wszystkich, którzy znali jej postać wyłącznie z kolorowych gazet.

Ambicje na odbrązowienie swojej postaci miał niewątpliwie spore; film sugeruje, jakoby to zraniona przez Karola Diana podrywała Pakistańczyka, dość interesująco sportretowano też jej osobliwą relację z mediami. Ale przez cały obraz dziecięco naiwna Diana tylko się miota. Czy faktycznie księżna zachowywała się w ten sposób?
Wątek dworu oraz – przede wszystkim – jej dzieci został tu przemilczany. Jest tylko zetknięcie sacrum z profanum, wielkiego świata elit z życiem prawdziwym ludzi. I rozważania, czy takie uczucie ma prawo przetrwać. Brr. Miała być wielka opowieść z oscarowymi szansami, wyszła historyjka dla mało wymagających gospodyń domowych.

Diana
biograficzny
Szwecja, USA, Wielka Brytania, 2013
reż. Oliver Hirschbiegel
wyst. Naomi Watts, Naveen Andrews

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski